POLITYK NA UCZELNI? JESTEM ZA!
Poznańskie media obiegła parę dni temu informacja, że na Wydziale Nauk Politycznych UAM doszło do spotkania z ministrem Szymonem Szynkowskim vel Sękiem. „Studenci otrzymują od wykładowców propozycję nie do odrzucenia i w ramach zajęć muszą - niczym w minionym ustroju - chodzić na masówkę z partyjnym nominantem” – alarmował m.in. Gazetę Wyborczą jeden ze studentów.
Cóż, student chyba zapomniał gdzie studiuje.
Ja rozumiem, że na Wydziale Biologii, Chemii czy Matematyki takie spotkanie mogłoby rodzić wątpliwości, ale w miejscu gdzie polityka przewija się na zajęciach prawie każdego dnia? Powiem więcej, to powinno być standardem.
Studenci takiego wydziału – niezależnie czy dziennikarstwa, politologii czy innego podobnego kierunku – powinni mieć tego typu spotkania organizowane moim zdaniem kilka razy w roku. To przecież możliwość zadania pytania, zobaczenia często polityka z pierwszych stron gazet. Dla jednych to będzie może pierwszy krok dla kariery politycznej, a dla drugich – może potwierdzenie, że nie chcą w to iść.
Na pewno to będzie jednak poszerzenie horyzontu – związanego mniej lub bardziej z tematyką studiów. To będzie ta praktyka – którą często studenci narzekają, że brakuje.
Gdyby spotkania odbywały się tylko z przedstawicielami jednej strony politycznej to rozumiałbym oburzenie. Ale tutaj przecież nic takiego nie miało miejsca. A że może na spotkanie przyszedł polityk, którego nie popieramy? To tym lepiej! Poznamy jego punkt patrzenia, może uda nam się wejść z nim w polemikę, albo tylko stwierdzimy, że nadaje na zupełnie nieakceptowalnych dla nas falach.
Ale przede wszystkim – Drogi Studencie – będziesz miał możliwość tego sprawdzenia samodzielnie.
A okres studiów, to właśnie na to najlepszy czas.