SZLAKIEM POZNAŃSKICH LEGEND
W drugiej połowie listopada poznaniacy będą mogli oddać swój głos na projekty zgłoszone do Poznańskiego Budżetu Obywatelskiego na 2017 r. Proszę wybaczyć, ale pozwolę sobie na odrobinę prywaty, jestem bowiem autorem wniosku Poznańskie legendy – szlak kulturowy, który zakłada swoiste ożywienie legend naszego miasta i wpisanie ich na stałe w tkankę miejską. Pomysł ten warto promować i zrealizować, w czym upewniły mnie wyniki poprzedniej edycji PBO, w której zyskał poparcie ponad półtora tysiąca osób, a do wejścia w fazę realizacji zabrakło mu zaledwie 100 głosów. Mam nadzieję, że w tym roku się uda.
Wędrując po mieście, rzadko spoglądamy na szczyty kamienic czy rozpościerające się nad nami niebo, gdyż zajęci jesteśmy patrzeniem pod nogi lub koła. Ostatnio trend ten się nasilił, bo wprowadzone zmiany w zasadach poruszania się po centrum sprawiły, że nikt nie jest pewien, czy przypadkiem nie łamie przepisów. Skoro zaś poznaniacy i poznanianki nie zadzierają nosa, to chciałbym, żeby oprócz kamiennego bruku czy betonowych kostek, na które pada ich wzrok, mogli zobaczyć także coś, co ich zafrapuje i sprawi, że na chwilę z ciekawością przystaną. Zatrzymać ma ich jednak nie tyle dziura w drodze czy tarasujący przejście potykacz, ile… kamień legendarny.
Rozmieszczone po całym mieście, odlane ze spiżu kamienie legendarne przypominać mają o niezwykłych wydarzeniach, które zachowały się w pamięci pokoleń, przechodząc do legendy, także miejskiej. Na każdym z odlewów znajdzie się rysunek związany z legendą oraz kod QR, który pozwoli ściągnąć na telefon konkretną opowieść oraz ciekawe informacje o samym miejscu. Podobne w swej istocie płyty uliczne napotkałem w Dublinie – oznaczone były nimi miejsca, które 16 czerwca 1904 r. mijał bohater Ulissesa Jamesa Joyce’a. Dla starszych dublińczyków wędrowanie tymi „śladami” Leopolda Blooma było pretekstem do wyjścia z domu, młodsi traktowali je jako grę miejską, dla turystów zaś każdy znaleziony kamień był powodem do wybuchu radości i stanowił pretekst do wykonania kolejnej pamiątkowej fotografii. Chciałbym, żeby podobnie było z poznańskimi kamieniami legendarnymi tworzącymi nasz miejski szlak kulturowy. Jestem przekonany, że mapa Poznania, na której oznaczymy te wyjątkowe skarby kultury, będzie jednym z najchętniej używanych planów do zwiedzania naszego miasta. Poznań ma zresztą bardzo dobre doświadczenie, jeśli chodzi o umieszczanie w nawierzchni symbolicznych pamiątek przeszłości. Tak jest z bramami miejskimi, których zarys odtworzony został na wylotach ul. Wielkiej czy Wrocławskiej. Podobnie upamiętnieni zostali sponsorzy, którzy przyczynili się do powstania pomnika gwary poznańskiej, czyli rzeźby Starego Marycha. Ich logotypy, odlane właśnie w spiżowych kamieniach, od lat spoczywają pomiędzy kamieniami brukowymi wokół roweru Marycha, dzięki czemu pamięć o mecenasach nie przemija.
Prezydent Poznania powiedział niedawno, że miasto to nie tylko budynki, a przede wszystkim ludzie. Uzupełnić warto, że miasto to nie tylko budynki i ludzie, ale także przeszłość, pamięć i opowieści, które kształtują naszą wspólnotę. Legendy poznajemy już w dzieciństwie, a ich bohaterowie – jak poznańskie koziołki czy trzej bracia – towarzyszą nam do późnej starości. Warto stwarzać miejsca służące poznawaniu i pielęgnowaniu przekazów, które kształtowały naszych przodków i będą kształtowały naszych potomków.
Budżet obywatelski to nie tylko ścieżki rowerowe, chodniki, zewnętrzne siłownie czy ławki uliczne. Jego zasoby nie powinny służyć wyłącznie poprawie jakości miejskiej infrastruktury, ale przede wszystkim kreowaniu obywatelskiej wspólnoty mieszkańców. Każda taka społeczność integruje się właśnie poprzez opowieści, które budują tożsamość, charakter, przekonania, odrębność. I chyba nikt nie zaprzeczy, że najważniejszymi wspólnotowymi opowieściami są właśnie legendy.
Paweł Cieliczko
(Tekst pierwotnie opublikowany został w Magazynie „Puls Poznania” w październiku 2016 r.)
Grafika: Anna Pilch - Mikoda