OD PARTYZANTA DO BISKUPA, CZYLI NIEZWYKŁY ŻYCIORYS KRZYSZTOFA ŻEGOCKIEGO
Nazywano go pierwszym partyzantem Rzeczypospolitej. Ten wielkopolski szlachcic, pochodzący z ziemi wolsztyńskiej, wsławił się wystąpieniem przeciw Szwedom w czasie „potop”, po czym wspierał się po kolejnych szczeblach kariery senatorskiej, aby pod koniec życia zostać… biskupem.
Początkowo nic nie zapowiadało błyskotliwej kariery Żegockiego, ale jak to zwykle bywa, trudne czasy rodzą niezwykłych ludzi, a w ogniu walki kształtują się charaktery. Podobnie było z innym bohaterem „potopu” szwedzkiego, Stefanem Czarnieckim, który także wywodził się ze średniej szlachty, aby za zasługi wojenne dojść do godności senatorskiej i umrzeć jako hetman polny koronny. „Jam nie soli, jam nie z roli, jeno z tego, co mnie boli”, zwykł powtarzać Czarniecki. Krzysztof Żegocki mógłby podpisać się pod tymi słowami, choć nie odniósł on aż tak spektakularnych zwycięstw jak Czarniecki, a pod koniec życia zdecydował się na karierę duchowną.
Żegoccy herbu Jastrzębiec
Gniazdem rodowym Żegockich, pieczętujących się herbem Jastrzębiec, była wieś Żegotki w ówczesnym województwie inowrocławskim, niedaleko Strzelna. Warto przy tej okazji wspomnieć, że Jastrzębiec był także herbem takich nietuzinkowych postaci jak Mikołaj Skrzetuski (pierwowzór bohatera Ogniem i mieczem Jana Skrzetuskiego), renesansowy pisarz i publicysta polityczny Andrzej Frycz Modrzewski, a także dziewiętnastowieczny powieściopisarz Józef Ignacy Kraszewski.
Najstarsze wzmianki o rodzie Żegockich sięgają czasów Kazimierza Jagiellończyka, czyli drugiej połowy XV stulecia. Była to drobna szlachta, gospodarująca na kilku łanach. Ambicja kolejnych przedstawicieli rodu była jednak większa, niż ich majątek. W drugiej połowie XVI wieku Szymon Żegocki rozszerzył majątek, dokupując ziemię, karczmy i tereny na przedmieściach Gniezna, kładąc podwaliny pod przyszłą pozycję rodziny. Pozostawił on po sobie pięciu synów: Samuela, Andrzeja, Benedykta, Jana i Marcina oraz jedną córkę. Najmłodszy z całej gromadki Jan, zdobył solidne wykształcenie z dziedziny prawa i historii, dzięki czemu został deputatem do Trybunału Koronnego. W końcu jednak porzucił życie świeckie, wstępując do zakonu jezuitów. Trzej najstarsi synowie Szymona niczym szczególnym się nie wyróżnili i historia o nich zapomniała. Natomiast warto napisać o czwartym z kolei synu Szymona, Marcinie.
Przedstawiciele średniej szlachty, jeśli chcieli coś znaczyć, najczęściej szukali protekcji na dworach bogatych i wpływowych magnatów. Marcin Żegocki postanowił szukać szczęścia na dworze Opalińskich, jednego z najbogatszych familii w siedemnastowiecznej Wielkopolsce. Marcin okazał się być lojalnym i wielce użytecznym klientem Opalińskich, służąc im na sejmikach w Środzie i na sejmie walnym w Warszawie. Pomiędzy 1606 a 1634 r., kiedy zmarł, aż sześć razy przewodniczył obradom sejmiku średzkiego. Ponadto, dziewięć razy wybierano go na posła na sejm, przy czym, dwukrotnie, w 1626 i 1632 r., został wybrany na marszałka izby poselskiej. Oprócz tego, pełnił też funkcję sędziego wschowskiego, ale uwieńczeniem kariery pana Marcina było stanowisko kasztelana przemęckiego, dzięki któremu wszedł on do senatu. Pomnożył także dobra rodowe, nabywając ziemię w pobliżu Wolsztyna, dokąd przeniósł się z Kujaw. Marcin zmarł w 1634 r. Został pochowany w kościele bernardynów w Sierakowie.
