SZYBOWCEM NA WROGA!
Minister Obrony Narodowej Antoni Macierewicz podczas obchodów 60-lecia Aeroklubu Podhalańskiego powiedział, że aerokluby w całym kraju będą miały swój udział we wsparciu powstających Wojsk Obrony Terytorialnej. Wyraził on jednocześnie nadzieje, że ich sponsorzy, twórcy i organizatorzy włączą się w prace zbudowania rodzaju Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej. - „To wszystko są plany na przyszłość” - przekonywał.
Cóż stało się po tym słowach? Internet zalała fala żartobliwych uwag: „szybowcem na wroga”, „balony i paralotnie do boju. Łączmy się” - brzmi kilka z nich. Sama byłam nieco zaskoczona tym pomysłem, w szczególności, iż przypomniała mi się rozmowa podczas audycji „Z Dachu Poznania” w Good Time Radio z prezesem Aeroklubu Poznańskiego Tomaszem Szczotem, którą miałam przyjemność przeprowadzić.
Mój rozmówca był zaskoczony, gdy powiedziałam mu, że po zapytaniu znajomych, którzy niewiele wiedzą o lotnictwie, z czym kojarzą im się aerokluby, odparli w większości, iż z lotami widokowymi. Prezes stwierdził, że on cały czas żył w przekonaniu, iż te kojarzą się przede wszystkim ze sportem. - Aeroklub Polski, który zrzesza aerokluby regionalne, jest takim jakby Polskim Związkiem Sportowym w dziedzinie lotnictwa. Nie wiem, dlaczego przylgnęły te loty widokowe, chyba będziemy musieli coś zrobić z wizerunkiem, żeby trochę zmienić tę sytuację – powiedział.
A jednak sport wiąże się z wojskiem i my w Poznaniu powinniśmy doskonale o tym wiedzieć. Nasza brązowa medalistka Igrzysk Olimpijskich z Rio de Janeiro Monika Michalik, pracuje w wojsku i jest członkinią Sił Powietrznych w stopniu starszej szeregowej. Podkreślił to także prezydent Jacek Jaśkowiak, podczas wręczania nagrody w Urzędzie Miasta. - Są takie zawody, w których sprawność fizyczna bardzo się przydaje. Cieszę się również z tego, że nasza armia w swoich szeregach ma takich uzdolnionych sportowców – mówił. Ciekawe czy włodarz naszego miasta zdaje sobie sprawę, że w pewien sposób podzielił opinię ministra Macierewicza. :)
Powracając jednak do sedna...
Osobiście pomysł szefa MON odebrałam nieco z przymrużeniem oka, postanowiłam jednak zapytać mądrzejszego od siebie kolegę – członka jednego z aeroklubów, utalentowanego zawodnika, o to co sam myśli o propozycji . Początkowo padły żarty o tych groźnie wyglądających Puchaczach i Bocianach oraz niebywale agresywnych Cessnach, ale gdy kolega uświadomił sobie, że moje pytanie jest poważne, nieco stonował.
- Jakby się tak zastanowić, to pomysł włączenia aeroklubów do współpracy z wojskiem ma sens. W zdecydowanej większości pierwszym etapem szkolenia pilotów jest właśnie szybowiec i z punktu widzenia wojska to nie byłoby głupie, żeby przykładowo, odpowiedzialność za te szkolenia przerzucić na nas. Wówczas kandydaci na pilotów będą kierowani na szybowce do aeroklubów, które dokonają wstępnej selekcji kandydatów, zanim przyjmie ich do Dęblina – przyznaje. - Podobnie to funkcjonuje w Stanach Zjednoczonych, gdzie licealiści zainteresowani służbą w lotnictwie mogą szkolić się w organizacji „Civil Air Patrol” – dodaje.
Póki co skupmy sie na sporcie.
Są takie dyscypliny, które mogą przydać się w aspekcie Obrony Terytorialnej. U starszej szeregowej Michalik są to zapasy, wśród naszych pilotów mogą to być między innymi zawody w celności lądowania. Piszę o tym nie bez powodu, bowiem te już w przyszły weekend odbędą się na lotnisku Bednary.
Z kolei o tytuł Mistrza Europy w Akrobacji Samolotowej walczy obecnie Artur Kielak, związany niegdyś z naszym aeroklubem. Patrząc na to, co wyczynia w powietrzu i na fakt, że jego akrobacje są oceniane przez ekspertów jako wyjątkowo agresywne, chłopak może się przydać jako wsparcie dodatkowe. W szczególności, iż sam nieraz podkreśla, że nie oszczędza ani siebie, ani maszyny, dając z siebie zawsze 100 procent. Ponadto Artur wychowywał się (o czym również często mówi) wśród samolotów bojowych. A oto próbka jego umiejętności:
Widocznie szef MON wiedział o czym mówi. :)