Śmierć Pawła Adamowicza niczego w polskiej polityce nie zmieni
Michał Kolanko: Dzień dobry, Michał Kolanko, #RZECZoPOLITYCE.
Dzisiaj państwa i moim gościem jest Jan Filip Libicki, senator PSL. Dzień dobry. Jan Filip Libicki: Dzień dobry. Panie senatorze, morderstwo prezydenta Pawła Adamowicza stało się już tematem wielu dyskusji. I pytanie… mam wrażenie, że jest już kłopot z definicją tego co się wydarzyło. Bo politycy PiS mówią… powtarzają za każdym razem, że to nie był mord polityczny. A jakie jest pana zdanie w tej sprawie? Ja bym przede wszystkim apelował o wyciszenie tych dyskusji do dnia pogrzebu. Myślę, że do dnia pogrzebu Pawła Adamowicza powinniśmy głównie, ci, którzy są wierzący, to się za duszę Pawła Adamowicza modlić. Ci, którym Pan Bóg nie dał łaski wiary, to powinni może jakąś ciepłą myślą otaczać jego rodzinę. Myślę, że na te dyskusje przyjdzie czas. Ale to jest dobry moment, żeby się do pogrzebu z tym wstrzymać. Ja z pewnym niesmakiem obserwowałem tę dyskusję na Twitterze – kto jest winien, skąd się to wzięło? Po pogrzebie można o tym dyskutować, ja sobie założyłem, że do pogrzebu nie będę pisał żadnych komentarzy na blogu na ten temat. Ale pytanie też, czy myśli pan… Ale to jest też chyba w jakimś sensie naturalne, że takie dyskusje od razu się pojawiają. Bo też, prawdę mówiąc, po tylu latach politycznego sporu to każdy temat jest tematem, który wywołuje takie reakcje. Tak, ale stała się ogromna tragedia i to myślę jest pewnym świadectwem człowieczeństwa, jeżeli będzie tak, że się trochę od tego powstrzymamy. I ja myślę sobie… Bo też w sposób naturalny pojawia się takie pytanie, czy polska polityka po tym dramacie będzie inna. Otóż ja myślę sobie tak, ja generalnie jestem optymistą, ale tutaj optymistą za wielkim nie jestem. No chyba… Dlaczego? Bo wydaje mi się, że do tej pory żadne takie wstrząsy… ani śmierć Jana Pawła II, ani Smoleńsk, ani śmierć Pawła Adamowicza nie poprawiały niczego w polskiej polityce a wręcz było zawsze gorzej. Oczywiście widzę jedną szansę na to, że mogłoby być lepiej. To znaczy w sytuacji, w której nie szukalibyśmy winnych po drugiej stronie, tylko sami byśmy się przyjrzeli czy nie jesteśmy temu w jakiś sposób winni. Ja panu powiem tak: ja się np. zastanawiałem… Od ośmiu lat prowadzę bloga, czy ja na tym blogu nie pisałem czasem za ostro. I tak, stwierdziłem, że było przynajmniej parę tekstów, gdzie trzeba było napisać łagodniej i czuję się z tego powodu winny. Myślę, że jeżeli każdy dokona takiego rachunku sumienia co do siebie, to wtedy mamy szansę na to, żeby się sytuacja poprawiła. A zgadza się pan z prezydentem Dudą, który mówił wczoraj, myślę, że to były ważne słowa, też o tym napisałem zresztą na Twitterze, w mediach społecznościowych… I też oczywiście zostałem za to skrytykowany. Bo nawet stwierdzenie, że słowa prezydenta o wspólnocie są ważne, nawet takie moje stwierdzenie, które nie było ocenne w żaden sposób. Ale napisałem po prostu, że to są słowa ważne, o tym że prezydent wspomniał, że wspólnota jest w Polsce niszczona i jej potrzebujemy, nawet to wywołało krytykę, że coś tam… ustawiam się po jakiejś stronie, albo że jestem naiwny itd. To też chyba… to też mną jakby… to też chyba pewnego rodzaju symptom jednak tego, że prezydent ma rację, że ta wspólnota jest niszczona. Ja myślę, że to jest symptom dwóch rzeczy. Pierwsza rzecz to jest taka, że rzeczywiście mamy problem ze wspólnotą, to trzeba sobie jasno powiedzieć. Ale druga rzecz to jest, powiedziałbym, bardziej ogólnoświatowy trend, to jest jednak problem internetu… że internet polega na tym, że tego kontrdyskutanta, tego przeciwnika się nie widzi. Gdybym ja siedział naprzeciwko mojego adwersarza i na niego patrzył, to bym pewne słowa pewnie pohamował, bym inaczej mówił. Ale w