BOHATEROWIE SCHODZĄ Z COKOŁÓW: ŁAWECZKA IGNACEGO ŁUKASIEWICZA
W 2013 roku pojawiła się w Poznaniu trzecia ławeczka pomnikowa. Na pierwszej zasiadł twórca i rektor Uniwersytetu Poznańskiego prof. Heliodor Święcicki, na drugiej wybitny wykładowca poznańskiej uczelni prof. Józef Kostrzewski, na trzeciej zaś… niemający z naszym miastem żadnych osobistych związków, twórca lampy naftowej i pionier polskiego przemysłu naftowego ‒ Ignacy Łukasiewicz.
Ławeczka Ignacego Łukasiewicza w Poznaniu powstała w wyniku splotu licznych przypadkowych wydarzeń, a wszystko zaczęło się w 1853 roku. Wtedy to, lwowski aptekarz, Ignacy Łukasiewicz skonstruował pierwszą lampę naftową, co uważane jest za początek polskiego przemysłu naftowego. W tym samym roku na poznańskiej Grobli wmurowano kamień węgielny pod budowę miejskiej gazowni, która trzy lata później zaczęła dostarczać gaz do pierwszych mieszkań w Poznaniu.
Grobla do dziś pozostaje we władaniu gazowników. Nie funkcjonuje tu już wprawdzie zakład gazowniczy, ale w pięknie zrewitalizowanych budynkach mieszczą się biura obsługujące poznaniaków korzystających z błękitnego paliwa. Z okazji – przypadającej w 2003 roku – 150. rocznicy powstania poznańskiej gazowni, pojawił się pomysł, by upamiętnić ją okolicznościowym pomnikiem. Nie był to jednak nudny monument ani smutna tablica na fasadzie budynku, lecz sympatyczna rzeźba miejska. Na zielonym skwerze pomiędzy ul. Grobla, ul. Za Groblą i ul. Mostową, przed charakterystycznym gmachem poznańskiej gazowni z dachem w kształcie kapelusza, stanął posąg Zygi Latarnika – pracownika zajmującego się zapalaniem i gaszeniem ulicznych latarni, a w kompozycji wykorzystano oryginalną, odrestaurowaną, gazową lampę uliczną, która przez ponad sto lat zachowała się przy ul. Słowackiego.
Dzięki panu Zygmuntowi, czyli fikcyjnemu Zydze Latarnikowi, zwrócono uwagę, że trawnik, na którym „zapala” on lampę jest bezimienny, a nie wypadało, by pomnik miejski stał w przestrzeni bez nazwy. Postanowiono więc go ochrzcić, a za najodpowiedniejszego patrona uznano Ignacego Łukasiewicza i – w 2005 roku – nadano skwerowi jego imię.
W roku 2013 przypadał kolejny okrągły jubileusz poznańskiej gazowni, a przede wszystkim 160. rocznica polskiego przemysłu naftowego. Członkowie Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Przemysłu Naftowego i Gazowniczego postanowili uczcić tę okazję, podobnie jak przed dekadą, fundując miastu kolejny, przyjazny pomnik. Jako że skwer przed gazownią nosił już imię Ignacego Łukasiewicza, aż prosiło się, żeby postawić przy nim ławeczkę i posadzić na niej genialnego konstruktora, by poczuł świeże, nadwarciańskie powietrze i podziwiał budynki poznańskiej gazowni.
Opracowanie artystyczne rzeźby zlecono poznańskiemu artyście Romanowi Kosmali, a odlany w brązie twórca lampy naftowej zasiadł na swojej ławeczce dokładnie 23 września 2013 roku, w dniu inauguracji pomnika. Miała ona dość uroczysty charakter, przemawiali wówczas: sekretarz generalny Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Przemysłu Naftowego i Gazowniczego dr Stanisław Szafran, prezes poznańskiego oddziału Andrzej Mikołajczak, dyrektor Polskiej Spółki Gazownictwa Zdzisław Kowalski, przewodniczący Rady Miasta Poznania Grzegorz Ganowicz, a wszystkich pobłogosławił biskup Grzegorz Balcerek. Na Łukasiewiczu nie zrobiło to jednak szczególnego wrażenia. Siedział na swej ławeczce w swobodnej pozie, nogę założył na nogę, opatulony obszernym płaszczem i bardziej od oficjeli interesował go prototyp jego lampy naftowej, który podtrzymywał prawą ręką.
