JESTEM „JEŻEM” Z JEŻYC – NIEFORMALNIE Z INICJATYWĄ
Jestem z Jeżyc. Jestem w nieformalnej grupie, która zrzesza w swoich szeregach mieszkańców nieszablonowej części naszego miasta.
Inicjatywna i Nieformalna Grupa Jeżycka to miejsce nie tylko na Facebooku jednoczące mieszkańców dzielnicy. Ci którzy pewnie nigdy by się nie spotkali na ulicy, teraz wzajemnie sobie pomagają. Jak to działa? To akurat zupełnie proste.
Jeże liczą teraz 8865 dusz. Liczba rośnie.
Osoby znajdujące się wśród blisko dziesięciu tysięcy osób utożsamiających się z Jeżycami to pełen rozstrzał wiekowy. Nie mają tutaj znaczenia takie cechy jak płeć, wykształcenie i zasobność portfela. – Dla mnie to jest to fenomen na skalę miejską i nie tylko. Miałem problem z samochodem i potrzebna była pilna pomoc. Napisałem na grupie i odpowiedź była błyskawiczna. Dosłownie dwie ulice obok mieszka mechanik samochodowy. Za konsultację i pomoc doraźną pieniędzy nie chciał, mówiąc wprost, że co na „grupie” to nie w interesach – wspomina historią z okresu świątecznego Marcin, student na Politechnice Poznańskiej, mówiący o sobie, że „Jeżem” jest napływowym ale już zaakceptowanym przez pyry.
Post może wrzucić każdy. To dobre, bo zdecydowanie najciekawsze są nieszablonowe przemyślenia. Ot choćby przykład z niedzieli. - Jeże! Powiedzcie kto tak zacnie gra na Wawrzyniaka 39 (Poznańskie Zakłady Graficzne)? – Padło otwarte pytanie. Okazało się, że pod wskazanym adresem jest sala prób, czyli w taki sposób można uzyskać kolejną wiedzę na temat wydarzeń na swojej „dzielni”
Potrzebuję pomocy! Pilne! Wydam pralkę! Mniej pilne.
Na nudę „Jeżycjanie” nie narzekają, bo przecież zawsze można pojechać kawałek wspólnie z sąsiadkami. - Drogie Jeże! Wybieramy się jutro z kumpelą na wycieczkę krajoznawczą do Wolsztyna. Mamy 2 miejsca w aucie. Zapraszamy! Wyjazd o 11stej, zrzuta na paliwo – i ta konkretna informacja sprawiła, że organizatorki Wolsztyńskich wojaży zapłaciły mniej za „benę”, a na wycieczkę inny ktoś pojechał. Można? Można.
W sytuacjach awaryjnych także pomaga lokalna społeczność i grupa na Facebooku. - Hej, czy możecie polecić jakiegoś instalatora wodno - kanalizacyjnego? Szukam fachowca, nie musi być najtańszy ale musi być skuteczny – zabrzmiało proste pytanie. Odpowiedź pojawiła dwie godziny później. Ukazała się osoba podająca numer telefonu do pana Jurka i problem się rozwiązał.
- Halo, chętnie przygarnę za jakiś grosik krzesło, takie do biureczka, jeśli komuś zalega. Nie musi być obrotowe, byle nie z samą deską pod tyłkiem i żeby miało oparcie – wystarczyło kilkanaście minut i okazało się, że ulicę obok ktoś ma i w piwnicy stoi nieużywane. Poznali się. Mówią sobie teraz dzień dobry i milej jest na „Jeżyckim rejonie”.
Warto się angażować
Powyżej zostały ukazanie nieco żartobliwe kwestie i potrzeby. Tym niemniej członkowie grupy pomagają sobie także w kwestiach dobrych lekarzy, fachowców wszelkich dziedzin. Będąc w tej grupie nie ominą nikogo wiadomości o kolejnym opóźnieniu remontu na Dąbrowskiego, czy tego, że akurat robotnikom się koparka przewróciła.
Dzieląc się własną myślą nie będę obiektywny. Po pierwsze jestem z Jeżyc i pewnie dlatego patrzę na nie przez pryzmat rozwoju, który trwa w najlepsze o kilku lat. Gdyby się cofnąć o dziesięć lat to nie byłoby tak kolorowo.
Jeżyce gastronomiczne? Rozwijają się fantastycznie.
Jeżyckie więzi społeczne? Rosną w siłę – tu pomaga wspomniana grupa i klimat dzielnicy. Po Rynku Jeżyckim nie da się przejść bez uśmiechu i w milczeniu.
Jest jeszcze Rialto i Amarant, jest też Nowy Teatr, choć taki nowy to on nie jest.
Problemy łączą
Najnowsze technologie i media wpływają na kulturę nawet najbardziej zatwardziałych w swoich przekonaniach jednostek. Problem nierównych Jeżyckich chodników z licznymi odchodami naszych czworonogów? Jest nadal ale sukcesywnie się zmniejsza. Przecież za sprawą zdjęcia zrobionego telefonem można komuś narobić wstydu. Zdjęcia wysłać do prasy i Straży Miejskiej oraz opublikować w internecie i problem gotowy. „Bejmy” z portfela znikną szybko, jak mandat trzeba będzie zapłacić, a „poruta” na dzielnicy pozostanie.
Dlatego „Jeże” rozmawiają o problemach nie tylko za sprawą „grupy na fejsie”. W życiu też rozmawiają, bo problemy zakorkowanej dzielnicy, której ukradli tramwaj są spore. Z jednej strony odcięci od miasta przez brak Kaponiery. Odcięci od Ogrodów, bo brak skrzyżowania i dlatego tramwaju nie ma. Z drugiej strony problemy jednoczą wielu i to widać na Jeżycach. Mieszkańcy są bardziej czujni niż miejscy urzędnicy. Kiedy tylko coś ważnego się dzieje i chcesz napisać co to jest – wejdź na grupę, ktoś już z pewnością to wrzucił.