NA PRZEJAW RASIZMU MUSIMY REAGOWAĆ WSZYSCY
Dotkliwe pobicie mieszkającego w Poznaniu Syryjczyka to nie sygnał alarmowy, ale przekroczenie pewnej granicy. Nie reagowaliśmy stanowczo na szerzenie nienawiści w formie rasistowskich haseł. Teraz stajemy wobec faktu: trzech młodych ludzi katuje przechodnia - w biały dzień, na ulicy, w jednym z najruchliwszych miejsc Poznania. Powód? Ciemna karnacja.
Złe rzeczy zaczynają się zawsze od drobiazgów. Najpierw są nienawistne napisy, potem bicie, a na końcu zabijanie - ostrzegał Marek Edelman, legendarny dowódca powstania w getcie warszawskim i międzynarodowy autorytet w zakresie obrony praw człowieka. Niestety, widzimy na własne oczy, do czego prowadzi opacznie pojmowany patriotyzm. Nacjonalistyczne hasła przemawiają zwłaszcza do ludzi młodych, o kształtującej się dopiero psychice. Trafiają na podatny grunt, a umiejętna manipulacja i podsycanie nastrojów szybko dają zatrważające rezultaty.
Wszyscy musimy reagować. Zadziałać wspólnie, powiedzieć twarde "nie". Co mogę zrobić ja, jako prezydent Poznania? Trzeba zacząć od podstaw, czyli od edukacji. Ze Stowarzyszeniem Kultury Arabskiej "Arabia" chcemy zorganizować zajęcia w szkołach, by uświadomić dzieciom i młodzieży, że obcokrajowcy to ludzie tacy, jak my. Poznań historycznie był wielokulturowy i dlatego właśnie dziś jest taki, jaki jest. Pobity 31-letni George po prostu robił zakupy. W naszym mieście uczciwie pracuje, chce poukładać sobie życie. Wielu Polaków robi to w innych krajach na całym świecie. Przybywających do nas obcokrajowców jest coraz więcej. Są naszymi sąsiadami, mijamy ich na ulicy, zawieramy znajomości. Korzystamy z ich obecności i pracy. Są lekarzami, nauczycielami akademickimi, przedsiębiorcami, prowadzą restauracje i małą gastronomię, studiują. Stają się częścią naszej społeczności. Szkoda, że trzeba uświadamiać o tym w szkołach, ale fakty mówią same za siebie.
Poznań szczycący się swym biznesowym charakterem stara się o oddziały międzynarodowych korporacji. Ich standardem jest kadra z różnych stron świata. Duże koncerny niechętnie rozpoczną działalność w mieście wrogo nastawionym do obcokrajowców. To samo dotyczy studentów. Miasto zabiegało, by wybierali poznańskie uczelnie, wydając na to całkiem spore sumy.
Sprawcy pobicia zdawali sobie sprawę, co robią - obrażali i skatowali bezbronnego człowieka. Wątpię, by ich refleksja była głębsza. Oczywiście na pierwszym miejscu stoi tragedia pobitego. Nie wiadomo, jakie skutki fizyczne i psychiczne będzie miała ta napaść. Jednak konsekwencje tego rasistowskiego ataku są o wiele szersze. Sygnał, jaki płynie z Poznania w świat, to poważna rysa na wizerunku Miasta. Taki incydent łatwo może zniszczyć naszą reputację czy budowany przekaz otwartości i gościnności. I poniekąd wpisuje się w trwającą obecnie dyskusję o sposobie promowania naszego Miasta. Jakiekolwiek wybierzemy logo czy hasło, obojętnie, ile wydamy na kampanię wizerunkową - nie odniosą oczekiwanego skutku, jeśli na naszych ulicach będą bici obcokrajowcy.,