NIEDZIELNY PROTEST POZNANIAKÓW: NIE MA WYBORCÓW PIS - NIE MA ON ZNACZENIA?
Radny Miasta Poznania Mateusz Rozmiarek skomentował niedzielny protest części mieszkańców Poznania przeciw reformie sądownictwa. - Nie mam poczucia, żeby choć 2% z manifestujących kiedykolwiek głosowało na Prawo i Sprawiedliwość.
„Ciekawe obliczenie co do frekwencji wczorajszego zgromadzenia wykonało stowarzyszenie Projekt Poznań, mnożąc szerokość razy długość Placu Wolności i analizując jego zapełnienie na podstawie zdjęcia pochodzącego ze strony Poznań z lotu ptaka. Wynik to około 1200 manifestujących przeciwko rządowym reformom. Możemy więc wierzyć różnego rodzaju mediom naginającym rzeczywistość, albo poddać się chwili zastanowienia i zauważyć, że uśrednione obliczenia wydają się być naprawdę wiarygodne”- pisze na swoim facebookowym profilu radny poznański, Mateusz Rozmiarek.
Cóż, zgoda. Jeśli chodzi o obliczanie, ile osób wzięło udział w tej czy innej manifestacji, to bywało z tym różnie. Przypomnijmy sobie sytuację, gdy po ubiegłorocznym warszawskim marszu pod hasłem „Jesteśmy i będziemy w Europie" współorganizowanym przez Komitet Obrony Demokracji i partie opozycyjne środowiska opozycyjne naliczyły ok 45 tys. uczestników w punkcie kulminacyjnym przemarszu czyli na Placu Piłsudzkiego, podobną liczbę podała stołeczna policja, natomiast według Ratusza w manifestacji wzięło udział ok. 240 tys. osób. Takich manifestacji i sytuacji, gdzie liczba ich uczestników różniła się w zależności od źródeł które je podawały, było wiele.
Szanowny Panie Radny, i co z tego? Czy to jest najważniejszą sprawą czy na Placu Wolności było 500 czy 1500 osób? Możemy się poddać „różnego rodzaju mediom naginającym rzeczywistość” i uwierzyć im, że w centrum Poznania zgromadziło się „kilka tysięcy ludzi” albo zastanowić się DLACZEGO się zgromadzili.
Wpis Pana Radnego przypomina mi niedawną rozmowę ze znajomymi, którzy w pełni popierają działania partii rządzącej. Rozmowa ta dotyczyła reformy Sądu Najwyższego. Moi rozmówcy rozpoczęli od tego, ze właściwie pojęcie „trójpodział władzy” nie jest odpowiednie ponieważ Sąd Najwyższy nie jest żadną władzą, nie ma władzy w pełnym tego słowa znaczeniu ponieważ pełni funkcje kontrolne nad władzą ustawodawczą i wykonawczą.
Aha, to wszystko w porządku. Nie ma problemu i nie ma o czym mówić.
Pan Radny oczywiście nie odpowiada za to, co myślą wyborcy PiS. Niemniej dla Pana Radnego niedzielny protest nie był znaczącym gdyż „Demonstracją popularności i tego, czy się dzieje źle, czy dobrze, są wybory samorządowe, a nie spontaniczne zgromadzenia. Nie mam poczucia, żeby choć 2% z manifestujących kiedykolwiek głosowało na Prawo i Sprawiedliwość”. No tak, zabrakło tam wyborców PiS. Czyli wszyscy pozostali nie mają znaczenia?
Słusznie Pan Radny zauważył, że tak zwaną przez Pana Radnego „popularność” ocenią wyborcy.
TUTAJ WIĘCEJ FOTOGRAFII Z "ŁAŃCUCHA ŚWIATŁA".