CZY "WIELKA WAGINA" STANIE W POZNANIU?
Jak wszyscy pamiętamy, w sierpniu zeszłego roku odbyła się ostatnia poznańska edycja festiwalu filmowego Transatlantyk, który bezpiecznie cumuje teraz w Łodzi. Dziś, dokładnie rok później, nadarza się znakomita okazja, by Łódź odwdzięczyła się Poznaniowi za tę wielką, międzynarodową imprezę, którą jej przygotowaliśmy i podarowała nam niezwykłą fontannę, której zresztą i tak bardzo chce się pozbyć.
W ostatnich dniach władze miasta Łodzi podjęły decyzję, że sprzed Teatru Wielkiego, mieszczącego się na placu Dąbrowskiego, zniknie fontanna postawiona tam zaledwie siedem lat temu. W 2009 roku Łódź uroczyście obchodziła 65. rocznicę likwidacji Litzmannstadt Ghetto; specjalnie na te okazję plac przeszedł prawdziwą metamorfozę: zlikwidowano parkingi, trawniki oraz drzewa, a na olbrzymiej betonowo-kamiennej pustyni pojawiła się imponująca 35-metrowa fontanna, wybudowana za bagatela 5 milionów złotych. Jej otwarcie – w połączeniu z koncertem, podczas którego zaprezentowano utwór Siedem bram Jerozolimy Krzysztofa Pendereckiego – uświetniło tę ważną dla miasta rocznicę. Tamtego dnia woda fontanny zatańczyła w rytm Prząśniczki, a widowisko wzbogacone zostało znakomitą grą świateł. Rozbrzmiały także utwory wybitnych kompozytorów: Jeana Michaela Jarre'a, Vangelisa, Wojciecha Kilara, Fryderyka Chopina, Stanisława Moniuszki i Giuseppe Verdiego. Pierwotnie włodarze miasta, mieszkańcy oraz media zachwycali się obiektem, mówiąc nawet w jego kontekście o nowym początku Łodzi. Po kilku latach – gdy władze oraz klimat polityczny się zmieniły – nikt nie chce być kojarzony z fontanną, której kształt zaczął się wszystkim kojarzyć bardzo… anatomicznie.
Projektant kontrowersyjnego wodotrysku, łódzki architekt Rafał Szrajber, przyznawał, że do stworzenia tego projektu zainspirował go fakt, iż Łódź (podobnie zresztą jak Poznań) powstała na rzekach, które napędzały miasto. „W mojej fontannie fala przebija płytę placu i zabiera ze sobą elementy, które napotyka. Tworzywem fali jest to, co było pod spodem, czyli historia miasta”. Podkreślał również, że pragnął, aby jego dzieło było interesujące o każdej porze roku: „Chciałem, żeby atrakcja zimą była pięknie przysłonięta śniegiem z soplami lodu, a latem... żeby odbijało się w niej słońce”. Fontanna swoim kształtem miała więc przypominać morską falę. Nie całkiem się to udało. Łodzianie nazywają ją bowiem „wielką waginą”, a były prezydent tego miasta Jerzy Kropiwnicki mówi o niej pieszczotliwie „cipuszka”.
Wczoraj na fanpage’u Fontanny Poznania umieściłem wpis zatytułowany „Fontanna do przygarnięcia!”, w którym pojawiła się propozycja, by to właśnie nasze miasto zaopiekowało się niechcianą w Łodzi i tak bardzo bulwersującą łódzkich mieszczan fontanną. Władze Łodzi zamierzają ją zdemontować jeszcze w tym roku, można więc zabrać wodotrysk za friko, co dla oszczędnych poznaniaków powinno stanowić ważny argument. Może udałoby się nawet namówić wojsko, żeby zorganizowało bezpłatny transport tego obiektu – precedens wszak już w mamy.
Przypomnieć przy tej okazji warto, że Poznań ma doświadczenie w pomnikowych zapożyczeniach z Łodzi. To przed łódzką katedrą niegdysiejszy arcybiskup poznański Juliusz Paetz zobaczył pomnik Jana Pawła II, który tak go zachwycił, że natychmiast zrezygnował z ogłąszania konkursu i po prostu zamówił u łódzkiej artystki przygotowanie podobnego monumentu dla Poznania, który dzisiaj podziwiać możemy na Ostrowie Tumskim.
Pojawia się tylko pytanie, w którym miejscu naszego miasta mogłaby stanąć ta fontanna, która ma przecież 35 metrów długości. Rozwiązanie wydaje się oczywiste, planowana jest właśnie przebudowa placu Kolegiackiego, a projekt, który został wczoraj przedstawiony – mówiąc delikatnie – nie zachwyca. Wielka wodna fala, jaka mogłaby się pojawić w tym miejscu, stałaby się jego istotnym elementem i niewątpliwą atrakcją turystyczną. Ponadto płynąca woda tworzy dobrą energię, a wszystkim nam powinno zależeć, żeby gdzie jak gdzie, ale właśnie przy placu Kolegiackim było jak najwięcej dobrej energii.
W ostatnich miesiącach stolica Wielkopolski buduje swój wizerunek wokół hasła „Wolne Miasto Poznań”, podkreślając swoją otwartość, tolerancję oraz gotowość do goszczenia projektów artystycznych, które w innych miastach nie mogą być realizowane ze względu na konserwatyzm władz lokalnych. Zaadoptowanie przez Poznań fontanny, która ma zostać eksmitowana z Łodzi, za to, że jest zbyt „wyzywająca”, byłoby doskonałym przejawem wolności sztuki i wolności przekonań, których symbolem ma być nasze miasto.
Paweł Cieliczko