MARCIN KASPRZAK I RÓŻA LUKSEMBURG, CZYLI SOCJALIŚCI W DZIEWIĘTNASTOWIECZNYM POZNANIU
Niedawno weszła w życie ustawa o dekomunizacji polskich ulic. Ustawa nakazuje zmianę nazw ulic, których patronami są działacze komunistyczni. Dekomunizacja dotyczyć będzie także pomników i tablic pamiątkowych. Przy tej okazji pojawiły się pytania o działaczy socjalistycznych z okresu zaborów, jak Ludwik Waryński i Róża Luksemburg. W Poznaniu na ścianie kamienicy przy ul. Szamarzewskiego 21 wisi tablica upamiętniająca pobyt Luksemburg w mieście. Warto więc zastanowić się nad rolą socjalistów w dziewiętnastowiecznym Poznaniu.
Pierwsi socjaliści w Poznaniu
Początki ruchu robotniczego w stolicy Wielkopolski wiążą się z pierwszymi wystąpieniami robotników. Pierwszy strajk poznańskich robotników, konkretnie budowlańców, miał miejsce w 1869 roku. Trzy lata później strajk ogłosili robotnicy z fabryki Cegielskiego. W tym samych czasie pojawili się tu pierwsi niemieccy działacze socjalistyczni – Karl Finn i Otto Kapell. Wkrótce utworzono w Poznaniu filię Ogólnoniemieckiego Robotniczego Związku Wzajemnej Pomocy. Była to organizacja zdominowana przez Niemców i nie znalazła szerszego poparcia wśród polskich robotników. Powodem była nieufność względem Niemców i poczucie solidaryzmu narodowego, wpojonego przez lata przez działaczy organicznikowskich. Wśród robotników dużymi wpływami cieszyło się duchowieństwo katolickie, zdecydowanie wrogie wobec socjalizmu, toteż wkrótce związek zawiesił działalność, a w 1876 roku został formalnie rozwiązany.
W 1875 roku doszło do ważnego wydarzenia w dziejach niemieckiego ruchu robotniczego. W mieście Gotha doszło do zjednoczenia dwóch wielkich niemieckich partii robotniczych: założonego w 1863 roku przez Ferdinanda Lassalle Powszechnego Niemieckiego Związku Robotniczego (Allgemeiner Deutscher Arbeiteverein – ADAV) oraz Socjalistycznej Partii Robotniczej Niemiec (Sozialdemokratische Arbeiterpartrei Deutschlands – SDAP), kierowanej przez August Bebla i Wilhelma Liebknechta. Powstała Socjalistyczna Partia Robotników Niemiec, która w 1890 roku zmieniła nazwę na Socjaldemokratyczną Partię Niemiec (SPD), istniejącą do dzisiaj. Partia ta stopniowo łagodziła swoją retorykę, odrzucając ostatecznie rewolucję, jako drogę do wyzwolenia robotników i budowę społeczeństwa socjalistycznego. Opowiadano się za legalną walką na forum parlamentu o poprawę doli robotników i powszechne prawo wyborcze. Nie były to jednak łatwe czasy dla socjalistów. W 1878 roku z inicjatywy kierującego polityką Niemiec kanclerza Ottona von Bismarcka, wydano szereg ustaw przeciwko socjalistom. Wielu działaczy trafiło do więzień i zostało poddanych innym represjom. Pretekstem były zamachy na życie cesarza Wilhelma I, o które niesłusznie oskarżono socjalistów. Ustawodawstwo antysocjalistyczne obowiązywało do dymisji Bismarcka w 1890 roku.
Mimo represji, nie przerywano agitacji politycznej, którą prowadzono także na gruncie poznańskim. W 1878 roku powstała w Poznaniu organizacja socjalistyczna „Concordia”, na czele której stanął przybyły z Wrocławia Wilhelm Friedrich Neubauer. Na wiece przychodzili zarówno polscy, jak i niemieccy robotnicy, jednakże gorąca atmosfera towarzysząca wiecom zwróciły uwagę policji. Organizacja przestała istnieć już w tym samym, 1878 roku.
Pierwsi polscy działacze
Pierwsze organizacje socjalistyczne zakładane były i kierowane głównie przez Niemców. W latach osiemdziesiątych XIX stulecia inicjatywa przeszła w ręce polskich działaczy, pochodzących głównie z ośrodków emigracyjnych ze Szwajcarii i Berlina. W 1881 roku przybyli do Poznania m.in.: Stanisław Mendelson, Maria Jankowska i Stanisław Padlewski. W 1885 roku zawitał do Poznania początkujący rewolucjonista Marcin Kasprzak, a którym jeszcze będzie mowa. Od razu zabrano się za ożywioną akcję agitacyjną, rozdając setki egzemplarzy ulotek propagandowych, przemycając pisma socjalistów polskich, jak „Przedświt” i „Walka Klas” oraz rozmawiając z robotnikami.
