TAŃCZĄCE Z PEDOFILAMI
Że nad Wartą groźnie, wiemy nie od dziś. Wszak to chyba jedyne miejsce w Polsce, gdzie po zaginięciu jednej dziewczyny, policja co tydzień wyjmuje z rzeki nowego trupa. To jakby wszystkie gangi i mafie w Polsce wyrzucały swe ofiary do Warty! A do tego jeszcze nad brzegami zaczęli krążyć pedofile!
Dawno zapomniany nieznajomy
Dwa lata temu samotnie siedziałem nad czystym brzegiem Warty (trochę koloryzuję, wiem), rozkoszując się ciszą i spokojem. Jeszcze wtedy policjanci wystawiali mandaty za picie alkoholu nad rzeką. Miało to swoje ogromne plusy, nie musiałem przepływać morza śmieci, by usiąść przy brzegu. Nie otaczały mnie zewsząd odgłosy pijanych szesnastolatków (i tych prawdziwych i tych mentalnych). Mało a właściwie wcale nie słyszało się wtedy o zaginięciach, wyławianych rękach czy odkrywanych pod wodą zwłokach.
Podszedł do mnie starszy o minimum 10 lat facet. Zaproponował, jak nam się wtedy obu wydawało, złamanie prawa i spożywaliśmy nad Wartą piwo, chowając je w kurtkach na wypadek napotkania policyjnego patrolu. Adam jak się okazało, faktycznie był starszy ode mnie o 10 lat. Ukończył polonistykę i początkowo zajmował się marketingiem w agencji reklamowej, ale szybko mu to przeszło więc został animatorem kultury. Z uwagi na moje włosy i brodę nazywał mnie „Jezusem”. Z uwagi na jego imię, nazywałem go pierwszym człowiekiem. Pseudonimy nieprzypadkowo były związane z religią, cały wieczór omawialiśmy kwestie związane z sensem istnienia, religijnymi zasadami oraz ideą Boga.
Przez myśl wtedy mi nie przeszło, że mógłbym siedzieć z mordercą, który czeka na dogodny moment, by wzbogacić rzekę o kolejnego trupa. Nie zastanawiałem się również skąd Adam wiedział, że jestem sam i dlaczego chętnie dzieli się zapasem swojego piwa. Czy może obserwował mnie wcześniej, siedząc za krzakami ze środkami odurzającymi nie mając na sobie bielizny? A może rozmowa ze mną o Bogu i jego prawach była deserem po posiłku zatopionym w odmętach naszej rzeki? Dwa lata temu nic mi się nie stało. Dziś jednak chyba nie odważyłbym się wypić nad rzeką piwa z nieznajomym…
Niespokojne wody patologii
Tymczasem, dziś idąc brzegami Warty natknąć się można na niesamowitą karuzelę atrakcji. Prawdziwi szczęśliwcy znajdą ludzkie członki. Ręka, noga, to zdobycze na pewno robiące większe wrażenie niż złowienie największej ryby. Ludzie mający mniej szczęścia, tylko przeszkodzą parze namiętnych kochanków w zdrowym seksie pod chmurką. Nie można też zapominać o nocnych śpioszkach, rozłożonych co kilkadziesiąt metrów osobach, które przegrały szlachetną walkę z alkoholem. Ich szczęście, jeśli koledzy w odruchu empatii odprowadzą pijane truchła do domu, ja widziałem kilku nie mających aż tak bliskich znajomych. No i ukoronowanie dokonań Poznaniaków nad Wartą… masturbujący się w krzakach pedofile. Zdarzenie niecodzienne. Taki, powiedzmy sobie, złoty Graal nadwarciańskich patologii.
Moda na bycie pedofilem, jak wszystko co zepsute, przyszło do nas prawdopodobnie z zachodu. Poznań jako miasto bez kompleksów, europejskie, nie powinno się więc wstydzić prezentowania najnowszych mód. I tylko pojmując to w taki sposób, można zrozumieć wystąpienie jednego z przedstawicieli europejskich standardów krzyczącego do Strażniczek Miejskich „Co wy mu ku*** robicie!”. Nasza restrykcyjna Straż Miejska nie jest w stanie pojąć, że seksualne zainteresowanie niepełnoletnimi, to dziś trend a nie przestępstwo (kto dziś pamięta, iż prekursorami tej mody byli obywatele Watykanu?). Szybko jednak sprowadzono Strażniczki na tolerancyjną ziemię. Pana pedofila przesłuchano i zwolniono z aresztu.
Najwyraźniej jego przykre życie było tak dołujące, że groziło samobójstwem współwięźniów. Na szczęście, policja zachowała jego dane personalne oraz adres, więc gdy już zgwałci dziecko, będą wiedzieli do kogo wysłać prośbę o stawienie się na przesłuchanie.
Jednak prawdziwa fala patologii zalała mnie na lokalnych portalach. Otóż, pod wiadomością o ujęciu pedofila przez strażniczki, pojawiła się masa komentarzy dotyczących stanu podniecenia seksualnego Strażniczek Miejskich. Niesamowite, że w XXI wieku, wielu tak zwanym mężczyznom wydaje się, że kobieta tylko spojrzy na penisa i już szaleje z seksualnej żądzy. To może również wyjaśniać panującą, obleśną modę na przesyłanie kobietom fotek przyrodzenia. Ale nie czas i miejsce by o tym pisać. Ważne jest, by mieć jakąś hierarchię wartości i jak udowodnił pościg za pedofilem, w tej hierarchii Straż Miejska zajmuje o wiele gorsze miejsce od gwałcicieli nieletnich. Przykre…
PS. Na koniec piosenka do mamy: