HOTEL W SYNAGODZE. CZY JUŻ WSZYSTKO STRACONE?
Ryszard Krynicki: Miasto
Nade wszystko ceni gospodarność, porządek i czystość:
zamieniło synagogę w miejską pływalnię,
na parkingach targowych
nie ma śladu po żydowskim cmentarzu.
Spór o przebudowę - pod tym hasłem odbyła się we wtorkowy wieczór dyskusja na temat losów synagogi zlokalizowanej przy ul. Wronieckiej. Od kilku lat mówi się o tym, że powstanie tam luksusowy hotel. I choć temat zdaje się już przesądzony, cały czas wzbudza emocje. Czy walczyć do końca o nieprzekształcanie synagogi w hotel czy po postu ją godnie pożegnać?
Na pytania dotyczące tego co oznacza dla miasta i społeczności utrata synagogi czy też jak kto woli zamiana jej na hotel, próbowali odpowiedzieć goście Doroty Grobelnej w trakcie dyskusji w Teatrze Polskim. Byli to: Joanna Roszak, która jest autorką książki „Słyszysz? Synagoga”, Rafał Jakubowicz wykładająct hebraistykę i karaimistykę. W gronie znaleźli się również Leszek Kwiatkowski, wykładowca na wydziale hebraistyki oraz Jarosław Urbański, socjolog, działacz poznańskiego Rozbratu.
Na samym wstępnie zastanowiła mnie nieobecność przedstawicieli Gminy Żydowskiej oraz inwestora. I nie tylko mnie. Na pytanie o absencję przedstawicieli tych dwóch środowisk prowadząca stwierdziła, że prawo własności nie oznacza, że tylko ten, w którego jest rękach może decydować o wyglądzie i kształcie budowli. Słusznie, budynek jest swego rodzaju pomnikiem i trudno powiedzieć, że należy tylko do instytucji widniejącej na akcie własności. Tyle tylko, że w trakcie takich dyskusji warto, by każda ze stron miała prawo głosu. Tu tego zabrakło. I pewnie kilka pytań zadanych dziś podczas spotkania również mogłoby doczekać się odpowiedzi. Do końca spotkania nie stało się również jasne, czy przedstawicieli inwestora i Gminy Żydowskiej nie zaproszono, czy nie przyjęli zaproszenia.
Koncepcji przebudowy budynku było wiele. Jeden z planów został zaakceptowany i będzie realizowany. Wygląd końcowy i detale do publicznej informacji bardziej przeciekały a nie trafiały. Budynek ma spełniać funkcje hotelowe, dysponować basenem i być może powstanie w nim Miejsce Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata im. Ireny Sendlerowej a przy nim Muzeum Żydów Poznańskich i Wielkopolskich. Chodzą jednak słuchy, że na planie obiektu nie ma wyznaczonego konkretnego miejsca na pomieszczenie upamiętniające Sendlerową. Czy w takim razie jest miejsce na Muzeum, które zajmować by miało znacznie więcej miejsca niż izba pamięci?
Bierność i mierność
Miasto podchodzi do tematu synagogi trochę ja do gorącego kartofla, tłumaczy się, że nie jest stroną w sprawie. Może i stroną nie jest ale partnerem przy stole rozmów jak najbardziej powinno być. I tu miasto nie staje na wysokości zadania. Nie chodzi tu o kwestię własności właśnie. Gdzie jest głos mówiący o synagodze nie jako o budynku znajdującej się na takiej i takiej działce ale o jednym z ważniejszych budynków w Poznaniu zaznaczającym, że Żydzi w pewnym momencie byli bardzo wyraźną grupą? Takich budynków jest w Poznaniu mało. Niską świadomość mamy również w temacie obozów pracy, cmentarzy czy innych miejsc związanych ze środowiskiem żydowskim. Cytując Jarosława Urbańskiego: Współcześni poznaniacy przetrwają bez Muzeum Żydów w Poznaniu, tylko cóż to będzie za pamięć i świadomość?
Gmina Żydowska przejęła synagogę w 2002 roku, pływalnia istniała tam jeszcze do 2011 roku. W początkowych planach było przekształcenie synagogi w Centrum Judaizmu i Tolerancji. Już wtedy mówiło się o hotelu. Czy pływalnia przeszkadzała Gminie? Oficjalnie mówiło się, że wypompowanie wody skończyłoby się zawaleniem budynku, nieoficjalnie budynek synagogi przynosił Gminie jakieś pieniądze.
Pod względem turystycznym synagoga jest walorem Poznania. Plusem jest również jej lokalizacja na trakcie Królewsko-Cesarskim. Ale była synagoga, w której następnie był basen dla żołnierzy Wermachtu, a która stanie się hotelem klasy lux może mieć tych walorów jeszcze więcej. Tylko czy pieniądze zawsze muszą brać górę?
Zaakceptować czy działać?
To pytanie we wtorek padło na spotkaniu. Czy można coś jeszcze zrobić aby synagoga pozostała w swej formie?
Dr Rafał Jakubowicz: Gdy dowiedziałem się, ze będzie tam hotel byłem zszokowany. Ta przestrzeń powinna pełnić funkcję publiczną. Centrum Dialogu jest najlepszym rozwiązaniem. Hotel jest nieporozumieniem. Propozycja były europosła Libickiego o wykupieniu synagogi i zrównaniu jej z ziemią jest takim samym skandalem jak zamienienie budynku na hotel.
Dr Joanna Roszak: Byłoby świetnie gdyby istniało miejsce, gdzie mogliby się spotykać i rozmawiać przedstawiciele kultury, nauki, władz miasta, mieszkańcy. Gdyby powstało coś takiego jak w Lublinie. Tam stworzono projekt „Lublin 43 tys.” dedykowany mieszkającej tam kiedyś społeczności żydowskiej. Stworzono 43 tys. teczek, tyle ile było mieszkańców Lublina pochodzenia żydowskiego. A my ilu znamy i bylibyśmy w stanie wymienić z imienia i nazwiska? Powinniśmy działać, tworzyć wydarzenia w mediach społecznościowych, napisać list otwarty, angażować w to rodzeństwo, bliskich. Działać. A jeśli nie, powinniśmy synagogę godnie pożegnać. Może wtedy poznaniacy się obudzą.
Idąc na spotkanie spodziewałam się dyskusji o kształcie synagogi po przebudowie oraz głosów wszystkich stron. Nie było dyskusji lecz uzupełnianie się wypowiedziami. Ale takie spotkania są potrzebne i idąc za klasykiem: rozmawiać trzeba. Opozycji w rozmowie zabrakło, ale uświadomiła mi ona pewną nieodwracalność i odpowiedzialność za rzeczy, które raz zrobione nie jest łatwo przywrócić. I należy na to patrzeć z szerszej perspektywy.