PODRÓŻE KSZTAŁCĄ, ZWŁASZCZA WŁODARZY MIAST
W czasach, gdy komunikacja odbywa się głównie przez Internet, pocztę elektroniczną i różne aplikacje, Facebooka czy Skypea, wbrew pozorom bardzo liczy się bezpośredni kontakt. Spotkanie, rozmowa na żywo, wspólny posiłek, uścisk dłoni - wszystko to w wielu sytuacjach biznesowych odgrywa kluczową rolę.
Menadżerowie dużych korporacji czy szefowie koncernów produkcyjnych muszą jeździć po świecie, by rozwijać zarządzane przez siebie firmy. To nie tylko kwestia targów czy branżowych konferencji - w wielu sytuacjach nie wystarczy zaangażowanie współpracowników czy video konferencja. Relacje osobiste są bardzo istotne także dla prezydentów i burmistrzów. Zarządzając miastem szeregu spraw nie da się załatwić zza biurka.
Na pewnym poziomie rozmów, na przykład z inwestorami, konieczne są relacje osobiste. To kwestia negocjacji, ale też potrzeba odpowiedniego potraktowania drugiej strony, właśnie przez osobiste zaangażowanie władz miasta. Temu właśnie służy udział w różnego rodzaju międzynarodowych targach. Nie tylko promujemy ofertę miasta czy nawiązujemy nowe kontakty, ale odbywam też szereg spotkań, z których wynikają konkretne decyzje.
Bardzo owocne były ostatnio międzynarodowe targi nieruchomości - MIPIM w Cannes czy EXPO REAL w Monachium: udało się znaleźć nabywcę byłego szpitala przy ul. Szkolnej. Spółka MEDI-System, należąca do francuskiej firmy ORPEA, kupiła ją za prawie 40 milionów złotych.
Skutecznie wypromowaliśmy też teren po dworcu PKS - obecnie koncern Skanska realizuje tam nowoczesny kompleks biurowo-mieszkaniowo-usługowy, czyli Nowy Rynek. A firma Vastint nabyła teren pod kompleks biurowców Poznań Business Garden.
Te nowocześnie zagospodarowywane powierzchnie przyciągają kolejnych inwestorów i pracodawców. Takie sukcesy nie przychodzą same. Aktywnie promujemy Poznań, by zwiększać naszą rozpoznawalność, budować odpowiedni klimat w branży, stymulować aktywność deweloperów. Bez tego nie przyciągniemy zagranicznych inwestorów. Dlatego jeżdżę na te targi osobiście, by przyspieszać pewne decyzje na spotkaniach z inwestorami, zarówno potencjalnymi, jak i już u nas obecnymi. To samo robią właściciele i menadżerowie dużych graczy na rynku nieruchomości, bo wiedzą, że obecność i możliwość spotkań znacznie zwiększa szansę na korzystne kontrakty. Oczekują też poważnego traktowania na partnerskich zasadach, czyli osobistych rozmów z osobą decyzyjną.
Wizyta na targach czy konferencjach gwarantuje możliwości odbycia wielu takich spotkań w jednym miejscu. Obie strony oszczędzają czas i pieniądze. Grunt pod negocjacje przygotowują współpracownicy - w moim przypadku urzędnicy - ale dla finalizacji konieczne jest spotkanie "na szczycie". Ostateczne decyzje zapadają często właśnie dopiero wtedy.
Aktywność i otwartość biznesową Poznania wysoko oceniają eksperci - niedawno w rankingu Europejskie Miasta Przyszłości 2018/19 stworzonym przez dziennikarzy Financial Times: do TOP 10 Miast Europejskich należymy aż w czterech kategoriach. Z kolei amerykański think-tank Milken Institute zakwalifikował Poznań i Wielkopolskę do grona dwudziestu regionów wyróżnionych w rankingu "Best-performing Large Cities in Europe". Takie oceny wynikają naszych wyników, ale też z publikacji o Poznaniu w międzynarodowych mediach, nie tylko branżowych. A materiały prasowe powstają - między innymi - dzięki obecności na różnych wydarzeniach. Bo nie tylko na targach trzeba bywać.
