ZJAZD POZNAŃSKI 1530 ROKU
Poznań w okresie „złotego wieku”, był świadkiem wielu ciekawych, ważnych, a niekiedy tragicznych wydarzeń. Bywali tu królowie i książęta, dygnitarze świeccy i duchowni. Można wręcz powiedzieć, że mieszkańcy miasta przywykli do wizyt znakomitych gości. Jednym z takich wydarzeń w życiu miasta o międzynarodowym znaczeniu, był zjazd poznański 1530 r.
Przez kilka tygodni w 1530 r., oczy Europy skierowane były na Poznań, gdzie ważyła się przyszłość Węgier, a w rozmowach uczestniczyli przedstawiciele czterech państw. Co prawda, kongres poznański nie przyniósł rozstrzygnięć, ale sam fakt wyboru tego miasta na miejsce obrad tak ważnego kongresu, świadczy o randze Poznania w dawnej Rzeczpospolitej.
Węgry między Polską, Habsburgami i Turcją
Węgry na początku XVI wieku należały do największych państw Europy Środkowo-Wschodniej. Musimy pamiętać, że oprócz dzisiejszych, rzec można, etnicznych ziem węgierskich, w skład Królestwa Węgier wchodziły jeszcze: Słowacja, Chorwacja, rumuński obecnie Siedmiogród i część północnej Serbii. W czasach, w których toczy się nasza opowieść, nad Węgrami zbierają się czarne chmury. Nieubłaganie do granic kraju zbliżają się Turcy, podbijając kolejne państwa bałkańskie. Węgrzy zdawali sobie sprawę z niebezpieczeństwa tureckiego, bowiem walczyli z Turkami od końca XIV wieku, ze zmiennym szczęściem zresztą. Teraz jednak, kiedy zabrakło już buforowych państw odgradzających Węgry od Turcji, niebezpieczeństwo zajęcia części lub nawet całości państwa, wydawało się całkiem realne. Mimo tego, wielu europejskich władców marzyło o włożeniu na skronie najświętszej narodowej relikwii Węgier – Korony Św. Stefana. Szczególnie łasi na nią byli Habsburgowie i Jagiellonowie.
Związki Polski i Węgier miały już wtedy długie tradycje. Mieliśmy wspólnych królów i wspólne interesy. W latach 1370-1382, królem Węgier i Polski był Ludwik, zwany u nas Węgierskim, a na Węgrzech Wielkim, z dynastii Andegawenów. Jego córką była królowa Jadwiga. W latach 1440 – 1444, wspólnym królem obu państw był Władysław zwany Warneńczykiem od miejsca bitwy, w której zginął, walcząc z Turkami. Bratanek Władysława Warneńczyka, również Władysław, pierworodny syn Kazimierza IV Jagiellończyka i Elżbiety Rakuszanki, zwanej „Matką Królów”, został w 1471 r. królem Czech, a w 1490 r. Węgrzy wybrali go także na swego władcę. W ten sposób związał on unią personalną te dwa bogate i silne kraje. Nie najlepszą jednak opinię o nim mieli jego poddani, nazywając Władysława w najlepszym razie królem „dobrze”, ze względu na jego całkowity brak własnego zdania i woli, a w najgorszym, „koronowanym wołem”.
