DOBROĆ!
Latem wschody słońca bywają nie tyle fascynujące,co przed wszystkim inspirujące. Malownicze obrazy miasta,które budzi się do życia,opary mgły unoszące się nad Wartą czy błękit nieba dają zawsze nadzieję na to,że dzień będzie udany.
Ponoć zawsze ,,po nocy przychodzi dzień” ,a ,,po burzy spokój”-jak w piosenkach! Dziś opowiem wam historię z nocnego tramwaju....
Jako młody motorniczy przez czas jakiś prowadziłem nocną 4-kę.Jej trasa wiodła z Serbskiej ( dziś Połabska) na Zawady.Jechałem przez Kaponierę,Głogowską,Hetmańską i Górnym Tarasem Rataj przez Śródkę do wspomnianej wyżej końcówki. Jako ciekawostkę wspomnę tylko,że tramwaje nocne nie zatrzymywały się na każdym z przystanków. Jeśli dojeżdżając do któregoś z nich brakowała tam pasażerów,a wysiadający nie ,zasygnalizował”chęci opuszczenia pojazdu( jakieś 300 metrów przed przystankiem) poprzez ustawienie się przy drzwiach,a motorniczy nie dostrzegł go w lusterku wewnętrznym – to zwyczajnie jechał dalej. Mawiano wówczas w slangu tramwajowym,że wychowujemy lub dyscyplinujemy naród !!!...
I pewnej nocy zdarzył mi się taki ,,niesforny i niezdyscyplinowany”, oraz trudny do wychowania- jego przedstawiciel!
Nie dość,że nie podniósł w odpowiednim czasie swych,,czterech liter”z siedzenia ,nie stanął przy drzwiach to jeszcze zaczął się odgrażać.
Był trochę podchmielony,więc prawdę powiedziawszy...nie był sobą! Nie odwracając się spojrzałem w lusterko i zrobiłem bardzo poważną minę .Zamierzałem nie odzywając się do niego- ,,zgasić go wzrokiem'' ...i poskutkowało!Coś tam jeszcze ,,mamrotał” pod nosem,lecz po chwili zamilkł. Popatrzył w lusterko i lekko chwiejnym krokiem-podszedł do mnie. Gwoli przypomnienia w starych ,,N-ach'' nie było kabin,lecz materiałowe zasłonki opadające do połowy czegoś,co przypominało rusztowanie.Nie patrząc na siebie nawiązaliśmy dialog.
-Wie Pan ,że chciałem wysiąść?- zapytał,a w zasadzie stwierdził !
-Nie zdążył Pan w odpowiednim momencie tego zasygnalizować-odparłem stanowczo.
Oponował jeszcze przez chwilę i nagle zmienił temat;
-Czy człowiek musi być zły ?-spytał filozoficznie i zapowiadało się na całkiem ciekawą rozmowę.
Pokazałem mu tabliczkę zamocowaną nad moją głową: ,,Rozmowa z motorniczym podczas jazdy zabroniona''-brzmiało regulaminowo.Noc jednak ma inny ,,klimat”...i postanowiłem złamać regulamin. Wdaliśmy się w dysputę.
-Zależy co Pan ma na myśli?-zamierzałem zawęzić temat.
-Bo wie Pan ja jestem złym człowiekiem – stwierdził patrząc na mnie.
-Nie możemy nigdy twierdzić,że jesteśmy tacy lub ,,tacy”-odparłem wciągając go do rozmowy.
Spojrzał na mnie i zrobił dziwną minę,a następnie odparł:
-Jeśli ktoś znęca się na drugim psychicznie,a niekiedy i fizycznie,oszukuje i myśli tylko o sobie...może być dobry ?
-Dobro jest w nas zawsze,choć siedzi gdzieś głęboko-nie wyzbędziemy się go nigdy-stwierdził pasażer,który przysłuchiwał się naszej rozmowie.
-Udajemy kogoś innego,chcemy być,,źli”na pokaz.Czesto ze strachu,lęku przybieramy różne pozy. Najczęściej bywa tak,że mamy swoją tajemnicę,którą głęboko skrywamy-boimy się,że ujrzy ona światło dzienne,a wtedy wszystko-cały nasz świat się zawali-odparł zawiesiwszy swój wzrok na szybie. Po chwili ciągnął dalej ten monolog.
Ludzie są zdolni do rożnych rzeczy.Nie zastanawiają się na ich skutkami,nie kalkulują.
-Czy człowiek,który głaszcze psa lub kota,przytula dziecko -jest zły?
Po tym pytaniu nastała dłuższa cisza.Potęgowało nią dłuższe milczenie,gdy przemykaliśmy pośród mroku nocy, mijając puste jeszcze ulice.Zaczęło już świtać. Ostanie ,,Nocne Marki”opuszczały ,,pokład” mego tramwaju, a ich miejsca zajmowali pracownicy pierwszej zmiany. Jeszcze tylko kilka przystanków i skończę pracę. Ziewanie zaczęło się wzmagać. Tylko Godzina dzieli mnie od ,,słodkich” ramion Morfeusza- pomyślałem uśmiechając się pod nosem;
...Bo po nocy przychodzi dzień”- zanuciłem spoglądając w kierunku ,,mego'' pasażera,który wysiadał na ,,swoim''przystanku. Czy zło może...stać się dobrem ?