Przed każdymi wyborami do parlamentu Rzeszy agitacja przybierała na intensywności, ale efekty były mizerne. Kandydaci socjalistyczni zdobywali tu zaledwie od kilkudziesięciu do kilkuset głosów. Najlepszy wynik wyborczy w tych czasach uzyskał kandydat socjalistyczny w 1890 roku, ale zyskał on zaledwie… 2,1% głosów. Warto jednak dodać, że polscy działacze socjalistyczni domagali się nie tylko poprawy losu robotników i wzywali do walki „wyzyskiwaczami”, ale także krytykowali wzrastający ucisk germanizacyjny. Mimo wszystko, nie znajdowali oni szerszego poparcia wśród polskich robotników. Pamiętajmy, że Wielkopolska była przede wszystkim regionem rolniczym, a fabryk i robotników było tu stosunkowo niewiele. Nie da się porównać poznańskiego chociażby z Królestwem Polskim, w którym koncentrowało się 30% produkcji przemysłowej wielkiego imperium rosyjskiego. Przypomnijmy sobie Ziemię Obiecaną Reymonta. Robotnicy polscy głosowali raczej na działaczy organicznikowskich i katolickich, niż na socjalistów. Agitacja socjalistów rozbijała się o mur stworzony przez najpoczytniejsze pisma codzienne: „Orędownika”, „Kuriera Poznańskiego” i „Dziennika Poznańskiego”. Zdecydowanymi przeciwnikami socjalistów byli, jak już wspomniałem, organicznicy. W jednym z odcinków Najdłuższej wojny nowoczesnej Europy, sędziwy Maksymilian Jackowski, grany przez Krzysztofa Kowalewskiego, powiedział o socjalistach: to wrogi, dzielą naród. Nie bez znaczenia były też działania policji przeciw działaczom ruchu robotniczego a i zdolności konspiracyjne samych socjalistów pozostawiały wiele do życzenia.
Polska Partia Socjalistyczna zaboru pruskiego
W 1890 roku zniesiono ustawy antysocjalistyczne i niemiecki ruch robotniczy wyszedł z podziemia. SPD podczas zjazdu w Erfurcie w 1891 roku uchwaliła nowy program, w którym de facto odrzucono ideologię marksistowską, przynajmniej w sensie praktycznym. SPD miała realizować swoje cele na drodze legalnej walki politycznej w parlamencie. W tym samym czasie doszło do pewnego usamodzielnienia się polskich socjalistów. W 1890 roku powstało w Berlinie Towarzystwo Socjalistów Polskich, a trzy lata później założono Polską Partię Socjalistyczną zaboru pruskiego. Partia ta ściśle współpracowała w SPD, ale pod wpływem działaczy PPS w zaborze rosyjskim (w tym Józefa Piłsudskiego), wysuwano hasła niepodległościowe, choć, póki co, żądano przede wszystkim autonomii poznańskiego i powrotu języka polskiego do szkół. Hasła narodowe wysuwane przez PPSzp powodowały stałe napięcia pomiędzy polskimi socjalistami, a SPD. Ostatecznie w 1913 roku SPD zdecydowała o całkowitym zerwaniu kontaktów z PPSzp. Głównym powodem tego kroku było przystąpienie PPSzp do powstałej rok wcześniej z inicjatywy Piłsudskiego, Komisji Tymczasowej Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych. Niepodległościowa retoryka PPSzp nie przyczyniła się do wzrostu poparcia dla tej partii w Poznaniu i całej prowincji.
Na drugim biegunie polskiego ruchu robotniczego w zaborze pruskim znajdowała się lewica internacjonalistyczna, reprezentowana przez Marcina Kasprzaka, Różę Luksemburg i Józefa Gogowskiego. Była to formacja będąca w istocie ekspozyturą Socjaldemokracji Królestwa Polskiego i Litwy w zaborze pruskim. Ta grupa odrzucała idee niepodległości Polski, uważając, że ziemie polskie są już tak związane gospodarczo z ziemiami zaborców, że niemożliwe jest zbudowanie nieodległej Polski, a ponadto rojenia o nieodległości osłabiają tendencje rewolucyjne wśród robotników. Mimo to sprzeciwiali się oni germanizacji. W 1900 roku Róża Luksemburg wydała w Poznaniu broszurę O obronie narodowości, w której skrytykowała politykę germanizacyjną państwa niemieckiego. Internacjonaliści zupełnie jednak nie rozumieli aspiracji narodowościowych Polaków i ich program okazał się niewypałem.
Obie frakcje zwalczały się, ale bywało, że potrafiły też zawierać porozumienie, głównie przed wyborami. Największy sukces odniósł ruch socjalistyczny w poznańskim na krótko przed wybuchem I wojny światowej. Kandydat PPSzb zdobył 10% głosów w wyborach 1912 roku, co i tak nie zmienia faktu, że socjaliści w poznańskim znajdowali się na marginesie życia politycznego.
Warto wspomnieć jeszcze o najbardziej spektakularnym środku propagandowym realizowanym przez socjalistów. Mowa tu oczywiście o obchodach dnia 1 maja. Po raz pierwszy obchodzono to święto w 1891 roku, a zatem już rok o pierwszym pochodzie na ziemiach polskich, który odbył się w Warszawie. Organizowano z tej okazji pochody, zebrania, a przede wszystkim różnobarwne festyny i zabawy taneczne.
