#SzkodaSzkoły
Trudno wierzyć w dobre intencje rządzących, gdy na naszych oczach realizowane są zmiany w edukacji, zwane dla niepoznaki "reformą". Cała logika tych zmian została zbudowana na kłamstwie i manipulacji. Jak można ufać rządzącym, gdy nie obchodzi ich zdanie suwerena?
Zwolnień nie będzie - te słowa Minister Zalewska powtarzała jak mantrę. Dziś wiemy, że to bodaj największe kłamstwo tej deformy. W całej Polsce pracę straci 32 tysiące nauczycieli, co oznacza, że tyle gospodarstw domowych będzie dotkniętych tą nieprzemyślaną zmianą. Ponad 100 tysięcy ludzi będzie miało poczucie krzywdy i rozczarowania. Pani Minister brnie jednak dalej twierdząc, że jej "reforma" zapewni tysiące miejsc pracy. Owszem - ale tylko wtedy, gdy jeden nauczyciel, żeby uzbierać pełen etat, będzie musiał podróżować pomiędzy szkołami, ucząc 2 godziny tu, 2 godziny tam. A przygotowywał się do lekcji będzie w tramwaju...
Zmieniono kanon lektur, wprowadzając kilku autorów bliskich sercu "dobrej zmiany". Fakt, że w lipcu pojawiła się projekt wycofujący z wykazu lektur wiersze Miłosza, pokazał wyraźnie ideologiczne intencje osób przygotowujących zmiany. Ostatecznie Miłosza przywrócono, a Minister Zalewska zapewniała, że ma ona zagwarantowane miejsce w podstawie programowej. Szkoda, że w tej sprawie musiała interweniować sama premier Beata Szydło, która specjalnie dzwoniła do Anny Zalewskiej z wakacji. Strach pomyśleć co by było, gdyby nie miała zasięgu.
Duży nacisk w pisowskiej szkole położono oczywiście na historię. A jak wiadomo "historia magistra vitae est" (historia jest nauczycielką życia). W przypadku PiSu będzie ona pełnić również rolę terapeutki-amatorki, opowiadając o sukcesach i heroicznych czynach polskiego oręża, a przemilczając mniej chlubne fragmenty polskiej historii. Historia nie jest nigdy czarno-biała, ale posłowi Kaczyńskiemu nikt przecież nie wmówi, że jest inaczej.
W ostatnich dniach trwało też nerwowe wyczekiwanie czy ministerstwo zdąży z przygotowaniem podręczników czy jednak pierwsze tygodnie upłyną w formie lekcji "pod chmurką". Za to rząd zabezpieczył 220 mln złotych na tablice interaktywne, choć doświadczenie pokazuje, że często są one nieużywane i przykrywa je kurz.
W obiegu funkcjonować będą podwójne świadectwa. Dotyczyć to będzie słabszych uczniów. Uczeń klasy I gimnazjum, który w roku szkolnym 2016/2017 nie otrzyma promocji do klasy II, 1 września 2017 r. staje się uczniem klasy VII szkoły podstawowej. A po ukończeniu nauki w nowej, 8-letniej szkole podstawowej, otrzyma świadectwo ukończenia ośmioletniej szkoły podstawowej. Problem w tym, że podobny dokument już istnieje i był wydawany na koniec sześcioletniej podstawówki... Która średnia ocen będzie się bardziej liczyć? Nie wiadomo.
Wiem, że tym wpisem nie wyczerpuję problemów i wyzwań, przed którymi stanie polska szkoła po pierwszym września. Nadzieję pokładam w nauczycielach, którzy na przekór systemowi, będą potrafili zarazić uczniów pasją do poznawania świata i krytycznego myślenia. Inaczej prawdziwe będzie powiedzenie, że "człowiek uczy się przez całe życie, z wyjątkiem lat szkolnych".