Marcin wychował dwóch synów: Piotra, późniejszego starostę kościańskiego oraz naszego bohatera, Krzysztofa. Krzysztof urodził się w 1618 r. w Rostarzewie koło Wolsztyna. Nauki pobierał w Poznaniu, choć nie wiadomo, czy była to Akademia Lubrańskiego, czy kolegium jezuickie. Bardziej prawdopodobna jest ta druga uczelnia, która cieszyła się większym prestiżem, niż mocno już podupadła szkoła Lubrańskiego. Następnie ojciec wysłał go do Krakowa na studia teologiczne, przysposabiając syna do kariery duchownej. Krzysztof jednak wybrał dla siebie inną drogę. Po śmierci ojca wrócił do Wielkopolski, osiadł w Rostarzewie i założył rodzinę. Podobnie jak ojciec, trzymał się blisko Opalińskich, zostając w 1647 r. starostą babimojskim. Zadbał także o majątek, sprowadzając osadników z Niemiec, głównie protestantów, którym wydał pozwolenie na zbudowanie zboru.
W siodle
Panu staroście babimojskiemu wkrótce zapachniała wojenka. Pierwsze doświadczenia bojowe zdobył na Ukrainie, walcząc z kozakami Chmielnickiego. Wziął udział m.in. w bitwach pod Żółtymi Wodami i Beresteczkiem, jako „rotmistrz Jego Królewskiej Mości”. Wkrótce nasz bohater miał dokonać czynów, dzięki którym przejdzie do historii.
Nie miejsce tu na szczegółowe opisywanie przebiegu „potopu” szwedzkiego w Wielkopolsce. Poświęcę temu tematowi odrębny tekst. Kilka faktów trzeba jednak przypomnieć. Kiedy latem 1655 r. wojska szwedzkie, dowodzone przez feldmarszałka Arvida Wittenberga, wkroczyły do Wielkopolski, oba województwa: poznańskie i kaliskie, były słabo przygotowane do obrony. Wojewoda poznański Krzysztof Opaliński, dawny protektor Krzysztofa Żegockiego i wojewoda kaliski Andrzej Karol Grudziński, stanęli na czele pospolitego ruszenia, które zebrało się w obozie nad Notecią, koło Ujścia. Siły pospolitego ruszenia liczyły 13 tys. ludzi, do tego dołączył jeszcze oddział piechoty wybranieckiej w sile ok. 1400 żołnierzy oraz świeżo zaciągnięty oddział jazdy, liczący ok. 1000 żołnierzy. 24 lipca Wittenberg, prowadzący 14 tys. świetnie wyszkolonych i zaprawionych w boju żołnierzy szwedzkich, opanował przeprawy przez Noteć i oskrzydliły polski obóz. Doszło do kilka utarczek, ale zabrakło woli walki ze strony obu wojewodów wielkopolskich i już 25 lipca pospolite ruszenie skapitulowało, a Wielkopolska została oddana pod protekcję króla Szwecji Karola X Gustawa. 31 lipca Szwedzi wkroczyli do Poznania. Prawdę mówiąc, Polacy nie mieli szans w starciu ze Szwedami, choć liczebność obu armii była podobna. Jedynym wyjściem była obrona przeprawy przez Noteć i zamknięcie się w nadgranicznych twierdzach, co mogłoby spowolnić marsz Szwedów i nieco przerzedzić ich szeregi, ale o walce w otwartym polu nie mogło być mowy. Nie zmienia to jednak faktu, że postępowanie wojewodów było haniebne.
Szwedzi szybko zajęli Wielkopolskę. Po krótkim okresie respektowania umów z Polakami, przystąpili do grabieży. Wkrótce więc społeczeństwo wielkopolskie zwróciło się przeciw Szwedom. Pierwsi byli chłopi, atakujący szwedzkie oddziały aprowizacyjne. Następnie do boju ruszyła szlachta, której żołnierze szwedzcy grabili majątki. Wkrótce komendę nad oddziałami partyzanckimi objął Krzysztof Żegocki. Bazą wypadową oddziałów była wieś Zabór koło Zielonej Góry. Już 4 października 1655 r. Żegocki odniósł pierwszy większy sukces, zdobywając z zaskoczenia Kościan i wybijając jego szwedzką załogę. Szwedzi zemścili się jednak za ten czym, mordując mieszkańców Kościana i paląc miasto.
Starosta babimojski musiał nieźle dopiec Szwedom, skoro jeden z dowódców szwedzkich, Czech w służbie Karola Gustawa, Jan Wejhard Wrzesowicz, zaprzysiągł mu zemstę. Żegocki z kolei wzywał Polaków do walki, grożąc konsekwencjami tym, którzy stoją przy Szwedach. Zdobyte na Szwedach łupy pozwoliły Żegockiemu utrzymać oddział liczący 1200 ludzi. Wkrótce przyłączył się do niego wojski ostrzeszowski Stanisław Kulesza. Nasz bohater ruszył na południe, otrzymując z międzyczasie awans na pułkownika z rozkazu króla Jana Kazimierza. Żegocki zresztą, wraz z Kuleszą, eksportowali króla z Głogówka do Raciborza. Następnie starosta babimojski ruszył na odsiecz oblężonemu klasztorowi paulinów na Jasnej Górze. Do walki o klasztor jednak nie doszło. Pod koniec grudnia1655 r., Szwedzi zwinęli oblężenie. Ponoć na ich decyzję miała wpływ wieść o zbliżaniu się Żegockiego.
