PROTESTANCI W PRZEDROZBIOROWYM POZNANIU, CZĘŚĆ 1
Jak wszyscy wiemy, w tym roku obchodzimy pięćsetną rocznicę reformacji. Warto przy tej okazji przypomnieć początki tego ruchu religijnego w Poznaniu i pierwsze wieki dziejów protestantyzmu w stolicy Wielkopolski.
Przyczyny
Długo można by mówić i pisać o przyczynach reformacji w Europie. Na pewno nie było jednej przyczyny zaistnienia tego zjawiska. Kościół katolicki już od XIV pogrążony był w kryzysie, spowodowanym najpierw przez tzw. „niewolę awiniońską” papieży, a później wielką schizmą zachodnią, a także ogólnym upadkiem moralnym duchowieństwa. Przypomnę, że w latach 1309 – 1377 papieże rezydowali w Awinionie, gdzie znaleźli się pod wpływami królów francuskich. Ledwie jednak papież Grzegorz XI powrócił do Rzymu, a już rok później, po jego śmierci, część kardynałów nie zgodziła się na wybór Urbana VI i wybrała swojego papieża w osobie Klemensa VII. Obaj papieże uznali się za legalnie wybranych nawzajem ekskomunikowali. Jeden z papieży osiadł w Rzymie, drugi mieszkał w Awinionie, a po śmierci zarówno Urbana VI jak i Klemensa VII, kardynałowie z obu frakcji: rzymskiej i awiniońskiej, wybierali swoich papieży, a Europa podzieliła się na zwolenników Rzymu i Awinionu. Stan ten trwał aż do 1417 r., co oczywiście negatywnie wpłynęło na autorytet biskupów Rzymu, którzy z kolei częściej żyli jak świeccy książęta, otoczeni przepychem, kochankami, nieślubnymi dziećmi i dziełami sztuki, promując na wysokie stanowiska kościelne swoich krewnych. Do tego doszedł upadek dyscypliny zakonów i poziomu intelektualnego kleru. Wielu biskupów rzadko lub zgoła nigdy, nie pojawiało się w swoich diecezjach, słabo znało łacinę, a nawet nie potrafiło odprawiać mszy. Dotyczyło to także niższego duchowieństwa. W Dekameronie Boccaccia znajdziemy całą galerię grubych i rozpustnych mnichów, a także łasych na pieniądze i damskie wdzięki księży. Do tego doszła jeszcze sprzedaż odpustów, co wywołało zgorszenie pobożnych chrześcijan.
Nic dziwnego, że kiedy młody augustianin, a do tego doktor teologii Marcin Luter, pojechał na pielgrzymkę do Rzymu, to, co tam zobaczył, wywołało w nim potężny wstrząs i pchnęło na drogę walki o reformę Kościoła. Ideom głoszonym przez Lutra i innych reformatorów, sprzyjał wynalazek druku, dokonany w 1455 r. przez Jan Gutenberga oraz przemiany w życiu społecznym, jakie dokonały się w schyłku średniowiecza. Kształtowanie się państw narodowych i dążenie panujących do zdobywania władzy absolutnej, zmierzało do emancypowania się spod władzy Kościoła. Szlachta i mieszczaństwo było coraz bardziej niechętne ponoszeniu ciężarów na rzecz kleru. Nic więc dziwnego, że nauki Lutra, Kalwina i innych ojców reformacji, trafiły na podatny grunt i rozlały się po całej Europie, dochodząc także do Poznania.
W samym Poznaniu często dochodziło do konfliktów pomiędzy biskupami i kapitułą katedralną a miastem, głównie o użytkowanie brzegów Warty i inne sprawy natury gospodarczej. Nierzadko biskupi posuwali się do klątw i innych kar kościelnych w sporach z miastem, choć zabronił tego jeden z przywilejów nadanych Poznaniowi przez Władysława Warneńczyka. W postępach reformacji patrycjat reformacji patrycjat dostrzegł szansę na ograniczenie wpływów kleru.