Jako prezydent dużego miasta otrzymuję bardzo wiele zaproszeń na konferencje, debaty, seminaria. Większość z nich to źródła cennej wiedzy z różnych zakresów funkcjonowania miasta. Tej prezentowanej oficjalnie, ale i takiej zdobywanej na spotkaniach kuluarowych. Wiele z tych zaproszeń odrzucam, a te, z których korzystam - wybieram starannie pod kątem późniejszego maksymalnego wykorzystania w mojej pracy. Bo - żeby miasto nie stało w miejscu, a rozwijało się w dobrym kierunku, podchwycając najnowsze trendy - jego włodarz nie może siedzieć cały czas za biurkiem. Musi mieć głowę otwartą na nowe pomysły, musi mieć z czego czerpać inspiracje, weryfikowane później przez współpracowników. Wszystkiego z Internetu się nie dowie.
Żeby jakieś rozwiązanie wdrożyć z sukcesem, trzeba podpatrywać, jak robią to inni. Kopiować od tych, którym udało się najlepiej i uczyć na cudzych błędach. Miejski budżet nie pozwala na eksperymenty, a weryfikowanie doświadczeń innych to najlepszy sposób na znalezienie najtańszych rozwiązań. Oferujące coś miastu firmy każą sobie słono płacić za wiedzę. Prezydenci czy burmistrzowie do wymiany doświadczeń nie podchodzą biznesowo. Dzielą się lekcjami, jakie przeszli w swoich miastach. Ich spostrzeżenia, rady są wręcz bezcenne. Dlatego wszelkie spotkania w międzynarodowym gronie samorządowców mają dla mnie szczególną wartość.
Podróże kształcą - dlatego menadżerowie i właściciele dużych firm sporo jeżdżą, by zarządzana przez nich struktura się rozwijała. Założyciele, szefowie gigantów muszą być otwarci i mobilni, by zbierać pomysły i osobiście zawierać umowy. Apple pewnie by się tak nie rozwinęło, gdyby Steve Jobs niechętnie opuszczał garaż, gdzie zapoczątkował swą działalność. Na każdym etapie zarządzania firmą latał po świecie często i chętnie, by wielu rzeczy doświadczać osobiście. Za granicą bywają też włodarze miast, bo wiedzą, że ich rolą jest nadawanie kierunku rozwoju, budowanie korzystnych dla miasta relacji, ściąganie inwestorów, promocja. Nie osiągnie się tego siedząc w ratuszu, bo okazje, dobre pomysły, obiecujące kontakty tak po prostu nie pukają do drzwi gabinetów.
Osobiście nie przepadam za wyjazdami służbowymi. Zajmują dużo czasu, potrafią być męczące. I pewnie podobnie czują moje koleżanki i koledzy i koledzy z innych miast. Najlepsze warunki pracy ma się u siebie. Ale tych wyjazdów potrzebujemy, by załatwiać sprawy, których nie załatwimy bez obecności na targach, oficjalnej wizyty, osobistego zaangażowania. Decyzje dotyczące kupna sporej nieruchomości, uruchomienie nowego połączenia lotniczego czy choćby komunalizacji MTP nie zapadają same, ot tak sobie. Są efektem wielu rozmów i spotkań, w które zwierzchnicy stron angażują się osobiście. Nie wszystkie projekty udaje się sfinalizować, ale to nie powód, by nie próbować dalej. Zdaję sobie sprawę, że mieszkańców interesują konkretne rezultaty. Tak jest wszędzie. Inni prezydenci też są rozliczani z efektów ich służbowych "wycieczek". Zapewniam, że są równie korzystne, jak te wypracowane na miejscu. A często nawet bardziej.
Jacek Jaśkowiak
Prezydent Miasta Poznania