GIMNAZJA BEZ NARKOTYKÓW
W ostatniej klasie gimnazjum wpadli do nas policjanci na pogadankę o narkotykach, a ja już wtedy wiedziałem, że to czego używam to narkotyki. Po godzinnej rozmowie przeszli się po klasach z psem policyjnym i się zaczęło – wspomina swe gimnazjalne przygody Mariusz.
Primum non nocere – po pierwsze nie szkodzić. To zdanie przypisywane jest przede wszystkim osobom, które swoją przyszłość wiążą z medycyną i dziedzinami pokrewnymi. Po głębszym zastanowieniu możemy tę zasadę etyczną Hipokratesa przypisać do innych środowisk i ich problemów.
Venenum
Pozostając przy łacińskiej terminologii, narkotyki czyli właśnie venenum, to substancja powodująca uzależnienie fizyczne i psychiczne. Narażeni na kontakt z tymi substancjami są nie tylko dorośli, coraz powszechniejsze jest obecność tych substancji w szkołach, od gimnazjów począwszy, a na uczelniach skończywszy.
Urząd Marszałkowski Województwa Wielkopolskiego powołał do życia program przeciwdziałania narkomanii, który aktywnie wspiera profilaktykę, czyli po prostu zapobiega narkomanii w szkołach. Wśród zadań zawartych w programie, kluczowe zdają się być te poświęcone zwiększeniu poziomu wiedzy na temat następstw sięgania po narkotyki – Istotne jest organizowanie szkoleń w zakresie profilaktyki narkomanii i podnoszenie kwalifikacji osób realizujących zadania profilaktyczne, czyli: policji, nauczycieli, pracowników placówek opiekuńczo-wychowawczych, osób prowadzących rodzinne domy dziecka, pracowników socjalnych, kuratorów sądowych, funkcjonariuszy więziennych czy nawet strażników miejskich – informuje Urząd Marszałkowski.
Młodzi dla młodych
Mariusz. Rocznik 1994 wspomina swoją naukę w gimnazjum. - Do młodzieży najlepiej dociera inna młodzież. To może mieć dwojakie skutki. Po pierwsze dlatego, że najprostszą drogą jest ściągnięcie kogoś w na dno. Co młody? Nie spróbujesz? Dawaj, choć do nas – zachęcali starsi koledzy. Zaczyna opowieść – Byłem w pierwszej klasie gimnazjum, chłopaki z trzeciej byli dla mnie autorytetem. To znaczy wtedy byli, bo nie widziałem nic innego niż to, by im dorównać. Otaczała ich aura tajemniczości i dorosłości. Każdy z nich miał coś na sumieniu. Ten wybił szybę w szkole, inny wrzucił petardę do toalety. Najważniejsze było jednak to, że po szkole szli grupą w jedno miejsce – ciągnie dalej rozmówca.
- Chciałem być jednym z nich. Byli grupą, ekipą, której bali się inni uczniowie. Trzymali się razem i dzieciaki z młodszych klas nawet nie patrzyły im w oczy podczas przerw. A ja? Odludek i kujon w okularach z grubymi szkłami nie miałem kolegów. Szydzili ze mnie, więc pewnego dnia postanowiłem pójść za nimi – przerywa na chwilę Mariusz, dziś dopiero absolwent liceum.
- Jakiś kilometr od szkoły była opuszczona hala magazynowa, Poszli tam, Usiedli na cegłach, a jeden z nich wyciągnął papierosa. Byłem zdziwiony, że wszyscy dzielą się tym jednym. Mój dziadek palił przecież jednego sam. Tak pamiętam. Potem akcja potoczyła się szybo, nadepnąłem na pręt leżący na ziemi, ten wywołał spory hałas i mnie zauważyli – Co było dalej? - Dopytuję – Najpierw mnie zastraszyli, potem kazali mi, chyba dla żartu dokończyć tego „papierosa” – ucina rozmówca.
