TRAMWAJ NA NARAMOWICE
Na hurraoptymizm w sprawie tramwaju na Naramowice był czas po zwycięstwie Jacka Jaśkowiaka w wyborach na prezydenta miasta Poznania. Obecny okres powinien być czasem mozolnej pracy, zdobywania środków i szukania rozwiązań, które faktycznie pomogą Naramowicom. Cieszę się jednak, że wciąż się zbliżamy, zamiast oddalać się od rozwiązania. Jednak zarówno jako mieszkaniec Naramowic i jako radny, mam kilka wątpliwości co do proponowanych ostatnio zmian. Kilka poważnych wątpliwości jednak mam – chcąc być realistą, chcę je pokrótce przedstawić.
Po pierwsze koszty – 600 mln to gigantyczna suma. Ostatni raz tak wielkie pieniądze, jako miasto Poznań, wydaliśmy na stadion. I nie trzeba nikomu powtarzać, że jest to głowny argument dla oszczędności w innych sferach budżetu już od kilku lat. Skąd więc zdobędziemy te pieniądze? Przede wszystkim władze miasta, co mnie, jako absolwenta specjalizacji współpraca europejska bardzo cieszy, chcą skorzystać ze środków unijnych. Jest to naturale rozwiązanie, co do którego już trzy lata temu próbowaliśmy namówić ówczesnego prezydenta. To wymaga jednak rzetelnej i szybkiej pracy – podział pieniędzy na nową perspektywę właśnie się rozpoczyna. W 2020 zaś dostęp do europejskich pieniędzy oficjalnie się kończy. Więc III etap trasy tramwajowej (2022) będzie mógł być realizowany z tych pieniędzy, które pozostaną z obecnego rozdania unijnych funduszy. Jeśli w ogóle.
W budżecie tych środków nie ma. Wieloletnia Prognoza Finansowa Poznania, w której planowane wydatki finansowe mogą zostać „zapisane”, jest dokumentem polityczno-strategicznym, a nie stricte finansowym – zmian można w niej dokonywać nawet kilka razy w roku. Tak więc optymizm związany z tym, że w WPF pieniądze „są” - o niczym nie świadczy, bo to środki wirtualne.
Pozostaje nam więc wierzyć na słowo Jackowi Jaśkowiakowi i Maciejowi Wudarskiemu – mają w tej sprawie mój kredyt zaufania. Obiecali oni, że pieniądze, nawet jeśli nie uda im się ich pozyskać z UE, zostaną wygospodarowane. Będę więc uważnie przyglądał się postępowi w pracach do końca tej kadencji samorządu – 2018 roku.
Obawiam się też niestety, że ramach tych kosztów znajdują się „koszty administracyjne”, czyli pieniądze, które rozpływają się po drodze nawet kiedy chodzi o Rady Osiedla. Muszą one inwestować przez miejskie jednostki jak Zrząd Dróg Miejskich, a to właśnie w nim wszystko potrafi kosztować nawet 2 razy tyle co zlecone prywatnej firmie (takich problemów nie ma np. z Zarządem Zieleni Miejskiej). Zresztą wystarczy spojrzeć też na inwestycje spółki Euro 2012 i jej kontynuatora, spółki Poznańskie Inwestycje Miejskie, która będzie realizować tramwaj na Naramowice. Widać wyraźnie, że ani poprzednie ani obecna rada nadzorcza nie miały i nie mają dobrej kontroli nad ich wydatkami. Pula pieniędzy przeznaczonych na remont Kaponiery rośnie wraz z przedłużaniem wdrażania inwestycji (bez dobrych rozwiązań np. dla pieszych), remont Dąbrowskiego także zakończy się znacznie po pierwszym planowanym terminie. Wygląda na to, że spółki ZDM i PIM wymagają kontroli przeprowadzić audyt, podobnej jak w ZTM, zanim rozpocznie się koleną wielką inwestycję.
Kolejny problem to podział na etapy. Pierwszy z nich to rozwiązanie dalece niewystarczające. Zatrzyma jedynie część ruchu z samych Naramowic. Ale bez etapu II (zapewnienia możliwości dojazdu bezpośrednio do centrum) oraz III (dojazdu do miasta dla mieszkańców Umultowa, Radojewa i Moraska), naramowicka sytuacja nadal nie ulegnie znaczącej zmianie. Pomysłem rozwiązującym najwięcej problemów jest budowa parkingu typu Park&Ride – dopiero wtedy mieszkańcy położonych na północ od Naramowic dzielnic Poznania i gmin podpoznańskich będą mogli skorzystać z alternatywy wobec samochodu! Ten parking przy I etapie na pewno nie powstanie – bez poprowadzenia tunelu lub wiaduktu przez tory, nie ma miejsca ani na niego, ani na dojazd do tramwaju. A ten przejazd powstanie dopiero w 2022 roku wraz z III etapem inwestycji.
III etap to więc etap kluczowy:
1. Jeśli chcemy ulżyć mieszkańcom Naramowic, dziś duszącym się w spalinach z korków.
2. Jeśli chcemy, by mieszkańcy podpoznańskich gmin przestali masowo wjeżdżać samochodami do centrum Poznania.
3. Jeśli chcemy, by mieli i oni i mieszkańcy rozwijających się Umultowa, Radojewa i Moraska alternatywę dla samochodu.
Dopiero na ostatnim etapie budowy linii powstanie parking Park&Ride dla mieszkańców Moraska, Radojewa, czy podpoznańskich gmin. Ważne jednak, by linia nie odbijała zanadto w stronę kampusu na Morasku – wtedy konieczna będzie jeszcze infrastruktura dojazdowa dla samochodów, na którą nie ma zbyt wiele przestrzeni, chyba, że wytniemy lasy wokół kampusu.
W poniedziałek na konferencji prasowej władze miasta obiecały, że zrobią to niezależnie od kosztów. Wierzę im. Choć 5 lat to dużo, mają one mój kredyt zaufania – i od nich zależy, czy nie stracą zarówno tego, który dałem ja jak i mieszkańcy Naramowic oraz Poznania w wyborach samorządowych.