JAROSŁAW PUCEK CZY RYSZARD GROBELNY BIS?
Mam problem z Jarosławem Puckiem. O ile bowiem słuchając jego wypowiedzi, spostrzeżeń, czy widząc jego otwartość na zdanie innych widzę nowoczesność to w momencie gdy patrzę na jego listy wyborcze czy ludzi, wokół których się obraca, mam wrażenie, że cofniemy się 4 lata wstecz.
W wyborach prezydenckich w Poznaniu startuje Jarosław Pucek. Tutaj nie mam wątpliwości. Wyrazisty kandydat, który z otwartością i dość przebojowo rozpoczął kampanię wyborczą. Nie boi się pytać, dyskutować, wypowiadać swoje zdanie. Pomysły, które zaczynają się pojawiać w jego wypowiedziach wydają się być w wielu aspektach rozsądne.
Cały ten wizerunek burzą jednak dla mnie jego listy wyborcze. Na listach, poza wyjątkami, pojawiają się ludzie związani czy to z Ryszardem Grobelnym i całą ekipą, która odeszła od rządów w mieście 4 lata temu, bądź osoby, których czas w rządach w Poznaniu po prostu powinien już się skończyć. A próby powrotu po czterech albo i więcej latach przerwy do ław Rady Miasta – moim zdaniem – nie skończy się pozytywnie dla rozwoju Poznania.
Specjalnie nie wskazuję konkretnych nazwisk, bo nie to chodzi by krytykować kogoś za to, że do Rady Miasta startuje. Ale krytykować można, znając poglądy tych osób czy ich wizję miasta.
Taki mix u Jarosława Pucka wprawia mnie więc w zakłopotanie. Bo jeżeli czystko hipotetycznie – Jarosław Pucek zostałby prezydentem Poznania – to czy otoczy się właśnie takimi osobami? Które już 4,8 lat temu były we władzach miasta, albo wśród radnych, a w międzyczasie poznaniacy im podziękowali?