CO SIĘ STAŁO Z TYM POZNAŃSKIM „PORZUNDKIEM”?
Nad Wartą ustawiono blisko 40 kontenerów na śmieci. Niestety pomimo tego, że zostały one usytuowane blisko popularnych zejść nad rzekę i trudno je przeoczyć, część osób nie potrafi uszanować wspólnej przestrzeni i zostawia po sobie pamiątkę... w postaci bałaganu.
Sezon nad Wartą dopiero się zaczyna i choć miasto stara się zapewnić odpowiednią infrastrukturę oraz faktycznie zbliżyć mieszkańców do rzeki, zdaje się, że spora część osób nie potrafi tego uszanować. Już po pierwszej nocy długiego weekendu pojawiło się tam setki przeróżnych odpadów i butelek.
Tacy jesteśmy przeciwni wprowadzaniom wszelkim zakazów, ale bez nich – jak się okazuje, trudno jest nam komfortowo funkcjonować. Przypomnijmy, iż w ubiegłym roku miejscy radni nie przyjęli koncepcji policji zakładającej wprowadzenie zakazu spożywania alkoholu na terenach nadwarciańskich. I zamiast docenić ten ukłon w stronę mieszkańców, wielu „stara się udowodnić”, że być może nie była to najlepsza decyzja. W szczególności w pojęciu tych, którzy nadmierny bałagan łączą właśnie z przyzwoleniem na przysłowiowe piwko pod chmurką.
Nad rzeką można przecież mile spędzić czas, a z tego przywileju korzystają przede wszystkim osoby, które nie posiadają własnego ogródka. Traci to natomiast swój urok, gdy przyjdzie nam wypoczywać w towarzystwie butelek i innych śmieci. Można oczywiście apelować o sprzątanie po kimś, albo grzeczne zwrócenie uwagi tym, którzy wyraźnie nie przestrzegają pewnych zasad. Jednak to, co wydaje się banalnie proste w teorii, niekoniecznie może przynieść rzeczywiste skutki. Już widzę jak grupa kulturalnie wypoczywających ludzi, próbuje nakłonić roszczeniowo nastawioną bandę do zachowania porządku. Awantura gotowa! Większość zatem by nie psuć sobie jeszcze bardziej nastroju, machnie ręką. I w sumie choć to mało obywatelska postawa, trudno jej się dziwić.
Porządek warto zatem zacząć od siebie. Pijesz piwo lub grillujesz nad Wartą? Zabierz ze sobą to, co przyniosłeś i nie śmieć! Nie wydaje się to być wielce skomplikowane. Nikomu też nie spadnie z głowy przysłowiowa korona, gdy przy okazji wrzuci do kosza, „niczyje” butelki szpecące nadwarciański teren.
Zdaniem wielu osób spędzających czas nad rzeką, usytuowane w okolicy kosze są bardzo szybko przepełnione. Warto nad tym popracować – to oczywiste, ale ten fakt nie może być usprawiedliwieniem dla pozostawienia szpecących śmieci, na trawie.
Miasto do wakacji chce wyłonić firmę, która pięć razy w tygodniu będzie dbała o czystość nad rzeką. Obecnie trwa procedura przetargowa. Wszystko po to, aby w sezonie letnim warunki do wypoczynku były jak najlepsze.
Starania władz miasta to jedno, kultura osobista mieszkańców - drugie. I warto zwrócić uwagę na to, że wspólna przestrzeń nie jest tożsama z pojęciem: niczyja. A tak poza tym, co się stało z tym naszym wielkopolskim umiłowaniem do „porzundku”? Czy sprzątanie po sobie jest już teraz passé?
*****
Wpis zastępcy prezydenta Mariusza Wiśniewskiego powinien dawać do myślenia: