IDĘ NA BEMA! DAWNIEJ TO BYŁO ZUPEŁNIE OCZYWISTE
W roku 1989 handlowało się wszystkim i w każdej formie. Dziś na siedemset boksów, zajętych jest około dwustu. Zapraszamy na „Bema”.
Targowisko Bema w Poznaniu powstało w czerwcu 1989 r. na parkingu zorganizowanym przy stadionie KS WARTA od strony ul. Dolna Wilda. W tym samym miejscu istnieje do dziś. Co więcej, powstało na zlecenie Urzędu Miasta, by uporządkować handel detaliczny w mieście. - Ustawa o swobodzie działalności gospodarczej spowodowała, iż ulice miasta Poznania, zwłaszcza w centrum, zamieniły się w pchli targ, gdzie każdy handlował czym chciał i na czym chciał. Nie obowiązywały żadne nakazy i zakazy, handlowano z ziemi, z koców, łóżek polowych, skrzynek, bez żadnych ograniczeń. Tak ogromny wylew handlu na ulice spowodował, iż miasto Poznań podjęło próbę jego uporządkowania poprzez skierowanie handlujących na istniejące targowiska, jak Rynek Jeżycki, Plac Wielkopolski, powstało wówczas targowisko Świt i targowisko Dolna Wilda – czytamy zagłębiając się w historię spółki Targowiska.
Hossa minęła. Teraz to nie gorzki smak porażki, a raczej zmieniające się trendy.- Galerie są wygodniejsze. Ciepło i sucho. Można wypić kawę i coś zjeść. Ceny wydają się tam wyższe ale komfort także. Wie pan, łatwiej przymierzać ciuchy w wygodnej przymierzalni, niż pod namiotem – wspomina Pani Janina, handlująca obuwiem na „Bema”.
Wolne miejsca
Samych stanowisk przeznaczonych na cele handlowe jest 730. – W tej chwili sprzedających jest około stu, to oznacza, że boksów z towarami jest około dwustu – podpowiada Pan Kubiaczyk, do którego kontakt znalazłem na stronie targowiskobema.pl. Pan Kubiaczyk, zapytany z jakimi problemami borykają się sprzedający westchnął i odpowiedział. – Porównywanie nas z galeriami handlowymi nie ma sensu. Sprzedajemy ubrania, suknie i obuwie. Jako indywidualni kupcy nie możemy sobie pozwolić na obniżki rzędu 70%. – sugeruje zrezygnowany.
Co przyciąga klientów na teren Targowiska „Bema” które jeszcze dziesięć lat temu, nie było może w najlepszej formie, ale działało prężnie? Tu z pomocą przychodzi niezawodny Pan Kubiaczyk – Mamy swoich stałych klientów, którzy do nas wracają. Znamy ich i potrafimy odpowiedzieć na ich potrzeby. Niby niewiele, ale zawsze to jakaś więź – słyszę.
Z internetu na stragan
Telefonowałem do sekretariatu spółki. Pierwszy numer okazał się być niedostępny. Poszukałem na innej podstronie i znalazłem. Opowiedziałem przemiłej pani, że chciałbym rozszerzyć swoją działalność internetową o kontakt z klientem na „Bema”. – Nie ma najmniejszego problemu. Można wykupić abonament nawet na jeden dzień. Całkiem dużą popularnością wśród kupców cieszy się wystawianie swoich produktów tylko w sobotę i niedzielę. Opłata dzienna wynosi średnio 10 złotych za metr, do tego jeszcze niewielkie koszty stałe – ochoczo podsumowała pani przez telefon. Błyskawicznie otrzymałem kontakt do pana z działu eksploatacji, który gotów był spotkać się ze mną następnego dnia, by pokazać mi boksy do wyboru i ustalić szczegóły techniczne operacji.
Droga z sieci na targowisko zdaje się być raczej nieprawdopodobna. W ramach ucieczki przed dodatkowymi kosztami to kupcy od lat związani ze straganami próbują uciekać do sieci. Czasy szybko się zmieniają, a przyzwyczajenia tak łatwo nie ulegają zmianie. Całe szczęście, że wciąż możemy wyskoczyć z siedemnastki na Jeżyckim i kupić świeże warzywa. Tak samo jest na placu Wielkopolskim. „Bema” jest jakby dalej, jakby z boku.