CZY TY MNIE ZNASZ ?
Każda społeczność, każda okolica czy miasto ma swych ,,dziwaków”. Nie oznacza to wcale, że są oni odszczepieńcami lub ,,świrami”...po prostu są inni !
Dochodzę do wniosku, że naprawdę mam ciekawą pracę spotykając rzesze ludzi nie tylko z różnym wyglądem, charakterem czy ich własnym sposobem na życie.
Trzeba być szczęściarzem, by mieć możliwość obserwacji tego, co dzieje się wokół i móc czerpać jak z bezdennej studni- inspirację do dalszych działań.
Z twarzy oczekujących na przystankach pasażerów ,nauczyłem się czytać ich nastroje, myśli i z nich wypływające lęki lub nadzieje. Potrafię przewidywać każdy kolejny ruch postaci skupionych niby to w masie bezwiednych ciał ,a jednak nie bezwolnych, które w zależności od panującej aury pogodowej- witają mnie uśmiechem bądź posępnym spojrzeniem!
Wśród tej plejady gwiazd i gwiazdeczek w szarości dnia codziennego można jednak spotkać, ludzi ,,kolorowych”-odmieńców.
Wśród wielu postaci, które spotykam ,,galopując” stalowym rumakiem pośród asfaltu ulic, betonu i wielości sygnalizatorów usytuowanych pod drutami energetycznymi, czyli wszystkiego tego, co tworzy miasto, bywa ,że za drzwiami kabiny da się usłyszeć takie zwykłe, a jednak miłe dla ucha ;-CZEŚĆ !
Nie potrafię sobie uprzytomnić skąd znam tę osobę, lecz starając się być uprzejmym i nie psuć nastroju -odpowiadam na powitanie. Najbardziej charakterystyczne jak do tej pory osoby- te ,które utkwiły w mej pamięci i chyba już w niej pozostaną na zawsze to; Marek ;Harcerz ...i jąkała ,,wypadki”-nie potrafię przypomnieć sobie jego imienia-może ktoś podpowie ?.Jest jeszcze kilku ,,młodych”, lecz oni dopiero zapracują na ...sławę !
Marek-facet mniej więcej metr siedemdziesiąt wzrostu, szczupły i zawsze zadbany. Mina poważna ,lecz nigdy posępna, lekko przygarbiony i wpatrzony w jakiś odległy punkt. Widząc nadjeżdżający tramwaj zawsze ustawiał się tak, by wsiąść pierwszymi drzwiami. Będąc jeszcze na schodach witał się z motorniczym;
-Cześć- rzucał w moją stronę i czekał na odpowiedź, a gdy ją otrzymał zadawała jedno bezceremonialne pytanie;
-A Ty mnie znasz ???...i następowała opowieść dokąd się dziś wybiera i co zamierza.
Bywało, że jakiś poirytowany pasażer zwracał Mareczkowi uwagę i próbował go uciszać. Wówczas nasz bohater ,,odparowywał”, że i on chętnie, by posłuchał o tym, co tamten zamierza i stwierdzał jednocześnie, że ma prawo mówić o sobie. Stawał też wielokrotnie w obronie motorniczego, gdy z jakiś przyczyn ( nie zależnych od kierującego)tramwaj miewał opóźnienia. Przez część koleżeństwa był traktowany jak przyjaciel, a inną jak natręt...cóż jesteśmy tylko ludźmi i mamy prawo różnie postrzegać rzeczywistość. Nie ma już Mareczka. Zmarł w wieku trzydziestu paru lat. Cierpiał na jedną z rzadkich, nie uleczalnych chorób. Mieszkał na Dębcu.
Ciekawą postacią wywodzącą się z Łazarza jest z kolei ,,Harcerz”. Swój pseudonim zawdzięcza ...mundurkowi !.Wieczny bywalec ulicy Głogowskiej- po obu jej stronach. Bywało dawniej, gdy jeszcze w naszym mieście tramwaje nie były aż jak nowoczesne jak teraz, że …,,pracował” jako zwrotnicowy. Jeździł wówczas przez sporą część zmiany i tam gdzie zwrotnice montowano ,,ręczne”( obecnie większość podłączona jest do systemu sterowania ruchem i przekładane są automatycznie, na ,,odpowiedni guzik” w kabinie, który naciska motorniczy)- pomagał,,, przekładając'' tory w odpowiednim kierunku . A, że podróże kształcą to też nabył wiedzę nie tylko o funkcjonowaniu komunikacji, lecz poznał doskonale topografię Poznania. Dziś można go spotkać w okolicach Rynku Łazarskiego. Spoważniał, zmężniał i nie nosi już swego ,,galowego” stroju.
Opisując kolejną postać powracamy na Dębiec...
Często na pętli można spotkać osobnika krzątającego się przy koszach na śmieci. Mężczyzna w wieku około czterdziestu lat, zagląda do ich wnętrza. Swym wyglądem nie przypomina jednak, kloszarda”, lecz zwykłego obywatela. W dłoniach trzyma puszki po piwie i to są właśnie jego ,,zdobycze”
Może ma taką ,,pasję”?, a może zbiera na bułki-bo i tak ludzie kombinują, by zdobyć dodatkowy grosz. Obserwując go dłużej można jednak dostrzec coś ,co przykuwa uwagę. Niewątpliwie jest chory. Co jakiś czas jego ciałem wstrząsają drgawki, a głowa unosi się gwałtownie ukazując grymas bólu na twarzy. Pewnie powodowany chęcią nawiązania kontaktu ,,zaczepia” motorniczych.
-A wypadki były-pyta wkładając w to pytanie reszki oddechu ,pozostałego mu między kolejnymi napadami spazmatycznych drgawek.
Głupie pytanie, a może wróżba, która rozbrzmiewa w uszach odbiorcy powodują, że każdy odsyła go do...diabła.!!!
...no bo jak tu spokojnie pracować gdy ktoś zadaje Ci takie pytanie ?
Nurtujące tegoż,, chłopaka” wątpliwości pozostają bez odpowiedzi. Zdarzają się też tacy, którzy fukną nerwowo, lecz nie krzywdzą upośledzonego.
No cóż koniec przerwy i koniec opowieści-czas ruszać w miasto ;
Czy Ty mnie znasz –słowa Mareczka dźwięczą mi w uszach ...wszak niebawem Wszystkich Świętych !...chyba zapalę jeden znicz więcej...!