POHUŚTAJMY KRYSTYNĘ FELDMAN
Przygotowując artykuł o dziewczynie, która pozowała do figury poznańskiej Bamberki, po raz kolejny uświadomiłem sobie, że tylko trzy kobiety uhonorowane zostały pomnikami w Poznaniu. Z ich grona wyłączyć należy Konstancję Raczyńską, która tak naprawdę nie ma swojego pomnika, jedynie rysy jej twarzy nadano greckiej bogini Higei. Podobnie Jadwigę Gadziemską, która za wzorową pracę w winiarni Goldenringa została uwieczniona jako Bamberka – rzeźba reklamująca tę winiarnię. Pozostanie nam więc tylko jedna kobieta wyróżniona własnym pomnikiem w Poznaniu, a jest nią Maria Grzegorzewska – twórczyni pedagogiki specjalnej. Nie uważam wcale, że przy wystawianiu monumentów wybitnym postaciom trzeba koniecznie zachowywać parytety płciowe, ale skala niedocenienia kobiet jest ogromna i nie zmieni tego nawet pomnik pierwszej „czarownicy” spalonej na Chwaliszewie.
Pomyślałem więc, że czas zadbać o wyróżnienie kobiet, które szczególnie zasłużyły się dla Poznania, a jako że kwestia stawiania kolejnych pomników w naszym mieście jest bardzo drażliwa, umyśliłem sobie, by jako pierwszą do uhonorowania nominować Krystynę Feldman, którą kochają wszyscy poznaniacy. Pani Krystyna była osobą nietuzinkową i potrafiła zaskoczyć każdego – nawet po swojej śmierci. Okazała się wszak nie tylko wybitną aktorką, ale też utalentowaną literatką, o czym zaświadcza odnaleziona właśnie jej młodzieńcza powieść. Jej osobowość zobowiązuje do wymyślenia naprawdę oryginalnej formy upamiętnienia. Pani Krystyna zawsze sprawiała wrażenie, jakby unosiła się nad ziemią, dlatego nie chciałem stawiać jej na cokole ani sadzać na ławeczce, lecz pozwolić jej swobodnie bujać się na huśtawce.
Znalazłem też doskonałe miejsce dla takiej instalacji rzeźbiarskiej – byłaby to przestrzeń znajdująca się obok wejścia do Trzeciej Sceny Teatru Nowego w Poznaniu, w którym przez kilkadziesiąt lat aktorka występowała. Prowadzi tam krótka uliczka, nazwana zresztą Zaułkiem Krystyny Feldman. Huśtawka nawiązywałaby do niezapomnianej kreacji pani Krystyny, która mając ponad 70 lat, w przedstawieniu Czerwone nosy, przelatywała nad teatralną sceną na linie, niczym na huśtawce. Chciałbym, żeby jej „pomnik” był rzeźbą kinetyczną i żeby można było panią Krystynę na tej huśtawce… pohuśtać.
Miejsce, w którym znajdować się ma napowietrzna rzeźba Krystyny Feldman, kojarzy się z tą aktorką również w zupełnie inny sposób. Do jej emploi zaliczało się palenie papierosów, a miejsce, gdzie chciałbym huśtawkę-pomnik umieścić, od lat służy właśnie jako palarnia dla widzów teatralnych przedstawień. Przed sztukami, po sztukach oraz w antraktach tłoczą się tam palacze, a nad nimi kłębi się tytoniowy dym. Rzeźba stałaby się głównym elementem miejsca, które nazwałbym Palarnią im. Krystyny Feldman, a osoby palące nie będą odtąd wstydliwie kopciły na zapleczu, ale będą szły „na dymka z Krystyną” – pani Krystynie sprawi to niewątpliwie ogromną frajdę.
W najbliższych tygodniach Fundacja Kochania Poznania przygotuje stosowne wizualizacje i wnioski, aby miejska komisja pomnikowa zaakceptowała pomysł stworzenia Huśtawki Krystyny Feldman. Przed rokiem bowiem projekt wykluczono z głosowania w ramach Poznańskiego Budżetu Obywatelskiego ze względu na niepełność dokumentacji. Jestem przekonany, że jeśli tylko uda nam się przebrnąć przez urzędowe meandry, to poznaniacy masowo zagłosują na ten projekt i w imieniny Krystyny (13 marca 2017 roku) dojdzie do uroczystego, pierwszego „huśtnięcia” Krystyny Feldman – przecinanie wstęgi byłoby w tym przypadku raczej niestosowne.
Paweł Cieliczko
(Tekst pierwotnie opublikowany został w magazynie „Puls Poznania” w marcu 2016 r.)