WY O COVID-19? MY O POWAŻNIEJSZYM ZAGROŻENIU
David Attenborough wypuścił swój nowy film „David Attenborough: Życie na naszej planecie”. Próbując pokazać jakie będą skutki naszej ignorancji. Pokazując zmiany, które już zaszły, a których sam był świadkiem. Opowiadając o latach 50. i 60. w swojej pracy mówi: "Wydawało mi się, że obserwuję dziewicze obszary, ale dziś wiem, że już wtedy nie były one bezkresne."
Na film zaprasza Netflix.
Tylko dwa razy w historii udało się ludzkości ograniczyć katastrofalne zmiany - zakazać zabijania wielorybów i używania freonu. Więc potrafimy.
Lęk. Mieszkańcy Kalifornii czują lęk. Co przyniesie jutro.
Nie, nie, nie. Nie z powodu COVID-19. Tylko skutków globalnego ocieplenia. Ani Kalifornia ani Australia nie będą już takie same.
Mam 31 lat. Czeka mnie susza za 20 lat. Wyginięcie niedźwiedzi polarnych. Już dziś ocieplenie przyspiesza znikanie lodu. Znika wieczna zmarzlina. To co miało się wydarzyć za 30 lat dzieje się dziś. To sprzężenie zwrotne. Będzie gorzej bo jest źle.
Tymczasem słyszę w mediach tylko o koronawirusie. Krótkowzroczność stała się naszą codziennością. Ślepota. Ignorancja. Przemoc. Ekonomiczny wyzysk. A bez zwalczenia wielkich międzynarodowych korporacji, chciwych ludzi jak Jeff Bezos nie mamy szans. Gdzie jesteśmy? Patrzymy jak właściciel Amazona bogaci się na na naszym strachu. A nie, właściwie nie patrzymy. Bo przecież nasz strach jest straszniejszy bo na świecie jest pandemia.
Potrzeba nam współpracy ponadnarodowej. Co obserwujmy? Jedyne co robimy to skupiamy się jak przeżyć do kolejnego lata. Ignorując tych, których koronawirus pozbawia środków do życia. Zamykamy miasta. Nie zamykamy, tych którzy zatruwają świat (za 60 proc. emisji gazów cieplarnianych odpowiadają wielkie korporacje i najbogatsi ludzie).
Co mówi sir David? Że pierwszym i podstawowym zadaniem jest dla nas wyrównywanie poziomu życia. Sprawienie, że dziewczynki od najmłodszych lat będą miały obowiązek nauki. Że jakość życia (kosztem wyzyskujących - przyp. autora) podniesiemy na całym świecie.
Co robimy? Szukamy dobrych jeansów za jak najniższą cenę, kiedy szyjące je kobiety w Lesotho gwałci się znowu w zamian za to, że zostaną przyjęte do pracy za kilka dolarów miesięcznie.
Człowiek nie poradzi sobie bez przyrody. Przyroda bez człowieka świetnie. "To nie jest kwestia przetrwania planety. To już jest kwestia przetrwania nas samych" - kończy Attenborough.
Czuję się jak wołający na puszczy, kiedy niektórzy ze znajomych reagują złością, albo zatykają uszy, kiedy próbować się przebić z inną narracją wokół koronawirusa, niż tylko COVID-19 i liczba potencjalnych ofiar. Czy w ogóle z innym zagrożeniem. Którego skutków nie widzimy teraz tak wyraźnie jak słuchając o wirusie (w TOK FM od 7.00 nie ma innego tematu niż koronawirus, politycy i publicyści licytują się czy jest to jedyny problem Polski, czy najważniejszy).
Więc kiedy siedzicie w domach, drżąc ze strachu przed wirusem zabijającym kilka procent, nie jest mi nawet przykro, że zmuszałbym was do oglądania filmu o "wirusie", który zabije jakieś 90 proc. z nas.
Czy mamy koronawirusa ignorować? Nie. Ale m.in. za jego sprawą i postawą części mediów względem niego, ignorujemy znacznie poważniejszy problem. Który też dzieje się dziś. I którego skutki są i będą znacznie większe.
A my? Zasypujemy oceany jednorazowymi maseczkami produkowanymi przez osadzonych w obozach Ujgurów.
Welcome to the modern World.
Tyle.