„DO DIABŁA Z LOTNIKAMI!” ODPOWIADAM: NIE DO DIABŁA, A DO KĄKOLEWA. ZA CZTERY LATA
Przyznam szczerze, że niemałym zaskoczeniem była dla mnie interpelacja złożona przez radnego Michała Grzesia ws. hałasu z Ligowca. Grupa mieszkańców lub mieszkaniec – tego nie wiemy, zwrócił się do radnego, pisząc: „Uważam, że czas wysłać lotników do diabła”. Szanowni oburzeni, odpowiadam. Nie do diabła, a do Kąkolewa. Za cztery lata. I nie wszystkich to cieszy.
Treść przytoczonego w interpelacji maila wręcz mnie zbulwersowała. I nie chodzi o sam hałas, na który narzeka osoba zwracająca się do radnego z prośbą o interwencję. Bardziej mam na myśli formę, w jakiej zostało to zaprezentowane:
„Czy jest szansa uciszenia natrętnych akrobatów z Ligowca. Ich głośne zabawy są nie do wytrzymania. Trwający cały dzień hałas garstki pilotów unosi się nad głowami dziesiątków tysięcy mieszkańców Poznania i Swarzędza. Co należy uczynić aby przestali terroryzować nasz układ nerwowy. Ekologia - ochrona środowiska to temat który staje się nadrzędnym we współczesnym świecie. Hałas, chaos, tempo życia i jego coraz większa brutalizacja zatruwają nasze myśli wielowymiarową agresją ... Rzeczą trudną do przyjęcia jest ignorancja ,,lotników" z Ligowca na naszą interwencję. Kilku ,,facetów" dla własnej przyjemności urządza sobie zabawy nad głowami tysięcy mieszkańców i mają w ,,pompie" nasz spokój. Okolica, w której mieszkamy jest wyjątkową pod względem położenia. Wokół nas piękne enklawy soczystej zieleni i urzekającej przyrody i ,,ryczące" towarzystwo ze swoimi fruwającymi zabawkami. Uważam, że czas ,,wysłać ich do diabła". Jak miasto Poznań może chronić swoich obywateli?"
Pozwolę sobie udzielić odpowiedzi na kilka z tych pytań. Po pierwsze, panowie (i panie, które nieraz przewyższają umiejętnościami kolegów!) nie latają dla własnej chorej przyjemności, kaprysu, ani tym bardziej ich celem nie jest uprzykrzanie życia innym mieszkańcom. Latają, bo taki uprawiają sport. Tak, akrobacja samolotowa i szybowcowa jest jedną z dziedzin sportu, a zawodnicy z Poznania wspaniale nas reprezentują na arenie międzynarodowej. Pierwszy przykład z brzegu: Sukces Polaków na Mistrzostwach Świata w Akrobacji Szybowcowej. Poznaniak w czołówce!
Poza tym polecam zapoznać się z działalnością aeroklubów, wówczas stanie się jasne, iż to miejsca nastawione na rozwój sportowy. Aerokluby istniały, istnieją i na całe szczęście istnieć będą. A lotnicy – sportowcy, gdzieś trenować muszą. Owszem, są przedstawicielami niezbyt popularnego sportu, ale jednak swoje grono odbiorców mają. A frekwencja, chociażby na Aerofestivalu świadczy o tym, iż beczkami, pętlami i innymi figurami zachwyca się całkiem spora grupa osób. I podpowiem, piloci nie rodzą się z takimi umiejętnościami. Muszą się szkolić.
Ligowiec, a mówiąc konkretniej Aeroklub Poznański nie funkcjonuje od wczoraj. Sama jestem mieszkanką okolic i niespecjalnie słyszałam, aby moi sąsiedzi narzekali z powodu głośnych i „natrętnych” pilotów- akrobatów. W szczególności, iż w wielu przypadkach to jednak aeroklub był pierwszy i każdy, kto postanowił zakupić działkę, dom czy mieszkanie w pobliżu, doskonale zdawał sobie z tego sprawę. I to nie są moje słowa, (bo ja jestem dziwna i ten hałas lubię, a na punkcie lotnictwa mam strasznego fioła), ale słowa pozostałych sąsiadów ligowca. Wielu z nich na wieść, iż za cztery lata piloci się wyprowadzają, mówi: „szkoda, będzie tego brakować!”
Ponadto na „zszargane nerwy” mogliby narzekać właśnie mieszkańcy podpoznańskich miejscowości, a tam – zdaje się, iż władza radnego miasta Poznania nie sięga. Interpelacja jednak wpłynęła i sama jestem ciekawa tego, co będzie zawierała odpowiedź. W szczególności, iż nie tak dawno rozmawiając z prezesem Aeroklubu Poznańskiego Tomaszem Szczotem, usłyszałam, iż ich relacje z sąsiadami nie są wcale tak napięte - wręcz przeciwnie! Zastanawia mnie zatem argumentacja w mailu, choć w sumie nie powinna. Są bowiem ludzie, którzy inaczej pojmują słowo: kompromis, a w tym przypadku zapewne rozumieją je jako całkowite zaprzestanie działalności aeroklubu. Wtedy, pełna zgoda. Wstyd Drogi Aeroklubie, bo wciąż Wasi na Niebie!
Dziwi mnie też, iż autorem interpelacji jest właśnie Michał Grześ. Zdaje się, że widziałam pana radnego na Aerofestivalu, kiedy podziwiał na niebie pokazy tych „natrętnych” i „szargających nerwy” niewinnych ludzi, lotników- egoistów. I coś mi się nie wydaje, aby ktoś go zmusił do obecności na tej głośnej i niebezpiecznej dla ochrony środowiska, imprezie. A przypomnę tylko, podczas Aerofestivalu występowała także Grupa Akrobacyjna Żelazny. Gdzie trenują jej członkowie? Chyba nie muszę odpowiadać.
***
Dnia pewnego, podczas rozmowy ze mną zastępca prezydenta (wówczas jeszcze radny) Tomasz Lewandowski powiedział jedną prostą, a zarazem bardzo mądrą rzecz. I choć dotyczyła ona innej sprawy, w moim odczuciu pasuje tu idealnie: „W tym miejscu ma powstać schronisko, w innym punkcie Poznania jest lotnisko, gdzie indziej lądowiska dla helikopterów ratunkowych, żyjemy w aglomeracji, tutaj muszą być spełnione różne funkcje. Nie wszystkim mieszkańcom to się podoba, ale gdyby przekierowali tę dyskusję na aspekty dotyczące rozwiązań infrastrukturalnych, to można byłoby myśleć bardziej perspektywicznie."
I niechaj to będzie puentą!