Czy z Ukraińcami w Polsce będzie tak, jak z cenami prądu?
Czy za pół roku, albo przed wyborami parlamentarnymi jesienią, Mateusz Morawiecki znów nie stanie na konwencji PiSu i nie powie, że zrobi Polskę kraina szczęśliwości. Że sprowadzi tysiące brakujących rąk do pracy, i że oczywiście nie będą to imigranci o innym kolorze skóry. I czy znowu - z dnia na dzień - będziemy głosować jakieś na kolanie przygotowane ustawy? Moim zdaniem dokładnie tak będzie.
Kilka miesięcy temu zadzwonił do mnie poważny, prywatny przedsiębiorca, z mojego okręgu wyborczego. Zatrudnia ponad 800 pracowników. Będzie wielki skandal - powiedział mi wtedy - szykują się wielkie podwyżki prądu. Dla mojej firmy to 2,5 miliona zł rocznie więcej. Wie pan, na jakich marżach ja pracuję, to dla mnie poważna sprawa. Minęło te parę miesięcy i okazało się że miał 100% racji. I oto teraz głównym tematem i kłopotem rządu PiS są podwyżki cen prądu właśnie. Nawet niespodziewanie Sejm i Senat zbiorą się między świętami, a Nowym Rokiem żeby temu przeciwdziałać. Jak zwykle za czasów „dobrej zmiany” – z dnia na dzień, w pośpiechu, w jednym wielkim chaosie i bałaganie. Dwa dni temu ten sam przedsiębiorca znów zadzwonił. Panie Filipie – mówi - znów będzie wielki kłopot, a może i katastrofa. Wszyscy Ukraińcy nam wyjadą. Wie pan, że Niemcy nie tylko otwierają dla nich swoje granice, i - co oczywiste - dadzą im wyższe zarobki. Tam przedsiębiorca taki jak ja, nie musi się martwić, gdzie będą mieszkać, co będą jeść i czy się będą uczyć języka. On im płaci tylko pensję, a za te wszystkie wymienione przeze mnie elementy, płaci niemiecki rząd. A u nas? U nas wszystko oczywiście odbywało się prywatnym sumptem. To przedsiębiorcy zorganizowali, a państwo jeśli pomagało, to pomagało w zwiększaniu biurokracji i mnożeniu formalności z ich zatrudnieniem czyli - jak to zwykle u nas - pomoc polegała na intensywnym przeszkadzaniu.
Dzień później, w Gazecie Wyborczej, zobaczyłem podobny tytuł. Dziennikarz pisze tam tak, o Ukraińcach, którzy mają wyjechać do Niemiec: „Na naszych oczach ziszcza się czarny scenariusz: w środę niemiecka Rada Ministrów przegłosuje ułatwienia w zatrudnianiu cudzoziemców. Połowa pracujących w Polsce Ukraińców już zerka na Zachód. Choć dla polskiej gospodarki to katastrofa, polski rząd nie robi nic, żeby ich zatrzymać” (http://wyborcza.pl/7,155287,24289795,polskie-agencje-zasypane-pytaniami-o-prace-w-niemczech-ukraincy.html). I zastanawiam się w związku z tym nie tylko jak sobie poradzimy z ubytkami rąk na rynku pracy, z dziurą w ZUS-ie którą wiele set tysięcy Ukraińców nam zasypuje, zastanawiam się jeszcze nad jednym. Czy za pół roku, albo przed wyborami parlamentarnymi jesienią, Mateusz Morawiecki znów nie stanie na konwencji PiSu i nie powie, że zrobi Polskę kraina szczęśliwości. Że sprowadzi tysiące brakujących rąk do pracy, i że oczywiście nie będą to imigranci o innym kolorze skóry. I czy znowu - z dnia na dzień - będziemy głosować jakieś na kolanie przygotowane ustawy? Moim zdaniem dokładnie tak będzie. Z problemem wyjazdu Ukraińców do Niemiec będzie dokładnie tak jak z podwyżkami cen prądu
Tu polityka zaczyna swój dzień: www.300polityka.pl
Poznań 2.0 – najważniejsi w jednym miejscu – bo informacja nie musi być nudna http://miastopoznaj.pl/ Wielkopolski Portal Osób Niepełnosprawnych – www.pion.pl www.facebook.com/flibicki