Władysław zmarł w 1516 r., pozostawiając tron swemu zaledwie dziesięcioletniemu synowi, Ludwikowi II. Rok wcześniej doszło w Wiedniu do podpisania układu pomiędzy królem Polski Zygmuntem I Starym, królem Czech i Węgier Władysławem Jagiellończykiem oraz cesarzem Maksymilianem I Habsburgiem. Zygmunt obawiał się sojuszu cesarza z Moskwą, a Habsburgowie już od dawna zgłaszali pretensje do tronów: czeskiego i węgierskiego, co w obliczu zagrożenia tureckiego, wstawiało Węgry na potencjalne niebezpieczeństwo wojny na dwa fronty. Uzgodniono w Wiedniu, że w razie bezpotomnej śmierci Ludwika, tron węgierski i czeski przypadnie Habsburgom. Układ ten przypieczętowały obietnice podwójnego małżeństwa: Ludwik Jagiellończyk miał w przyszłości poślubić arcyksiężniczkę Marię, wnuczkę cesarza, a księżniczka Anna, córka Władysława i siostra Ludwika, miała zostać żoną jednego z dwóch arcyksiążąt: Karola (przyszłego cesarza Karola V), lub Ferdynanda. Ostatecznie, została żoną Ferdynanda. W taki właśnie sposób Habsburgowie, drogą zręcznie zawieranych małżeństw, opanowywali kolejne europejskie trony. Nic więc dziwnego, że wkrótce powstało słynne powiedzenie: „Niech inni prowadzą wojny, a ty, szczęśliwa Austrio, zaślubiaj! Bo co innym daje Mars, tobie daje Wenus”. Na pozór nic złego się nie stało. Ludwik był jeszcze dzieckiem i mógł mieć wielu potomków. Niestety, zginął bezpotomnie w 1526 r. w bitwie z Turkami pod Mohaczem w wieku zaledwie 20 lat (zupełnie jak Władysław Warneńczyk). Ferdynand I Habsburg, będąc już wtedy arcyksięciem Austrii, upomniał się o swe dziedzictwo. Szybko koronował się na króla Czech i zgłosił pretensję do tronu Węgier. Część szlachty węgierskiej nie chciała jednak Habsburga na tronie i wybrała na króla Jana z rodu Zápolya, brata pierwszej żony Zygmunta Starego, Barbary. Ferdynandowi udało się koronować na króla Węgier, ale Zápolya uważał, że to jemu, jako rodowitemu Węgrowi, należy się tron. Między pretendentami wybuchła wojna domowa, której bacznie przypatrywała się Turcja i Polska.
Co na to Polska?
Zygmunt Stary zachował neutralność wobec konfliktu, choć dla Polski byłby korzystniej, gdyby to Zápolya został królem. Wzmacnianie Habsburgów stało w sprzeczności z polską racją stanu, o czym doskonale wiedziała królowa Bona, bez wątpienia jedna z najwybitniejszych polskich królowych. Zygmunt, władca jeszcze na wskroś średniowieczny i nieco przereklamowany, stał na stanowisku nienaruszalności postanowień wiedeńskich z 1515 r., a ponadto obawiał się odnowienia antypolskiego sojuszu pomiędzy Habsburgami a Moskwą. Sami Austriacy też nie próżnowali, starając się skaptować jak najwięcej dygnitarzy koronnych do swego stronnictwa, któremu przewodził kanclerz wielki koronny i kasztelan krakowski, Krzysztof Szydłowiecki, pobierający niemałą pensję od dworu wiedeńskiego. Wkrótce pojawiła się szansa na podjęcie rokowań między stronami.
W 1527 r., Zápolya doznał ciężkiej klęski w wojnie z Ferdynandem i uszedł do Polski. Gościny udzielił mu hetman Jan Tarnowski, a król Zygmunt zapewnił nienaruszalność. Narodowy król Węgier nie wiedząc innego wyjścia, zwrócił się w następnym roku do sułtana Sulejmana Wspaniałego z prośbą o pomoc, uznając się jego lennikiem. Sułtan zgodził się i w roku 1529 najechał Węgry, zdobywając ich stolicę – Budę oraz odzyskując dla Jana większą część Węgier, po czym ruszył na posiadłości Ferdynanda, docierając aż pod Wiedeń, ale nie podejmując się oblężenia miasta. Karta się odwróciła, teraz Ferdynandowi groziła klęska, mimo, że większość monarchów europejskich widziała w nim prawowitego króla Węgier. Zápolya z kolei został okrzyknięty sojusznikiem Turków, za co papież Klemens VII obłożył go ekskomuniką. Ferdynand przerażony szybkimi postępami wojsk sułtana, wystąpił z propozycją rokowań z Janem, za pośrednictwem Zygmunta Starego i księcia saskiego, Jerzego Brodatego, męża Barbary Jagiellonki, córki Kazimierza Jagiellończyka, a więc siostry Zygmunta Starego.