Róża Lutra - symbol protestantyzmu
Reformacja w Poznaniu
Echa reformacji dotarły do Poznania już kilka lat po wystąpieniu Lutra w Wittenberdze. Pisma ojca reformacji przywozili ze sobą kupcy i studenci niemieckich uczelni. Była to głównie literatura niemiecka, aczkolwiek kupcy poznańscy, prowadzący interesy w Niemczech, znali te język, choć i tak słowo pisane miało ograniczony zasięg w stolicy Wielkopolski. Nie wszyscy umieli czytać, a ponadto szczerze wątpię, aby kupcy i rzemieślnicy, mający mnóstwo spraw na głowie i zmagający się z codziennością, mieli czas zagłębiać się w literaturę teologiczną, tym bardziej, że wielu z nich nie znało się na teologii. Głównymi odbiorcami literatury religijnej byli więc studenci i duchowieństwo. Pozostali mieszkańcy Poznania stykali się z ideami reformacyjnymi, słuchając kazań. Wielu duchownych opowiedziało się po stronie nowych idei. Już w latach 1525 – 1526 w farze, za zgodą rady miejskiej, kazania reformacyjne głosił po niemiecku Jan z Bambergu. W latach 1538 – 1540 kazania, już po polsku, wygłaszał w tym samym kościele Stanisław z Przybysławka. Po jego usunięciu, miejsce kaznodziei w farze zajął Andrzej Samuel, który, mimo protekcji biskupiej, głosił kazania w duchu nauki Lutra, zatem i on został usunięty. Ważną rolę w początkach reformacji w Poznaniu odegrał Krzysztof Hegendorfer, który w 1529 r. objął stanowisko profesora Akademii Lubrańskiego. Jemu to Akademia zawdzięcza rozkwit i prawdziwie renesansowy program nauczania. Hegendorfer został jednak usunięty ze stanowiska już w 1535 r.
Kościół nie miał zamiaru biernie przyglądać się szerzeniu nauk Lutra w mieście i podjął energiczną kontrakcję, usuwając nieprawomyślnych księży i konfiskując literaturę protestancką, przeprowadzając nawet rewizje w domach mieszczan. Skonfiskowane księgi trafiały na stosy, a ich właściciele stawali przed sądem. Protestanci zyskali jednak potężnego sojusznika w postaci kilku wielkopolskich rodów magnackich, sympatyzujących z reformacją, bądź wprost wyznających luteranizm. Rody: Górków, Ostrorogów, Tomickich i Leszczyńskich, wzięły w opiekę wielkopolskich protestantów. Górkowie udostępniali swoją kamienicę, a później pałac w Poznaniu na cele protestanckiego kultu religijnego. Pierwsze nabożeństwa w pałacu Górków odprawiał wspomniany już Andrzej Samuel. Nie bez znaczenia dla wielkopolskich protestantów było przyjęcie luteranizmu przez Prusy Książęce w 1525 r. Otwarty w 1544 r. protestancki uniwersytet w Królewcu przyciągał liczne grono polskich studentów. Po Polskich docierała też literatura religijna, drukowana w Prusach.
Pałac Górków
W 1548 r. w Poznaniu osiadła grupa braci czeskich. Była to wspólnota religijna wywodząca się z ruchu husyckiego, wygnana z Czech przez władających tym krajem Habsburgów. Mimo rygoryzmu, surowych norm moralnych i prostoty życia, bracia czescy cieszyli się sympatią części szlachty wielkopolskiej i mieszczaństwa. Bracia czescy osiedlili się za murami miast, na Wzgórzu św. Wojciecha, gdzie uzyskali pewne nieruchomości przekazane przez Ostrorogów i dzięki przywilejowi królewskiemu, wyjmujących ten obszar spod władzy miejskiej i duchownej, zbudowali w 1564 r. dwa zbory – jeden dla wyznawców modlących się po polsku, a drugi dla Niemców, a także szkołę, szpital i cmentarz.
Kontrreformacja
W drugiej połowie XVI wieku, reformacja w Poznaniu wyraźnie wytraciła impet. Mieszczaństwu Poznania, rywalizującemu już nie z Kościołem, a częściej za szlachtą, przeszkadzał fakt protekcji szlachty i magnaterii nad protestantami. Szlachta zajmowała kolejne nieruchomości w mieście i na przedmieściach, które były wyłączane spod władzy magistratu (jurydyki). Protestanci zaczęli być postrzegani jako ci, którzy rozbijają solidarność stanu mieszczańskiego. Katolicy otrzymali wkrótce potężnego sojusznika w postaci nowego, prężnie rozwijającego się zakonu – Towarzystwa Jezusowego, zwanego popularnie jezuitami, sprowadzonymi do Polski w 1564 r., a do Poznaniu już w 1571 r. przez biskupa Adama Konarskiego, zdecydowanego przeciwnika reformacji. W 1573 r. jezuici otworzyli kolegium w Poznaniu, które wkrótce wyrosło na jedną z najznakomitszych szkół w Rzeczypospolitej. Szkoła cieszyła się tak wielkim prestiżem, że nawet protestanci wysyłali tam swoich synów, którzy opuszczali szkołę jako gorliwi katolicy. Jezuici wykorzystywali cały arsenał środków propagandowych, włącznie z wydawaniem własnej literatury religijnej, budownictwem sakralnym, przedstawieniami teatralnymi i tworzeniem bractw religijnych, jak chociażby Sodalicji Mariańskiej. Ciosem dla poznańskich protestantów była bezpotomna śmierć tolerancyjnego Króla Zygmunta Augusta oraz wymarcie w 1592 r. rodu Górków i powrót do Kościoła katolickiego części rodzin magnackich, dotąd sprzyjających reformacji. Rywalizacja i spory pomiędzy luteranami a kalwinistami i innymi grupami wyznaniowymi, także nie sprzyjał protestantom. Spory chwilowo wygasiła tzw. Zgoda sandomierska, czyli porozumienie zawarte w 1570 r. pomiędzy luteranami, kalwinistami i braćmi czeskimi, ale nie zapobiegło to zmniejszaniu się liczby zwolenników reformacji w Poznaniu.
