ZAMIAST ORGANIZACJI POZARZĄDOWYCH BĘDĄ ORGANIZACJE PRORZĄDOWE
Jakie zadanie PiS przewidział dla organizacji pozarządowych najlepiej pokazuje #AferaBillboardowa: realizacja zleceń politycznych rządu za publiczne pieniądze.
W Sejmie przegłosowano ustawę o Narodowym Instytucie Wolności - Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego. W przypadku PiSu jest niestety tak, że używane przez nich słowa zwykle znaczą coś przeciwnego. Nie żyjemy do końca w państwie prawa, po przejęciu prokuratorii i sądów przez "dobrą zmianę" trudno mówić też o jakiejś sprawiedliwości. Dlatego, gdy PiS mówi, że zadaniem instytutu będzie wspieranie społeczeństwa obywatelskiego, to przyjąć należy, że będzie dokładnie odwrotnie.
Ustawa o Narodowym Instytucie Wolności to w rzeczywistości kaganiec na niezależność trzeciego sektora. Premierowi Glińskiemu, pod auspicjami którego powstał ten dokument, wyraźnie chodzi o wsparcie dla określonego typu organizacji: z terenów wiejskich, zajmujących się tematyką historyczną i patriotyczną.
Gdzie w tych zadaniach problemy nierówności społecznych? Dyskryminacji ze względu na wiek, płeć i orientację seksualną? Gdzie projekty wspierające otwartość, tolerancję i różnorodność? Dlaczego nie nawiązujemy do szerokiego kanonu wartości europejskich, skupiając się wyłącznie na tym co lokalne, ludowe i wsobne?
Czy naprawdę wzorem obywatela za kadencji rządu PiS ma być kółko różańcowe śpiewające przy okazji pieśni patriotyczne?? Pół biedy, gdyby tak faktycznie było. W moim odczuciu, i w odczuciu wielu osób z sektora organizacji pozarządowych, projekt ten może wspierać faszystowskie organizacje takie jak ONR i przeprowadzane przez nie pogadanki w szkołach, krzewiące ksenofobię i nienawiść.
To przecież Premier Gliński na jednym z wieców klubów „Gazety Polskiej", powiedział: „To wy jesteście prawdziwym polskim społeczeństwem obywatelskim". Dokonał tym samym kolejnego podziału: na obywateli prawdziwych i nieprawdziwych. Dobrych, posłusznych władzy i złych, bo krytycznych, bo poszukujących, bo niepoddających się jednej jedynej wizji Polski.
Konia z rzędem temu, kto wyjaśni, w jaki sposób centralne sterowanie rozwojem społeczeństwa obywatelskiego ma zapewnić lepsze, efektywniejsze wydawanie środków na projekty realizowane przez organizacje pozarządowe. Gdzie w ustawie jest zapisany ten genialny mechanizm, który ma poprawić jakość wydawania pieniędzy?
Odrzucono nasze poprawki gwarantujące transparentność oraz apolityczność Instytutu. W praktyce oznacza to, że mimo zapisów o "otwartych konkursach" już niebawem osobami odpowiedzialnymi za przyznawanie środków publicznych w ramach grantów będą kolejni Misiewicze.
Stało się też już nową, świecką tradycją tej władzy, że próbuje uszczęśliwiać Polaków na siłę. Że twierdzi, że wie, co jest dla nich dobre. Tak jest choćby w przypadku zakazu handlu w niedzielę, czemu sprzeciwia się wielu przedsiębiorców i konsumentów. Tak jest wreszcie w przypadku projektu Narodowego Instytutu Wolności, który budzi ogromny sprzeciw środowiska pozarządowego.
Zadaniem Instytutu powinno być wspieranie wszystkich obywateli, a nie tylko tych, którzy należą do obozu "dobrej zmiany", kultywują "żołnierzy wyklętych" czy prenumerują "Nasz Dziennik". Niestety wiele organizacji społecznych będzie musiało zastanowić się czy ich profil odpowiada teraz temu, co narzucił nam "oddolnie" i "obywatelsko" PiS.