- Nie sprzedałem ich. Następnego dnia nie poszedłem jednak do szkoły bo nie mogłem wstać z łóżka. Udawałem chorego i rodzice uwierzyli. Kolejne dni w szkole przebiegały jednak inaczej. Stwierdzili, że mogę być ich kumplem, no i zostałem – zakończył.
Równia pochyła
Kolejne etapy nauki nie przebiegały gładko jak dawnej. Mariusz wspominał, że czas buntu połączył się z nowymi znajomościami. Uzupełnił, że ucieczki z domu i coraz częstsze wizyty w opuszczonej hali były bardziej atrakcyjne od nauki. No i miał starszych kolegów, a dla „młodego” była to spora nobilitacja. – Przeszedłem te trzy klasy, na trójach i gorzej. Jednak w ostatniej klasie gimnazjum wpadli do nas policjanci na pogadankę o narkotykach, a ja już wtedy wiedziałem, że to czego używam to narkotyki. Po godzinnej rozmowie przeszli się po klasach z psem policyjnym i się zaczęło. To mój plecak był podejrzany. Sprawdzili i bomba.
Pretensje i zawód rodziców. Ogromne problemy w szkole. Mariusz z „bohatera” stał się wytykanym palcami „odludkiem” – Moim kolegom się upiekło, bo akurat ja miałem towar – wspomina.
Wychowanie Fizyczne
Pomocną dłoń wyciągnął nauczyciel wychowania fizycznego. - Namówił mnie na grę w piłkę. Przychodziłem na dodatkowe zajęcia i rozmawialiśmy. Opowiedziałem mu co i jak, on nic nie mówił, tylko słuchał i kazał mi więcej trenować. Ćwiczyłem, biegałem i grałem. Stałem się częścią zespołu. Udało mi się wejść do reprezentacji szkoły. Byłem kimś – z uśmiechem wspomina rozmówca.
Z rzeczywistością przyszło mu się jednak zmierzyć. Nauczyciel słuchał uważnie i wykorzystał „doświadczenie” młodego człowieka. - Po kilku miesiącach do szkoły wpadli mundurowi z psem, na pogadankę, poprosili bym na forum opowiedział o skutkach brania narkotyków. Zrobiłem to. Opowiedziałem. Nie podałem żadnych nazwisk. Zaakcentowałem to, że kradłem pieniądze rodziców by mieć na palenie, że ich zawiodłem i nadal nie odzyskałem zaufania. Opowiedziałem, że piłka nożna, reprezentacja szkoły i dodatkowe lekcje zrobiły z moim charakterem więcej przez pół roku, niż dwa lata palenia, oszukiwania siebie i starych. Milczący nauczyciel wuefu nie powiedział nic. Zaprosił jednak moich rodziców na tę pogadankę. Byli ze mnie dumni. Znowu – zaznacza rozmówca
Oliwa sprawiedliwa
Przytomność nauczyciela i nie represje, a subtelne działanie profilaktyczne ze strony pedagogów, nauczycieli, policjantów mogą przynieść lepsze skutki niż kara. Edukować trzeba jednak też rodziców i ich dzieci, bo tylko wtedy można rozpoznać że dzieje się coś podejrzanego.
- Z tej szóstki starszych, dwóch siedzi w więzieniu. Jeden jest na odwyku. Trzech prowadzi normalne życie – kończy Mariusz, absolwent gimnazjum numer 63 w Poznaniu.
Kampania edukacyjna trwa. Profilaktyka i przeciwdziałanie uzależnieniom od narkotyków i dopalaczy to ważna sprawa. Pomagają tu wszyscy. Rodzice policjanci i nauczyciele - od nich zależy bardzo wiele. Są środki. Jest program i mnóstwo ludzi, którzy mogą pomóc zająć się problemem, jeśli czujemy, że nasze dziecko może być zagrożone. Wystarczy zapytać o to wychowawcę w szkole. Podpowie co robić dalej. Wiele osób jest zaangażowanych w program „Szkoła wolna od narkotyków i przemocy”
---------------
Artykuł powstał we współpracy z Departamentem Zdrowia Urzędzu Marszałkowskiego Województwa Wielkopolskiego