NOKAUT JACKA JAŚKOWIAKA
Zwycięstwo w pierwszej turze wyborów prezydenckich (według sondażu exit polls IPSOS i telefonicznego dla WTK) w Poznaniu to bokserski nokaut. Jak widać prezydent dobrze wiedział jak rozegrać wszystkie rundy tak by na deski położyć swojego głównego kontrkandydata.
Skąd aż takie zwycięstwo? Skąd ponad dwa razy więcej głosów od kolejnego kandydata? Powodów jest kilka.
1. Bo wbrew pojawiającym się głosom ludzie są zadowoleni z rządów prezydenta Poznania. Tutaj nie ma wątpliwości, żadne sugestie kandydatów innych partii tego nie zmienią. Zwycięstwo w pierwszej turze to znak, że mieszkańcy w większości zaakceptowali zmiany, które wprowadza prezydent Jaśkowiak i jego ekipa. Tutaj wydaje się też, że na plus dla prezydenta było pewne złagodzenie zmian w mieście – czyli coś co chociażby wielu społeczników mu zarzucało.
2. Bo Jacek Jaśkowiak nie miał żadnego kontrkandydata wagi ciężkiej. Tadeusz Zysk nie wyprowadzał ciosów, które mogłyby uderzyć w urzędującego prezydenta. A osoba od której najwięcej osób tego oczekiwało, czyli Jarosław Pucek, nie trafiał celnie. Albo uderzał tak, że mało kto na to zwracał uwagę. A pozostali kandydaci po prostu nie atakowali. No, ale trudno tego oczekiwać od chociażby jego zastępcy, który liczył na kolejną kadencję na tym stanowisku.
3. Bo w tym roku bardzo mocno na wybory oddziaływał ogólnopolski spór polityczny na linii Koalicja Obywatelska – Zjednoczona Prawica, czy bardziej wąsko PO – PiS. Rykoszetem odbiło to się chyba właśnie najbardziej na komitetach niepolitycznych, a jednocześnie dało duży plus dla kandydatów tych ugrupowań.
4. Bo wreszcie – to jednak Poznań. Poznaniacy nie lubią zmian. I te cztery lata pokazały, że skoro prezydent nie zaliczył jakiś wielkich wpadek to poznaniacy postawili na sprawdzonego kandydata. I nie przeszkodziły w tym nawet wszechobecne korki w mieście.