J. JAŚKOWIAK: ZANIM OBJĄŁEM STANOWISKO, PRACOWNICY NIE OTRZYMALI PODWYŻEK AŻ CZTERY LATA POD RZĄD.
Zdaję sobie sprawę, że kwestie dotyczące wynagrodzeń budzą zawsze wiele emocji - zwłaszcza teraz, gdy kształtuje się przyszłoroczny budżet. Postulaty pracowników samorządowych zawsze traktuję z najwyższą uwagą - pisze w oświadczeniu prezydent Poznania, odnosząc się do ostatnich protestów związków zawodowych przed urzędem miasta.
Jak pisze prezydent Poznania -
Tworząc miejski budżet musimy patrzeć perspektywicznie i podejmować często niełatwe, ale odpowiedzialne decyzje. W tegorocznym projekcie budżetu złożonym do rady miasta przeznaczyliśmy 13,5 miliona złotych na wzrost wynagrodzeń dla ponad 9,2 tysięcy pracowników samorządowych. Średnio skutkuje to kwotą 100 złotych brutto na jeden etat. To suma realna, dopasowana do możliwości budżetu Poznania na przyszły rok. Nie jest on w stanie udźwignąć oczekiwań strony związkowej, co więcej - ich akceptacja pociągałaby za sobą odpowiedzialność dyscyplinarną w zakresie finansów publicznych. Jako prezydent Miasta odpowiedzialny za wykonanie budżetu takiego ryzyka podjąć nie mogę.
Doskonale zdaję sobie sprawę, że wynagrodzenia w niektórych grupach zawodowych w niewielkim stopniu przewyższają płace minimalne. Dlatego właśnie dla tych grup przeznaczymy dodatkowe środki. W projekcie budżetu na następny rok dla pracowników instytucji kultury przeznaczono milion złotych. Przełoży się to na łączną średnią podwyżkę w wysokości 200 złotych miesięcznie dla 900 etatów. Z kolei dla pracowników jednostek pomocy społecznej zagwarantowano 1,5 miliona złotych. Średnia podwyżka na jeden z 800 etatów wyniesie około 250 złotych.
Chcę również podkreślić, że sumy przeznaczane na wynagrodzenia to więcej niż tylko płace zasadnicze i dodatki stażowe. W czwartym kwartale każdego roku uzupełniane są one o dodatkowe pieniądze, pochodzące z oszczędności poszczególnych jednostek i zakładów budżetowych. Aby w pełni zobrazować sytuację, przeprowadzimy analizę rocznych indywidualnych dochodów pracowników na podstawie rozliczeń PIT, a jej wyniki zostaną przekazane związkom zawodowym.
Obejmując swój urząd nie czekałem na żądania strony związkowej. Podjąłem decyzję o stopniowym, corocznym zwiększaniu wynagrodzeń. Zanim objąłem stanowisko, pracownicy nie otrzymali podwyżek aż cztery lata pod rząd. Nie znam powodów takiego podejścia mojego poprzednika. Zacząłem niwelować istniejące dysproporcje, ale - niestety - wieloletnich zaniedbań nie sposób naprawić skokowo. Rozmawiam z protestującymi, w pełni rozumiem ich postawę, ale miejski budżet po prostu nie jest z gumy.
Oczywistym jest, że mielibyśmy dużo lepszą sytuację budżetową, gdyby koszty dotykających samorząd rządowych reform były rekompensowane przez budżet państwa. Tak jednak nie jest. W roku 2016 nie dało się przewidzieć kosztów reformy oświaty. Miasto zwróciło się do minister Zalewskiej o rekompensatę w wysokości 17 milionów złotych. Liczę, że dotrzyma publicznie składanych obietnic. Po otrzymaniu zwrotu będę wnioskował o przeznaczenie tych pieniędzy na podwyżki. Niezależnie od tego zapewniam, że dołożę starań, aby w przyszłym roku możliwe było podjęcie kolejnych działań skutkujących podniesieniem wynagrodzenia pracowników samorządowych. Wierzę, że to możliwe. Nadal liczę też na odpowiedzialność i gotowość na zawarcie kompromisu przez stronę związkową.