FOCH NA ŁAZARZU
Ruszyła właśnie kolejna odsłona akcji Łazarz – Otwarta Strefa Kultury. Tegoroczne hasło przewodnie: „Włącz Łazarz – Nowi Bohaterowie” wydało mi się dobrym pretekstem, by przywołać zapomnianego, starego bohatera, który szczególnie uhonorowany został właśnie na poznańskim Łazarzu. Nie chciałbym, by na wspomnieniu się skończyło, lecz mam nadzieję, że pójdą za nim konkretne działania.
„Starym Bohaterem” Łazarza, którego mam na myśli jest marszałek Francji, Wielkiej Brytanii oraz Polski Ferdynand Foch, którego zasługi dla Poznania były tak wielkie, że w 1929 r. postanowiono, że ul. Głogowska zostanie przemianowana na al. Marszałka Focha. Pamiętano wówczas, że był on tym europejskim politykiem, który przyczynił się do sukcesu powstania wielkopolskiego. Na wieść, że rząd pruski zamierza wysłać regularne jednostki wojskowe, by stłumić poznańską insurekcję, Foch zapowiedział, że jeśli tylko landwera ruszy ku Polsce, to armia francuska ruszy na Niemcy. Groźba poskutkowała, a dzięki niej, wielkopolanie sami mogli rozstrzygnąć o powrocie poznańskiego do Rzeczpospolitej. Poznaniacy oddawali honory bohaterskim powstańcom, ale doceniali też człowieka, który dał szansę, by ich bohaterstwo przyniosło wymierne skutki.
Powstanie Wielkopolskie uważamy za fundament naszej regionalnej tożsamości, czcimy powstańców wielkopolskich, ale o marszałku Fochu nie pamiętamy. Przykro mi, że nie jest on w Poznaniu w żaden sposób uhonorowany. Od razu uspokajam – nie chcę zmieniać nazwy ul. Głogowskiej na al. Focha, bo to już nie te czasy, a i „strojenie się w dziadkowe mundury” nie jest najlepszą formą oddawania czci minionym bohaterom. Refleksji nad przeszłością i tym, jak odciska się na naszej teraźniejszości nie służyłaby zresztą przelotowa arteria, znacznie bardziej do tego nadaje się zadrzewiony skwer.
Skwer Focha powinien powstać na Łazarzu i właśnie tam istnieje miejsce do tego wręcz stworzone. W czasach pruskich było ono bezimienne, po odzyskaniu niepodległości nie widziano potrzeby nadawania mu urzędowej nazwy i dopiero w 1928 r. niewielkiemu placykowi nadano nazwę ulicy, w której rozwidleniu się znajdował, tak powstał plac Wyspiańskiego. Przez dekady wyrosły na nim drzewa, przekształcając go w przyjemny, ocieniony skwer. Skoro logika nakazuje, by zmienić nazwę urzędową tego miejsca z placu na skwer, to może przy okazji jego patronem uczynić marszałka Focha; koszty będą niewielkie, bo o obecnej nazwie powiadamia przechodniów tylko jedna tabliczka, a odkąd w latach 90. zlikwidowano stacyjkę benzynową, nie ma już nikogo, kto by mieszkał czy funkcjonował pod tym adresem.
Argumentów przemawiających za tą inicjatywą jest wiele. Skwer znajduje się w pobliżu ul. Głogowskiej, której Foch patronował do 1949 r., tuż obok znajduje się park miejski, imienia prezydenta Stanów Zjednoczonych T.W. Wilsona. Podobnie jak Foch, Wilson przysłużył się odrodzeniu Polski po I wojnie światowej, miałby więc marszałek dobre towarzystwo. Wąska ulica oddziela skwer od willi Radia Merkury, w której przed wojną znajdował się Konsulat Francji, gdzie gościł marszałek Foch podczas swej wizyty w Poznaniu. Motywacji historycznych i topograficznych jest więc co niemiara.
Nie jest jednak sztuką samo honorowanie ulicami, placami czy pomnikami postaci zasłużonych; ważne jest, żeby nowa nazwa się przyjęła i budowała pole dobrych skojarzeń, by zrosła się z dzielnicą. Jestem przekonany, że skwer Focha ma ogromny potencjał stania się ważnym, rozpoznawalnym punktem na mapie Łazarza. Nazwisko francuskiego polityka doskonale nadaje się na miejsce spotkań – już słyszę, jak poznaniacy umawiają się: „widzimy się na Focha”, a siłą humorystycznego skojarzenia zaesemesują, że „będą na fochu”. Kiedy zaś foch minie, pójdą na spacer po parku Wilsona, skryją się w palmiarni, czy wypiją kawę w jednej z urokliwych kawiarenek, które już zaczynają powstawać wokół skweru Focha.
Paweł Cieliczko
(Tekst pierwotnie opublikowany został w Magazynie „Puls Poznania” w czerwcu 2016 r.)
Grafika: Anna Pilch-Mikoda