Legenda Marcina Kasprzaka
W okresie PRL władza starała się udowodnić, że ruch robotniczy w zaborze pruskim miał większe wpływy wśród tutejszych robotników, niż miało to miejsce w rzeczywistości. Powstawały książki, artykuły i organizowano konferencje, których celem było ukazanie tradycji socjalistycznych w poznańskim i rzekomej sile tego ruchu. Trzeba było znaleźć postać, która najlepiej symbolizowałby ruch robotniczy w Wielkopolsce, a którz mógł lepiej nadawać się do tego celu, niż Marcin Kasprzak? Urodzony w 1860 roku w Czołowie koło Kórnika, z zawodu był dekarzem, ale pracował też jako zecer i drukarz. Już w młodości związał się z niemieckim ruchem robotniczym, a zajmował się głównie przemytem literatury socjalistycznej do Królestwa Polskiego, agitacją i pracował jako łącznik ośrodków emigracyjnych z rodzimymi socjalistami. Trafił także do niemieckiego więzienia, z którego udało mu się uciec. Przez kilka lat mieszkał w Poznaniu pod różnymi adresami. Cieniem na jego postaci położyły się pogłoski o współpracy z carską tajną policją – ochraną. Abstrahując od prawdziwości tych pogłosek, trzeba wspomnieć, że środowisko socjalistów było gruntownie zinfiltrowane przez ochranę, a jej agentem był ponoć sam Józef Dżugaszwili, lepiej znany później jako Józef Stalin. Wracając do Kasprzaka, to przeniósł się on do Warszawy i w 1904 roku zorganizował tam tajną drukarnię, która jednak szybko została odkryta. Podczas próby aresztowania, zastrzelił i ranił kilku policjantów. Został za to skazany na śmierć i powieszony na stokach Cytadeli Warszawskiej w 1905 roku. Świetnie nadawał się więc symbol ruchu socjalistycznego w zaborze pruskim. Władza ludowa robiła wiele, aby rozdmuchać jego kult. W 1951 roku Park Wilsona przemianowano na Park Kasprzaka. W 1963 roku ustawiono tam pomnik tego rewolucjonisty, przeniesiony w 1990 roku do Czołowa.
W 1965 odsłonięto Pomnik Powstańców Wielkopolskich w Poznaniu. Na ogromnym obelisku koło figur powstańców, umieszczono kilka płaskorzeźb, wyobrażających sceny z walk Polaków z zaborcą pruskim. Jeden z nich przedstawiał oczywiście Kasprzaka, który znalazł się pomiędzy Dziećmi Wrzesińskimi a Michałem Drzymałą. Kasprzak nie mogło zabraknąć też w serialu Najdłuższa wojna nowoczesnej Europy. Do dzisiaj jest on patronem jednej z ulic na Łazarzu.
Wróćmy na koniec do naszej kontrowersyjnej Róży Luksemburg. Nie ulega wątpliwości, że była jedną z najwybitniejszych liderów polskiego i niemieckiego ruchu robotniczego na przełomie XIX i XX wieku. Sprzeciwiała się co prawda walce o niepodległość Polski, ale także należała do zagorzałych krytyków Lenina i bolszewików. Nawet po przewrocie październikowym w 1917 roku w Rosji, niesłusznie nazywanym rewolucją, nie zmieniła zdania na jego temat. W przeciwieństwie do Lenina, uważała, że rewolucję powinny przeprowadzić masy robotnicze, a nie partia, jak miało to miejsce w Rosji. Zarzucała Leninowi tendencje dyktatorskie, co jej zdaniem było sprzeczne z ideą socjalizmu. Luksemburg uważała, że nie może być mowy o prawdziwym socjalizmie bez demokracji, a prawdziwa demokracja może zostać urzeczywistniona tylko w socjalizmie. Nic dziwnego, że program Róży Luksemburg został odrzucony przez Lenina. Myślę, że gdyby Luksemburg nie została zamordowana w Berlinie w 1919 roku i pożyła jeszcze kilka lat, z pewnością Stalin umieściłby ją na liście najzagorzalszych „wrogów ludu” i „agentów imperializmu”, obok Trockiego.
Pamiętając o niewielkiej roli, jaką odegrali socjaliści w Poznaniu XIX wieku, a także w okresie międzywojennym, nie należy jednak zupełnie ignorować tego ruchu. Nie wszyscy co prawda, jak Piłsudski, wysiedli z czerwonego tramwaju na przystanku „niepodległość”, ale i nie wszyscy byli bolszewikami.
Źródło:
Cz. Kończal, Marcin Kasprzak – syn ludu wielkopolskiego, wybitny działacz rewolucyjny, „Kronika Miasta Poznania”, nr 3, 1962.
M. Mika, Marcin Kasprzak, bohater rewolucji z r. 1905 mieszkał w Poznaniu, „Kronika Miasta Poznania”, nr 2, 1949.
L. Trzeciakowski, Aktywność polityczna poznaniaków, w: Dzieje Poznania, t. 2 1793 – 1918, praca zbiorowa pod redakcją J. Topolskiego i L. Trzeciakowskiego, Warszawa 1994.