NIE MÓW NIKOMU, CO DZIEJE SIĘ W DOMU
Włodarz naszego miasta nieraz udowodnił, iż „chlapnie” coś, zanim pomyśli. O tym, jak faktycznie ocenia obecną sytuację w kraju też wszyscy wiemy, bo nie robi z tego żadnej tajemnicy, pokazując się chociażby na manifestacjach KODu. Jednak to co (choć niektórych może drażnić) jest do wybaczenia na swoim podwórku, nie znajduje uzasadnienia na polu zewnętrznym.
W zeszłym tygodniu grupa radnych miasta Poznania spotkała się z burmistrzem Hanoweru. Włodarz niemieckiego miasta wcześniej spotkał się z prezydentem Jackiem Jaśkowiakiem, który to podobno miał mu opowiadać o łamaniu praw obywatelskich zarówno w stolicy Wielkopolski, jak i w całym naszym państwie.
Spotkanie krótko skomentował jeden z poznańskich radnych Prawa i Sprawiedliwości. Według jego relacji, przedstawiciele RMP podczas studyjnego wyjazdu, usłyszeli wyrazy współczucia z powodu tragicznej sytuacji politycznej naszego kraju. - Mamy się trzymać razem i walczyć o wolność, ponieważ nie można dopuścić do jawnego łamania praw obywatelskich. Z mojej strony nigdy nie będzie zgody na takie traktowanie Rzeczypospolitej i uważam, że tego typu słowa z ust Prezydenta Miasta są niedopuszczalne, a nawet skandaliczne – czytamy na oficjalnym profilu rzecznika klubu radnych PiS.
Na to znalazło się pewne wytłumaczenie. Rzecznik prezydenta Hanna Surma powiedziała reporterowi radia Merkury, że Jacek Jaśkowiak odbywa zagraniczne spotkania, odpowiada na pytania dotyczące sytuacji politycznej w kraju i zdecydowanie uspokaja nastroje. Ponadto Urząd skontaktował się z rzecznikiem burmistrza z Niemiec, który to wyjaśnił, iż Thomas Hermann nie miał na myśli poznańskiego prezydenta jako źródła informacji o złej sytuacji politycznej czy gospodarczej w Polsce.
Teoretycznie mamy słowo przeciwko słowu. Chociaż z drugiej strony, włodarz naszego miasta nieraz udowodnił, iż „chlapnie” coś, zanim pomyśli. O tym, jak faktycznie ocenia obecną sytuację w kraju też wszyscy wiemy, bo nie robi z tego żadnej tajemnicy, pokazując się chociażby na manifestacjach KODu. Jednak to co (choć niektórych może drażnić) jest do wybaczenia na swoim podwórku, nie znajduje uzasadnienia na polu zewnętrznym.
Można to nieco porównać do naszego powszechnego powiedzonka: „nie mów nikomu, co dzieje się w domu”. Sprawy należy w pierwszej kolejności rozstrzygać pomiędzy sobą, komentowanie na zewnątrz zdecydowanie nie służy dobrym relacjom, a zamiast uspokajać emocje, rozbudza je. A czy taki jest cel?
Poza tym nie uważam, aby w Polsce działy się aż tak straszliwe rzeczy, jedyne co jest widoczne to podział i polityczne, często nerwowe dyskusje. W sumie, jeżeli ktoś polityki nie uprawia bądź się nią zupełnie nie interesuje, to może stwierdzić, iż to co się dzieje nie ma zbyt wielkiego wpływu na jego zwykłe, codzienne życie. Pobudzeni są ci, którzy w większym lub mniejszym stopniu, tą polityką żyją. Mniej ważne czy jako działacze, politycy, czy po prostu śledzący wydarzenia, wyborcy.
Kolejną sprawą jest jednostronne podejście do tematu. Jeżeli to nie moje jest na wierzchu, to wiadomym jest, iż mi się to nie podoba. A skoro mi się nie podoba, to w taki sposób przedstawiam sprawę na zewnątrz. Zawsze do tego typu relacji warto podejść z rozwagą – bo rzadko komu chce wysłuchać się obu stron ( choć szkoda).Pomijam fakt, iż jestem niedzisiejsza i wszelkie nieporozumienia staram się wyjaśniać z osobą/osobami bezpośrednio zainteresowanymi. Czy osoba trzecia musi o nich wiedzieć?
To takie skromne przełożenie na zwyczajne relacje. Tak, bo umiejętność mówienia wprost i nie skarżenia się dalej nie dotyczy tylko wielkich tego świata czy – jak w opisywanym przypadku – Wielkich Tego Miasta.
Pojawiły się tłumaczenia jakoby pomiędzy prezydentem Poznania a burmistrzem Hanoweru toczyła się po prostu luźna dyskusja. Nie do końca mnie to przekonuje, gdyż rozmowa pomiędzy włodarzami partnerskich miast powinna skupiać się właśnie na tych dwóch małych lokalnych ojczyznach. Czy wszystko co złe w naszym mieście, to wina PiSu? A, tak, zapomniałam! Przecież wszystko jest winą „kaczystów”.
I jeszcze jedna kwestia. Pośród wielu wyświetlających się na mojej facebookowej tablicy komentarzy, znalazły się i te, które zarzucały radnemu PiSu nadużycia słowa „zdrajca”. To ja zapytam: czy prezydent Jaśkowiak zawsze waży słowa? Bo moim skromnym zdaniem wypowiedziane hasło „precz z kaczyzmem” – również nie było (co najmniej) taktowne.