Kongres w Poznaniu
Inicjatywa podjęcia rozmów pokojowych pomiędzy zwalczającymi się królami Węgier, wyszła od księcia saskiego na początku 1530 r. Zygmunt Stary podchwycił pomysł i rozpoczęła się wymiana korespondencji pomiędzy zainteresowanymi stronami. Zarówno Zápolya jak i Ferdynand, wyrazili zgodę na rokowania, które prowadzić mieli wybrani przez nich delegaci, a rolę pośredników pełnić mieli przedstawiciele króla polskiego i księcia saskiego. Pozostał tylko wybór miejsca. Początkowo myślano o Wrocławiu, ale stanowczo sprzeciwiał się temu Zápolya, jako, że Wrocław leżał na ziemiach należących do Ferdynanda i zaproponował dowolne miejsce w Polsce. Zygmunt Stary zgodził się na takie rozwiązanie i wyznaczył Poznań, jako miejsce najlepiej nadające się do tym podobnego zjazdu.
Dlaczego akurat Poznań? Miasto przeżywało wówczas swój „złoty wiek”, było bogate, ludne i, jak na ówczesne warunki, dość duże. Ponadto, dwadzieścia lat wcześniej w 1510 r., odbył się tu podobny kongres, zwołany w sprawie zatargów z Krzyżakami. Królowi zależało na odpowiedniej oprawie kongresu, a zatem nie mógł on odbywać się w byle mieścinie. Ponadto, Jagiellonowie darzyli Poznań szczególnym sentymentem. Niespodziewanie, kiedy już wszystko zostało ustalone, Jan Zápolya sprzeciwił się Poznaniowi, jako miejscy odbycia zjazdu, tłumacząc się zbyt dużą odległością od Węgier, jednak obiekcje te, a może po prostu gra na zwłokę, zostały odrzucone. Król Zygmunt wyznaczył termin rozpoczęcia zjazdu na 29 września 1530 r. Oprócz negocjacji pokojowych, mających doprowadzić do zakończenia wojny na Węgrzech, drugą sprawą, którą miał się zająć zjazd, było małżeństwo dziesięcioletniego Zygmunta Augusta (koronowanego właśnie na króla Polski dzięki zabiegom Bony), z czteroletnią córką Ferdynanda, Elżbietą.
Gospodarzem zjazdu, a także prawdopodobnie głową delegacji polskiej, został biskup poznański Jan Latalski, późniejszy arcybiskup gnieźnieński i prymas Polski. Pozostali delegaci z ramienia Zygmunta Starego zostali tak dobrani, aby uniknąć wszelkich zatargów. Wśród nich znajdowali się zarówno zwolennicy Zápoly, jak i Habsburgów. Do tych pierwszych zaliczali się: Andrzej Krzycki, najpierw biskup przemyski, później płocki, wreszcie arcybiskup gnieźnieński i poeta. Ponadto w skład delegacji polskiej wszedł wojewoda krakowski Andrzej Tęczyński i hetman Jan Tarnowski. Stronnictwo prohabsburskie reprezentowali: kanclerz Krzysztof Szydowiecki, Łukasz Górka, starosta generalny Wielkopolski i dr Jan Chojeński, sekretarza wielki koronny.
Delegacja saska zjawiła się w składzie: Jan Schleynitz, biskup Miśni, dr Szymon Pistoris, profesor prawa na uniwersytecie w Lipsku i jednocześnie kanclerz książęcy oraz dr Krzysztof Karlewicz, sekretarz biskupa miśnieńskiego. Tylko delegacja polska i saska przyjechała do Poznania na czas, Austriacy i Węgrzy spóźnili się. Przedstawiciele Ferdynanda pojawili się w Poznaniu 4 października, a byli to: Zygmunt Herberstein, dyplomata i dr Ja von Salza, prawnik. Członkiem delegacji austriackiej był także biskup wrocławski Beatus Wiedemann. Delegacja węgierska, z racji odległości, przybyła do Poznania dopiero 15 października, a w jej skład wchodzili: Franciszek Frangepan, arcybiskup Kalocsy, Jan Łaski biskup-elekt veszpremski, bratanek arcybiskupa gnieźnieńskiego Jan Łaskiego, a w przyszłości gorliwy zwolennik reformacji i duchowny kalwiński, dr Stefan Werböczy prawnik, Hieronim Łaski, brat Jana, wojewoda sieradzki, a z nominacji Zápoly, także siedmiogrodzki, Franciszek Drugeth, krewny Jana Zápoly i niejaki dr Andrzej, prepozyt ostrzyhomski.
