CZY POZNAŃ PRZYJMIE DZIECI Z ALEPPO?
Sopot chce przyjąć 10 sierot z Aleppo. Podobnie Gdańsk. O tym samym myśli również kilka innych miast. Wrocław i to z inicjatywy PiS, być może finansowo pomoże mieszkańcom Aleppo. A co zrobi Poznań? I czy zrobić coś w ogóle powinien?
Kilka dni temu media obiegła informacja dotycząca sprowadzenia do Polski 10 sierot z doświadczonego wojną Aleppo. Chęć sprowadzenia dzieci miał wyrażać prezydent Sopotu, który wystosował do rządu odpowiednie pismo. W odpowiedzi Ministerstwo Spraw Wewnętrznych uznało, że lepiej pomagać uchodźcom poza naszymi granicami i nie sprowadzać ich do Polski. Nawet jeśli mają kilka lat i są niewinnymi dziećmi.
Prezydent Sopotu postanowił walczyć dalej i przy pomocy Polskiej Misji Medycznej zamierza dotrzeć do syryjskich rodzin. Następnie wspólnie planują sprowadzić dzieci wraz z opiekunami do Sopotu. Z podobnym apelem sprowadzenia dzieci wystąpił Gdańsk.
Jeszcze ciekawiej jest we Wrocławiu. Tamtejsi radni uwaga - Prawa i Sprawiedliwości, zwrócili się do prezydenta Rafała Dutkiewicza z petycją ws. pomocy dla ofiar wojny w Syrii. Wrocławskie PiS chce, by miasto przekazało milion złotych organizacjom, które pomagają mieszkańcom Aleppo.
Gdańsk, Sopot, Wrocław deklarują chęć pomocy. Podobne głosy słychać również w innych polskich miastach. Jak na tym tle zachowa się Poznań? Czy władze naszego miasta zdecydują się na próbę sprowadzenia dzieci z Aleppo? A być może zdecydują się na inny, choćby finansowy, wymiar pomocy?
Póki co odpowiedzi na te pytania nie znamy. Jednak moim zdaniem jako poznaniacy powinniśmy coś zrobić. Skoro inne duże, ważne miasta są w stanie pomóc, to dlaczego my w Poznaniu mielibyśmy nie robić nic.
W połowie grudnia ubiegłego roku w Poznaniu odbyła się debata pt.: „Co możesz zrobić dla pokoju?". Uczestnicy spotkania dyskutowali m.in. o tym, co my jako jednostki możemy zrobić dla światowego pokoju i jak wspierać cywilne ofiary wojny. Być może jest to znakomita okazja na przejście od słów do czynów.
Warto sobie odpowiedzieć na pytanie: czy miasta, które ma ponad pół miliona mieszkańców nie stać na pomoc kilku dzieciom, którym wojna zabrała rodziców, dzieciństwo i niejednokrotnie zdrowie?
Ważne jednak, żeby tym razem nie poprzestać jedynie na pytaniu.