W styczniu 1656 r. starosta dalej dawał się we znaki Szwedom, już nie tylko w Wielkopolsce, ale także w Małopolsce i na ziemi sieradzkiej. Tymczasem wojna partyzancka przekształciła się w regularną wojnę. Żegocki wraz ze swoim oddziałem, oddał się pod rozkazy Stefana Czarneckiego, walcząc ze Szwedami ich sojusznikami, Siedmiogrodzianami. Wziął również udział w walkach przeciw Brandenburczykom, łupiąc Nową Marchię, a zwieńczeniem jego wojennej kariery była słynna wyprawa duńska Czarneckiego w 1658 r. Za zasługi wojenne został obsypany zaszczytami. Jan Kazimierz obdarował go dwiema wsiami koło Wschowy, ponadto otrzymał godność chorążego poznańskiego, podkomorzego kaliskiego oraz starosty konińskiego.
Żołnierz biskupem
Po zakończeniu wojny ze Szwecją, Żegocki odwiesił szablę na kołek i zajął się gospodarowaniem majątku, który dzięki zasługom wojennym znacznie się już powiększył. Poświęcił się także sprawom publicznym, posłując na sejmik średzki, sejm walnego, a także uczestnicząc w pracach Trybunału Koronnego. O ile jego ojciec wiernie stał przy Opalińskich, tak Krzysztof Żegocki stał się zagorzałym stronnikiem króla Jana Kazimierza i jego następcy, Michała Korybuta Wiśniowieckiego. Na forum sejmikowym i sejmowym, zwalczał wielkopolską opozycję antykrólewską, a czele której stał wojewoda poznański Krzysztof Grzymułtowski. Za panowania Michała Korybuta z kolej, przeciwstawiał się stronnictwu kierowanemu przez Jana Sobieskiego.
Po latach służby publicznej i wojennej, Żegocki poczuł się najwyraźniej zmęczony i podjął decyzję o przejściu do stanu duchownego. Kilka lat wcześniej zmarła jego druga żona, Jadwiga. Zanim zdecydował się przyjąć święcenia, zabezpieczył przyszłość swoim synom: Mikołajowi, Stanisławowi i Franciszkowi oraz córce Annie. Otrzymał wkrótce nominację na biskupstwo chełmskie. Należało ono wprawdzie do najbiedniejszych i najmniej prestiżowych biskupstw w Rzeczypospolitej, ale z reguły stanowiło ono jedynie trampolinę do dalszej kariery w episkopacie. W 1669 r. Żegocki przyjął święcenia kapłańskie i odprawił swą pierwszą mszę w kościele pw. św. św. Piotra i Pawła w Krakowie, w obecności samego króla, Michała Korybuta. Konsekrowano go na biskupa dopiero w 1671 r. Jako biskup, interesował się stanem swej diecezji, wizytował parafie, a także pogłębiał wiedzę teologiczną. Na forum sejmu bronił króla Michała, stając się jego najwierniejszym stronnikiem.
Biskup Żegocki zmarł dość niespodziewanie w swoim rodzinnym majątku w Gościeszynie koło Wolsztyna, 11 sierpnia 1673 r. Został pochowany w miejscowym kościele pw. św. Mikołaja. Na krótko przed śmiercią, otrzymał nominację na znacznie bardziej prestiżowe biskupstwo kujawskie.
Krzysztof Żegocki był niezwykłą postacią. Odważny żołnierz, dobry gospodarz i zręczny polityk. Swoje obowiązki jako biskupa traktował niezwykle poważnie, choć z pewnością jego wybór był sporym zaskoczeniem dla współczesnych.
Źródło:
B. i M. Kosmanowie, Sylwetki Wielkopolan, Poznań 1988.
W. Dworzaczek, Wielkopolska w dobie regresu i wojen (1655 – 1720/30), w: Dzieje Wielkopolski, t. I, do roku 1793, praca zbiorowa pod redakcją J. Topolskiego, Poznań 1969.
Zdjęcia:
1. Jastrzębiec, herb Żegockich, źródło: Tadeusz Gajl – projekt graficzny – Herb Jastrzebiec.jpgBastianow (Bastian) – wersja wektorowa [CC BY-SA 3.0 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0)]
2. Polacy i Szwedzi pod Ujściem, źródło: Erik Dahlbergh [Public domain]
3. Król Szwecji Karol X Gustaw, źródło: Attributed to Abraham Wuchters [Public domain]
4. Kościół św. Mikołaja w Gościeszynie, miejsce spoczynku Krzysztofa Żegockiego, źródło: https://fotopolska.eu/408628,foto.html