„WCZORAJSZY” PASAŻER!
Pracując już dobrych kilka lat jako motorniczy często przytrafiały mi różne, nie zawsze wesołe sytuacje. Ludzie potrafią zaskoczyć, najczęściej po spożyciu alkoholu. Zdarza się, że bywają agresywni, aroganccy i wulgarni, a niekiedy uprzejmi, weseli i uczynni.
Miałem przypadek, gdy nieźle już ,,wstawiony” jegomość pomylił tramwaj z sypialnią. Nie zwracając najmniejszej uwagi na współpasażerów, gdzie akurat w większości były to kobiety, postanowił zdjąć z siebie wierzchnie odzienie i ułożyć się za kabiną. Zaalarmowany przez jedną z obserwujących tę scenę niewiast,zmuszony byłem wytłumaczyć delikwentowi, że jest w tramwaju, a jeśli nie zaprzestanie ,,rozbieranki”, wzywam Policję i noc spędzi w Izbie Wytrzeźwień.
Wiecie,że poskutkowało... i gość jakby trochę otrzeźwiał!
Opiszę wam kilka ciekawych ,moim zdaniem nawet charakterystycznych przypadków zachowań.
Późnymi wieczorami powracają do swych domostw -,,Melomani”. Siadają przeważnie w tylnej części i już po chwili, gdy usadowią się wygodnie, rozpoczynają swe ,,trele”. By zdyscyplinować tych piewców, wystarczy ustawić odpowiednią głośność komunikatu, podawanego przez mikrofon.
Osobliwością są natomiast kibice. Gdy podróżuje kilku,to można dowiedzieć się na przykład kto jest przyjacielem,a kto k...ą jest ! Lecz samotnik ( kibic) zazwyczaj stanie przy drzwiach i wpatruje się w krajobraz za szybą,nie wydając z siebie żadnego dźwięku. Jeśli natomiast ma w ,,sobie” kilka kropel alkoholu,to zachowuje się jak wspomniany wyżej-,,Meloman” !!!
Osobną kategorię stanowią ,,Globtroterzy”. Nie istnieje w tej grupie podział wiekowy. Wsiadają zazwyczaj na przystanku początkowym i jadą do końca danej trasy. Po drodze opróżniają zawartość schowanych uprzednio w torbie lub w kurtce ,,buteleczek”.Jest z nimi kłopot,gdyż przeistaczają się w ,,Susły”.Zasypiają upojeni i ich chrapanie stanowi nie naturalny przerywnik przesuwającego się po szynach tramwaju.
Taką właśnie przygodę z ,,Susłem” miałem okazję niedawno przeżyć; Był poniedziałek ,początek tygodnia prowadziłem wówczas tramwaj linii nr 10. Dojechałem do Dębca. Pasażerowie opuścili już pokład ,,Zielonej bimby”poza jednym. Wtulony w siedzenie, oparty głową o szybę okienną spał sobie smacznie pewien młodzieniec. Jego nieświeży oddech unosił się do połowy tramwaju .Podszedłem,by ,,wyrwać”go z ramion Morfeusza i szturchając delikatnie w ramię informuję:
- Wstajemy dojechaliśmy na pętlę Dębiec!
on unosi zaspane powieki i bełkocze w moją stronę:
- Pan mnie kłamie - odpowiada podenerwowany. - We Wrocławiu nie ma takiej pętli!
I bądź tu człowieku uprzejmy...!
Pozdrawiam pasażerów Komunikacji Miejskiej w Poznaniu.