AUTOBUSY MIEJSKIE I AUTA BEZ APTECZEK
Gaśnica i trójkąt są niezbędne do ratowania życia. Apteczka wcale nie. Oto obrazek przepisów. Co ciekawe apteczek nie musi posiadać autobus MPK.
Gaśnica, apteczka, trójkąt i odblaskowa kamizelka. To niezbędne wyposażenie samochodu. Ważne, że używamy słowa niezbędne – bo apteczka wcale nie jest obowiązkowa, podobnie jak kamizelka. To, że pojazd nie musi mieć apteczki dotyczy zarówno samochodów osobowych jak i autobusów miejskich. Tu sprawa zaczyna być kuriozalna. Mamy przecież obowiązek udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej. Nieudzielenie pomocy grozi sankcjami karnymi. Brak apteczki może być problemem.
Zatrzymując samochód by pomóc, będąc świadkiem jakiegoś wydarzenia, mamy obowiązek dotrzeć do poszkodowanych, udzielić wsparcia jak tylko potrafimy najlepiej i zawiadomić służby ratownicze. Kiedy rzecz ma miejsce w nocy, zakładamy przydatną odblaskową kamizelkę, wystawiamy trójkąt za pojazdem i włączamy światła. Pomoc się zbliża, już dzwoniliśmy. Jedna z osób poszkodowanych jest przytomna ale mocno krwawi, a my? Nie mamy czym tego zabezpieczyć. Jest problem, bo na myśl przychodzi ubranie – nasze własne. To nie jest najlepszy pomysł, bo przekazujemy wszelkie znajdujące się nań bakterie. Średnio bezpieczne.
Apteczka
Za brak trójkąta lub jego niewłaściwe ustawienie grozi nam mandat karny – informują przepisy. Podobnie wygląda sprawa z gaśnicą, choć akurat jej wożenie w aucie jest elementem najczęściej dyskutowanym. Ot na przykład. Pojazd komunikacji miejskiej gaśnice musi mieć dwie, taksówka jedną, zwykły kierowca też jedną, malutką. Ustawodawca zaleca, by gaśnicę mieć po ręką, często ląduje ona jednak na dnie bagażnika, traci przydatność dla użycia, ale jest. Policjant się nie przyczepi.
Większość kierowców po prostu nie wieży w skuteczność gaśnic, dlatego ich nawet nie kontroluje. Mam święty spokój. Gaśnica jest – mandatu nie będzie.
Wracając do punktu zapalnego, czyli apteczki. Na mocy najnowszego rozporządzenia pojazd komunikacji miejskiej i podmiejskiej nie musi posiadać apteczki. Dla porównania. Samochodzik nauki jazdy apteczkę musi mieć. Autobus dalekobieżny także. Patrząc z zupełnie innej strony. Jeszcze w marcu tego roku dowiedzieliśmy się, że spółka koleje wielkopolskie w pięćdziesięciu nowych pociągach poleciła zamontować defibrylatory. W pojazdach szynowych są też apteczki. Nawet w pociągach regionalnych (takie podmiejskie autobusy na szynach)
Naprawdę niepokojące. Mówimy głośno o konieczności udzielania pierwszej pomocy, a jeśli taka potrzeba zajdzie w pojeździe MPK będziemy mieli związane ręce. Możemy jedynie szarpnąć za będący na wyposażeniu młotek do awaryjnego wybijania szyb i wybić ją. Ze złości.
Kierowcy samochodów też mogliby zainwestować w apteczki. Co ciekawe, spore grono szoferów takowe posiada. Bo, przejeżdżając przez zachodnią granicę jest ona obowiązkowym elementem, nie musimy mieć za to gaśnicy.
Nie będę apelował do przewoźnika o apteczki, przecież obciąży to dodatkowo budżet – zakończę złośliwie. Kierowców aut i motocyklistów zachęcam do posiadania ratunkowego pudełka. Niewielkie i tanie, a wielkie są jego możliwości.
Na granicy proponuję ustawić punkt wymiany. Gaśnica na apteczkę. Za opłatą.