Miniaturowa kopia poznańskiej ławeczki Ignacego Łukasiewicza przekazana została jako podarunek do Muzeum-Kopalni w Bóbrce, założonej przez Ignacego Łukasiewicza, stanowiącej wzorcowe i najważniejsze przedsiębiorstwo, jakim zarządzał. Nie udało mi się ustalić, czy do tego muzeum trafiła także miniaturka bardzo podobnej ławeczki, która 7 kwietnia 2013 roku odsłonięta została na rynku w Gorlicach. Pierwotnie stała ona naprzeciw ratusza, w którym znajdowała się prowadzona przez Łukasiewicza apteka, natomiast po rewitalizacji rynkowej płyty przeniesiona została bezpośrednio przed ratusz.
Najciekawszy „pomnik” Łukasiewicza znajduje się jednak we Lwowie, przy restauracji Gasowa Hospoda. Kompozycja składa się z restauracyjnego stolika, na którym stoi lampa naftowa, a przy nim, na krześle, siedzi mężczyzna w średnim wieku. Po drugiej stronie stolika znajduje się puste krzesło dla gościa, który chciałby się dosiąść. Powszechnie uważa się, że mężczyzną siedzącym przy stole jest właśnie Ignacy Łukasiewicz, tymczasem jest to Jan Zeh, jego współpracownik ze lwowskiej apteki. Wspólnie prowadzili eksperymenty dzięki, którym – w 1852 roku – udało im się uzyskać czystą naftę. Sam Łukasiewicz również został sportretowany w tej lwowskiej instalacji rzeźbiarskiej ‒ by go zobaczyć należy jednak unieść głowę, bowiem wychyla się on z okna na pierwszym piętrze, by przekazać swemu współpracownikowi, odpoczywającemu na krześle przed gospodą, jakieś niecierpiące zwłoki informacje.
Ignacy Łukasiewicz wiele czasu spędził w Bóbrce, Gorlicach oraz Lwowie, przysparzając tym miejscowościom chwały i bogactwa. Zrozumiałe jest, że pamięć o nim jest tam szczególnie honorowana. Zdziwienie budzić musi jednak fakt stawiania mu pomnika w Poznaniu, z którym nic go nie wiązało. Wielu poznaniaków uważa, że zamiast stawiać pomniki auslanderom z Galicji, lepiej honorować ludzi zasłużonych dla naszego miasta. Pojawiły się nawet propozycje, by Ignacego Łukasiewicza, zastąpić Józefem Łukaszewiczem, pierwszym kustoszem Biblioteki Raczyńskich i autorem Obrazu historyczno-statystycznego Poznania w dawniejszych czasach. Wskazywano nawet na pewne podobieństwo obu panów, co pozwoliłoby zaoszczędzić na wymianie pomnika, bo… wystarczyłoby zmienić tylko tabliczkę.
Pomimo sympatii i szczerej wdzięczności, jaką żywię wobec Józefa Łukaszewicza, nie mogę wesprzeć takiego pomysłu. Myślę, że dobrze się stało, że Ignacy Łukasiewicz ma swoją ławeczkę właśnie tutaj, w Poznaniu. Jest on bowiem najlepszym zobrazowaniem cech dziewiętnastowiecznego poznańskiego organicznika. W młodości zaangażowany był w konspirację niepodległościową i – podobnie jak choćby Karol Libelt – trafił za to do zaborczego więzienia. Zrozumiał wtedy, że dla społeczeństwa wcale nie trzeba ginąć, ale znacznie lepiej można mu służyć swoimi talentami, rzetelną pracą i działalnością społeczną. Lampa naftowa była jego pierwszym wynalazkiem, potem zabrał się za tworzenie i rozwijanie przemysłu wydobywczego. Jego zasługą jest, że kopalnie ropy naftowej powstały na ziemiach polskich wcześniej niż w Stanach Zjednoczonych, a przedstawiciele Johna D. Rockefellera przyjeżdżali tutaj, by uczyć się o przemyśle wydobywczym.
Ignacy Łukasiewicz – podobnie jak poznańscy organicznicy – uważał, że nie robi nic nadzwyczajnego, a tylko dobrze wykonuje swoją pracę i nie widział powodu, by się nią szczególnie chwalić. Był więc takim „poznaniakiem z ducha” i świetnie się złożyło, że po latach trafił także do Poznania. Powinien czuć się u nas jak u siebie w domu.
Paweł Cieliczko
Historie poznańskich pomników znajdziecie na www.kochamy.poznan.pl
Śledźcie nas na www.facebook.pl/pomnikipoznania
1. Zdjęcia: Justyna Szadkowska