JAZDA ECO JAK GRA STRATEGICZNA
Okazało się, że po wprowadzeniu w życie planu „gra strategiczna” i wyłączeniu tego cholernego systemu start&stop, jazda polegająca na szybkim uzyskaniu prędkości i nie wytracaniu jej bez powodu, przynosi skutek. Widziałem więcej.
Ecodriving w Poznaniu? Rozkopane miasto, korki i fatalna synchronizacja sygnalizacji świetlnych, znacząco uniemożliwiają płynną jazdę. Tymczasem Urząd Miasta Poznania, wspólnie z Centrum Bezpieczeństwa Skody zaprosiły mieszkańców miasta, którzy stają w szranki z drogową rzeczywistością naszego miasta, do szkolenia z ekonomicznej jazdy.
Sceptycznie
Poranna wędrówka na Plac Kolegiacki przywitała mnie deszczem, na dziedzińcu dojrzałem kilka aut szkoleniowych z logo czeskiego producenta i naprawdę byłem zaciekawiony tym, co wydarzy się za chwilę. W jednej z sal pojawili się zainteresowani kierowcy. Spora rozpiętość wiekowa. Od osób, które prawo jazdy mają od kilku miesięcy, do postaci jeżdżących po Poznaniu i całym kraju już ponad trzydzieści lat.
Przywitał nas Robert Szpindor. Dojrzały facet o niskim głosie wzbudził respekt i po krótkim zapoznaniu się z uczestnikami przeszedł do części teoretycznej. Bogaty pokaz slajdów i wiele anegdot ze strony prowadzącego rozluźniło atmosferę i zmobilizowało uczestników do aktywnej dyskusji. W ogniu pytań pojawiły się zagadnienia związane z korkami na drogach i tym, że oszczędne poruszanie się autem zależy od kierowcy i możliwości pojazdu oraz jego wieku. Póki czas - rewolucji nie było.
Jedziemy normalnie
Wyjechaliśmy z Placu Kolegiackiego. Padła komenda – proszę jechać tak, jakby poruszał się pan własnym autem, a mnie by tu nie było – zaznaczył instruktor – będę tylko notował, a wszystko co można poprawić, a także jak to zrobić zostanie przedstawione w dalszej części szkolenia – uzupełnił.
Chwaliszewo, rondo Śródka, Warszawska, ogólnie Rataje i okolice Nowego Zoo. Powrót przez Rondo Rataje, Serafitek i most św. Rocha. To ogólny obraz trasy, której przejechanie zajęło 35 minut, a średnia prędkość wyniosła 33km/h. Spalanie nowoczesnego diesla kształtowało się na poziomie 6,3 litra. Było już po porannym szczycie komunikacyjnym i w zasadzie nie natrafiliśmy na żaden zator drogowy. Pomyślałem, że będzie wszystko w porządku.
- Jazda po drogach to gra strategiczna – usłyszałem na sali. Jazda umożliwiająca oszczędzanie paliwa, auta i środowiska jest dla ludzi inteligentnych. - Musicie więcej przewidywać, być wzrokiem daleko przed pojazdem i pracować nad płynnością ruchu. Charakterystyczne jest by zostawiać więcej miejsca przed autem jadącym z przodu i wcześniej zmieniać biegi na wyższe - zaznaczył prowadzący szkolenie.
Niby nic spektaktularnego – pomyślałem i grzecznie słuchałem dalej. Dowiedziałem się jednak o idei sprawnego ruszania spod świateł i osiąganiu prędkości docelowej, to było istotne, bo przecież kierowcy „szukający jedynki” to zmora naszych ulic. Nieco dalej przekonywano o hamowaniu biegami i przewidywaniu, kiedy zmieni się sygnalizacja.
Zielone światło
Okazało się, że po wprowadzeniu w życie planu „gra strategiczna” i wyłączeniu tego cholernego systemu strat&stop, jazda polegająca na szybkim uzyskaniu prędkości i nie wytracaniu jej bez powodu, przynosi skutek. Widziałem więcej, bo chciałem widzieć. Jechałem dość dynamicznie korzystając, chwilowo z wyższych obrotów i często zmieniając biegi. Nakazano także redukowanie przełożeń podczas hamowania, bo oszczędzać paliwo i jak najmniej używać hamulców.
Zaznaczyłem, że przekonywanie kierowców do wyłączania silnika w korku jest bezcelowe, bo większość samochodów nie jest do tego przystosowana, a korki przez tę innowację byłyby jeszcze większe. Co ciekawe przyznano mi rację, z zaznaczeniem, że przy dłuższych postojach (przejazdy kolejowe) silnik należy zgasić.
Jedziemy dalej
Trasa dokładnie ta sama. Ruch wyraźnie większy, a szczęście do jadących przed moim autem autobusów i koparek jakby wzrosło. Siedzę wyprostowany i „przewiduję” bardziej niż zwykle. Korzystam z infrastruktury, zajmuję mniej zatłoczone pasy, przestrzegam przepisów i tam gdzie mogę wykorzystać określone warunki, swobodnie wykorzystuje zjazdy z górki, a z daleka widząc czerwone światło dojeżdżam do niego płynnie, nie zatrzymując się, bo kiedy zmieni się na zielone, mogę tylko zyskać. Zastanawiam się czy nie wyglądam dziwnie, dotaczając się do stojących na czerwonym świetle pozostałych kierowców. Instruktor sygnalizuje, że zdziwię się jak zobaczę ostateczny rezultat.
Tę samą trasę pokonałem teraz w 31 minut. Ruch był większy, a na Ratajach zablokowała mnie jeszcze koparka. Średnia prędkość wyniosła 37 km/h, spalanie spadło o 0,6 litra. Byłem nieco zszokowany.
Kto porusza się nowoczesnym autem i chce poznać techniki oszczędnej i bezpiecznej jazdy powinien spróbować swoich sił w takich szkoleniach. Wiedzy, którą tam dostarczą nie przeczytamy w sieci, a możemy poćwiczyć na nowych autach, bez stresu o własny samochód. Nikt nie zmusi nas do jeżdżenia według ekozaleceń, można tylko zyskać. Warto porozmawiać z fachowcami, jak we własnym aucie zaoszczędzić paliwo i zadbać o bezpieczeństwo. To są fascynaci. Każdy z instruktorów jest fanem motoryzacji. Jeden jeździ motocyklem, inny czterdziestoletnią terenówką, kolejny nowym autem. Mają szeroką wiedzę i są sympatyczni. Chcą rozmawiać, szkolić i podpowiadać, a każdy traktowany jest indywidualnie.
Naprawdę ciekawa przygoda i zrealizowana bez żadnych opłat. Kiedy zdradziłem jakim pojazdem się poruszam, spotkało się to z szacunkiem i opinią, że zalecenia ekojazdy nie sprawdzą się w dwudziestodziewięcioletnim samochodzie. Pogratulowali i powiedzieli, że pozostaje mi dbać, szanować i wciąż jeździć sercem. Mnie, oprócz ciekawych doświadczeń i wiedzy, pozostało w głowie określenie „gra strategiczna”.