sytuacji, kiedy mogę to wrzucić do sieci, dość bezosobowo i bez większej odpowiedzialności, to rozzuchwala i uruchamia najgorsze instynkty. Natomiast ja chcę powiedzieć o jednej rzeczy. I wydaje mi się… pan powiedział o wspólnocie… Prezydent też mówił wczoraj o wspólnocie. Tak, tak. I ja bym powiedział w ten sposób, wpisując się trochę w ten apel prezydenta… Powiedziałbym w ten sposób: ja sobie myślałem nad tym w jaki sposób można by próbować zrobić pierwszy krok ku jakiemuś polepszeniu sytuacji. Myślę sobie, że takim pierwszym krokiem – to się już w sieci wśród wielu publicystów pojawiało – że takim krokiem byłby dobry pomysł gdyby współpracownicy pana prezydenta Adamowicza razem z rodziną wskazali kogoś spośród urzędników gdańskich, kto mógłby być jego następcą, a partie polityczne umówiłyby się co do tego, że nie wystawiają kontrkandydatów. I wtedy byłby jeden kandydat, który… Albo kandydatka. Albo kandydatka, która przez rodzinę i współpracowników pana prezydenta Adamowicza byłaby wskazana, bądź byłby wskazany. Tylko ten kandydat by wystartował i zdobyłby dziewięćdziesiąt parę procent głosów gdańszczan. Myślę, że to by było po pierwsze zrealizowanie jakiegoś testamentu pana prezydenta Adamowicza i jakaś kontynuacja. Ale to by też pokazało, że partie polityczne potrafią się samoograniczyć. Bardzo bym liczył na to, żeby taki gest miał miejsce. Bo trudno nam teraz o tym myśleć, po tym co się wydarzyło, ale kalendarz i prawo są nieubłagane i w ciągu 90… trzech miesięcy, zgodnie z prawem muszą być… o ile się nie mylę… muszą zostać rozpisane wybory w Gdańsku. Więc ja bym właśnie zaproponował, by partie polityczne wszystkie zadeklarowały, że nie będą wystawiać swoich kandydatów, tylko zaapelują do swoich wyborców, aby zagłosowali na tego kandydata bądź kandydatkę, którą wskaże rodzina pana prezydenta Adamowicza i jego najbliżsi współpracownicy. Ale pytanie też, mówił pan o tym wcześniej, kilka minut temu, mówił pan o tej autorefleksji ze strony polityków, czy klasy politycznej. Ale czy uważa pan, że politycy… Mówił pan, że pan takiej autorefleksji już dokonał… To znaczy staram się… …ale pytanie czy myśli pan, że ogólnie to jest możliwe? Że politycy w tym sporze… Że to nie będzie tak, że za chwilę wszystko wróci do normy? Proszę pana, no, ja bym powiedział w ten sposób: napawa mnie pewną nadzieją to, co powiedział Grzegorz Schetyna, tak? Grzegorz Schetyna zaapelował, żeby wyciszyć spory, żeby przez najbliższe dni nie mówić o tym i jakby tą ciszą oddać hołd Pawłowi Adamowiczowi. I mnie się wydaje, że to jest dobry pomysł. Przynajmniej, że tak powiem… ja bym powiedział jeszcze inaczej. Ja myślę, że tutaj politycy nie zdają tego egzaminu najgorzej. Jakoś go zdają. Uważam, że gorzej jest po stronie dziennikarskiej, to znaczy po stronie tzw. mediów tożsamościowych, po jednej i drugiej stronie. Oglądał pan wczoraj Wiadomości TVP? Libicki: Tak, ja dokładnie do tego nawiązuje. Chcę jasno powiedzieć, że to co wczoraj zrobiły Wiadomości TVP to jest dla mnie niepojęte i niedopuszczalne, ale też po drugiej stronie powiedziałbym, że pojawił się tekst, no nie tak poruszający. Ja bym ten tekst Jarosława Kurskiego przyjął, gdyby on był napisany pięć dni później, dziesięć dni później. Ale nie dzień później, tak? Nie chcę tutaj wprowadzać jakiegoś symetryzmu, bo ja uważam, że tekst Jarosława Kurskiego był po prostu w złym czasie, natomiast to co zrobiły Wiadomości to nie była kwestia złego czasu. To było po prostu dokonanie złego czynu. Też pytanie jest o… Jak pan odebrał słowa Donalda Tuska? Dzisiaj widziałem rano te słowa też są… i wczoraj były komentowane. Dzisiaj komentowane w mediach tradycyjnych, wczoraj bardziej w internecie, że takim celem jest obronienie Polski przed nienawiścią. I pytanie o co w tym chodzi