Konfederacja warszawska, uchwalona w 1573 r., gwarantująca tolerancję religijną w Rzeczypospolitej, obejmowała głównie szlachtę. Wprawdzie istniał w niej zapis także o miastach królewskich, ale sformułowanie to było na tyle nieprecyzyjne, że jej przeciwnicy odmawiali miastom prawa do powoływania się na nią. Położenie poznańskich protestantów bardzo pogorszyło się po śmierci ostatni z Górków, wojewody poznańskiego Stanisława w 1592 r. Już w tym samym roku doszło do pierwszego tumultu antyprotestanckiego. Kolejne tumulty wybuchały w latach: 1596, 1603, 1605, 1606, 1614 i w 1616. Podczas ostatniego tumultu, spalono zbory protestanckie na wzgórzu św. Wojciecha. Głównymi uczestnikami zajść antyprotestanckich byli uczniowie kolegium jezuickiego. Nie można ich jednak było postawić przed sądem, gdyż uczniowie podlegali jurysdykcji rektora kolegium, który patrzył przez palce wybryki swoich podopiecznych. Zburzonych zborów na Świętym Wojciechu już nie odbudowano. Na ich miejscu zbudowano kościół i klasztor zakonu karmelitów bosych, sprowadzonych do Poznania w 1618 r. Pałac Górków, w którym odbywały się nabożeństwa protestanckie, odziedziczyli Czarnkowscy, którzy przekazali go benedyktynkom w 1607 r. Warto jeszcze odnotować, że kaznodzieją zboru poznańskiego w latach 1605 – 1618 był jeden z najwybitniejszych ewangelickich kaznodziejów tamtych czasów, Samuel Dambrowski, pochodzący z Pogorzeli koło Koźmina.
Kolejnym ciosem dla poznańskich ewangelików był zakaz dopuszczania ich do prawa miejskiego w 1619 r. Nie oznaczało to likwidacji społeczności protestanckiej w mieście. Szlachta polska i to zarówno katolicka, jak i protestancka, chętnie osadzała w swoich dobrach znanych z pracowitości protestantów, szukających schronienia przed wojną trzydziestoletnią. Niektóre miasta, jak Leszno, Śmigiel, czy Skoki stały się znaczącymi ośrodkami protestantyzmu. W 1634 r. uchylono wprawdzie zakaz przyjmowania ewangelików do prawa miejskiego Poznania, ale nadal nie zezwolono im na odprawiania nabożeństw w granicach miasta. Z pomocą przyszedł im wojewoda kaliski Zygmunt Grudziński, który, choć sam był katolikiem, zezwolił na zbudowanie w swoich dobrach niedaleko Swarzędza zboru ewangelickiego, w którym modlili się protestanci z Poznania i okolic.
Sytuacja protestantów, nie tylko w Poznaniu ale i w całej Polsce, pogorszyła się wraz z najazdem szwedzkim, który przeszedł do historii pod nazwą „potopu”. Propaganda kontrreformacyjna chciała w niej widzieć wojną religijną, pomiędzy katolicką ludnością polską a szwedzkimi protestantami. Starano się przedstawić protestantów zamieszkujących Rzeczpospolitą jako zdrajców, kolaborujących z najeźdźcą. Owszem, część protestantów przeszła na stroną Karola X Gustawa, ale pamiętajmy, że pod opiekę króla szwedzkiego oddała się duża część szlachty i magnaterii polsko-litewskiej, w większości katolickiej. Oskarżanie protestantów o popieranie Szwedów miało odwrócić uwagę od zdrady szlachty. Nie mniej, pogląd taki jeszcze dziś często pojawia się w historiografii. Warto na koniec odnotować pewną informację zawartą w Kronice Poznańskich Karmelitów Bosych. Autor Kroniki wspomniał o pewnym kalwiniście pochodzenia szkockiego, Jakubie Fergusonie, który miał bronić poznańskich karmelitów przed żołnierzami szwedzkimi i z własnych pieniędzy odkupywał dobra klasztorne zagarnięte przez Szwedów, które później oddawał zakonnikom. Miał także zaopatrywać karmelitów i innych poznańskich zakonników w żywność. Jak widać, nie wszyscy protestanci pałali nienawiścią do katolików.
Ciąg dalszy nastąpi…