Obrady zjazdu, wobec przebudowy zamku, odbywały się w ratuszu, jeszcze wówczas gotyckim. Każdego dnia obrad, delegaci polscy zjawiali się jako pierwsi i zapraszali którąś ze stron na rozmowy, bowiem delegaci polscy i sascy rozmawiali osobno z Austriakami i Węgrami. Prawdopodobnie jednak, większość decyzji podejmowano podczas zakulisowych spotkań, na przyjęciach i ucztach, których z pewnością nie zabrakło. Delegaci sascy, austriaccy i węgierscy, korzystali zapewne w gościny mieszczan i szlachty, natomiast Polacy mieszkali prawdopodobnie w zamku, mimo trwającego remontu. Problemu z kwaterą nie mieli natomiast Łukasz Górka i biskup Latalski. Górka miał swój dom w Poznaniu, choć nie zbudowano jeszcze pałacu Górków, a biskup miał swój pałac na Ostrowie Tumskim.
Mieszkańcy Poznania z żywym zainteresowaniem śledzili obrady zjazdu, a przy okazji mogli się nasłuchać opowieści o bieżących wydarzeniach na świecie, z delegatami bowiem przybyła służba, stanowiąca zawsze doskonałe źródło informacji i plotek. Rozmowy jednak szły jak po grudzie. Prohabsburscy delegaci polscy i Sasi popierali stanowisko Ferdynanda, jednakże druga część polskiej delegacji podtrzymywała racje Zápoly. Obie strony nie chciały jednak iść na zbyt dalekie ustępstwa. Obrady zakończyły się na początku listopada i właściwie okazały się całkowicie bezowocne. Zawarto zaledwie roczny rozejm, w praktyce i tak nie przestrzegany, a sprawa małżeństwa Zygmunta Augusta i Elżbiety Habsburżanki została odłożona. Dopiero trzy lata później podjęto decyzję o zaślubinach tej pary, ale dopiero w momencie osiągnięcia przez nich „lat sprawnych”.
Po zjeździe, Jan Zápolya dążył do zawarcia sojuszu z Polską, występując o zgodę na poślubienie pierworodnej córki Zygmunta Starego i Bony, Izabeli Jagiellonki. Zgodę uzyskał dopiero w 1538 r., po podpisaniu pokoju z Ferdynandem w Wielkim Waradynie, na mocy którego, Jan miał rządzić na 2/3 terytorium Węgier, które po jego śmierci miały przejść pod panowanie Ferdynanda. Do ślubu z Izabelą doszło w 1539 r., ale już rok później Jan zmarł. Krótko przed śmiercią Jan Zápolya doczekał się syna, Jana Zygmunta. Kiedy Ferdynand upomniał się o swoje dziedzictwo, Izabela i panowie węgierscy odmówili i odwołali się do pomocy tureckiej. Sułtan wysłał na Węgry swe wojska w 1541 r. doszło do rozbioru tego królestwa. Część zachodnia i północna przypadła Habsburgom, część środkowa została włączona w skład Imperium Osmańskiego, a wschodnią (Siedmiogród) przekształcono w zależne od Turcji, księstwo lenne. Podział ten utrzymał się aż do 1699 r.
Mimo mizernych rezultatów, zjazd przyniósł pewne korzyści Poznaniowi. Dzięki kongresowi, Europa usłyszała o tym mieście, poznańscy mieszczanie mieli możliwość naleźć się w centrum wielkiej dyplomacji, a król Zygmunt Stary pochwalić się tak pięknym i bogatym miastem.
Źródło:
Marciniak P., Kongres międzynarodowy w Poznaniu w 1530 roku, w: Zamek książąt, królów, starostów, „Kronika Miasta Poznania”, nr 4, 2004.
Pociecha W., O zjedzie w Poznaniu w roku 1530, www.wbc.poznan.pl
Silnicki T., Kongres poznański 1530 r., „Sprawozdania Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk”, R. 7, 1933, www.wbc.poznan.pl
Wojciechowski Z., Zygmunt Stary (1506-1548), Warszawa 1979.