pana zdaniem? Wie pan co… I Europy, i Gdańska – tak powiedział Donald Tusk. Ja myślę, że Donald Tusk jest bardzo doświadczonym politykiem. To znaczy potrafi czasem tak powiedzieć i użyć takich słów, które podlegają wielorakiej interpretacji, tak? Myślę, że zwolennicy obecnie rządzących zinterpretują je jako słowa skierowane przeciwko sobie, ale równie dobrze te słowa możemy zinterpretować w ten sposób, że obronimy Europę przed terrorem, bo przecież terror w Europie też istnieje, tak? Więc tutaj ja myślę, że Donald Tusk czasem jest mistrzem takich wieloznaczności i to jest taka wieloznaczność. Nie wiem czy ja bym akurat w takiej sytuacji to powiedział, ale myślę też, że to jest tak szerokie pole interpretacji , że można naprawdę różne kategorie do tego przykładać. Bo wczoraj też… W zasadzie wczoraj to był jedyny taki głos, bo te marsze i w Warszawie, który relacjonowałem i ten w Gdańsku i w innych miastach, tu w Warszawie spotkałem… Było jedno przemówienie na początku jednego z działaczy KOD, ale ono zostało… Ale np. prezydent Trzaskowski czy inni politycy Platformy nie zabierali w ten sposób głosu. Jedynym głosem, który inny był niż ten głos ciszy, jeśli można tak powiedzieć, był wczoraj głos właśnie premiera, byłego premiera Tuska. To znaczy, proszę pana, ja mogę powiedzieć tak: ja oceniłem już w jakiś sposób… Ja myślę sobie… Ja się zastanawiałem np. czy pójść na ten marsz w Warszawie będąc w Warszawie. I doszedłem do wniosku, że lepiej zrobię odmówiwszy różaniec w intencji Pawła Adamowicza, co też zrobiłem, niż idąc pod Pałac Kultury. I nie wiedziałem wtedy jak tam będzie sytuacja wyglądać. Ona wyglądała lepiej niż się spodziewałem. W jakim sensie lepiej? No lepiej w tym sensie, w jakim pan powiedział. Że było jedno przemówienie o wydźwięku politycznym, które przeszło dość niezauważone, a generalnie wszystkie koncentrowały się na oddaniu hołdu Pawłowi Adamowiczowi i na pewnej bliskości duchowej z rodziną. To jest ważne. Ale też pytanie na koniec. Czy myśli pan, że… Bo mówi pan, że nie chciałby o tym rozmawiać. Ale pytanie czy ogólnie, może zapytam nie o politykę, ale ogólnie o tą wspólnotę. Czy myśli pan, że – tak na koniec – będąc doświadczonym politykiem, z długoletnim stażem w Senacie i nie tylko. Czy myśli pan, że to jest tak, że ta tragedia i to co się wydarzyło, jednak zmieni w jakiś, na lepszy lub gorszy, ale czy zmieni tą wspólnotę? Czy w ogóle będzie to element zmiany, czy wszystko zostanie tak jak było? To znaczy ja bym powiedział tak: wczorajszy materiał z Wiadomości, których ja nie oglądałem na żywo, ale widząc reakcję w sieci odtworzyłem go sobie w internecie, no na to nie wskazuje, że miałoby być lepiej… Ale to jest tylko jedna redakcja… No to jest… to znaczy to jest tylko jedna redakcja, tylko ja myślę sobie tak, że na to będzie zaraz jakaś odpowiedź, na to ktoś inny jeszcze jakoś odpowie. I wie pan, uważam… raczej byłbym tutaj pesymistą, chyba że – powtarzam – każdy zrobi rachunek sumienia co do siebie. Ja mogę powiedzieć tak – nawet podam panu konkretny tekst. Ja kiedyś na blogu napisałem o Prawie i Sprawiedliwości, o jego działaczach, że to jest gang obcinaczy palców, tak? Uważam, że w jakimś drobnym stopniu tego typu słownictwo też jakoś tam odbiło się na debacie publicznej i pośrednio tworzyło tę atmosferę i uważam, że takiego tekstu nie powinienem napisać. Gdyby inne osoby z życia publicznego też, że tak powiem, takiego dokonały rachunku sumienia, może by było lepiej, ale raczej pozostaję pesymistą. Źródło: rp.pl z 15 stycznia 2019. Tu polityka zaczyna swój dzień: www.300polityka.pl Poznań 2.0 – najważniejsi w jednym miejscu – bo informacja nie musi być nudna http://miastopoznaj.pl/ Wielkopolski Portal Osób Niepełnosprawnych – www.pion.pl www.facebook.com/flibicki