ROZMAWIAJMY O PRZYSZŁOŚCI POLSKICH MIAST
Metropolizacja obszarów miejskich jest w ostatnich dniach tematem szeroko dyskutowanym publicznie. Stało się to głównie za sprawą ostatnich pomysłów obozu władzy, by zmienić granice Warszawy, co dałoby szansę Prawu i Sprawiedliwości przejąć władzę w stolicy.
Przesłanki, które kierowały Nowoczesną przy pracach nad projektem tej ustawy były zupełnie inne. Nie - tak jak w przypadku PiSu - polityczne, ale ekonomiczne. Szkoda też, że wobec zmieniających się wyzwań społeczno-gospodarczych ustawy metropolitarne nie powstały 8-9 lat temu. Bylibyśmy w innym miejscu niż teraz.
Nasz projekt zaprezentowaliśmy publicznie pod koniec października. Zaprosiliśmy wszystkich do debaty na jego temat i do zgłaszania uwag. Informowały o nim poznańskie media. Odbywały się debaty w mediach dotyczące projektu ustawy z udziałem samorządowców. Spotkaliśmy się z mieszkańcami w Swarzędzu i w Luboniu. Zaplanowane jest kolejne spotkanie w Swarzędzu, Suchym Lesie oraz duże spotkanie konsultacyjne w Poznaniu w postaci debaty metropolitalnej. Zbierane są uwagi drogą elektroniczną. Projekt był znany wójtom, burmistrzom i prezydentowi Poznania. Proces konsultacji trwa.
Czym różni się nasz projekt o rozwiązań, które proponuje PiS?
Pierwszą różnicę można sprowadzić do dychotomii "dobrowolność vs. rozwiązanie siłowe".
Nasz projekt ustawy daje możliwość powołania Poznańskiego Związku Metropolitalnego przez Miasto Poznań i samorządy go otaczające. Wprowadzamy rozwiązanie dobrowolne. Nie wkraczamy absolutnie w autonomię samorządów. Dajemy rozwiązanie, które umożliwia bardziej efektywną realizację zadań publicznych. Samorządy mogą je wykorzystać, ale nie muszą.
Projekt pisowski z automatu narzuca przynależność do nowej jednostki samorządu terytorialnego.To jest kompletnie inna skala niż w naszym projekcie. To nie jest projekt, który dostarcza nowe dobrowolne instrumenty dla Warszawy o charakterze metropolitalnym, ale to jest zamach na jej ustrój. Tak naprawdę na siłę i bez pytania o zdanie umieszcza się Warszawę i inne samorządy w nowym bycie. Robi się to arbitralnie, bez poszanowania autonomii.
Różnica druga dotyczy "sprawdzonych rozwiązań vs. takich, które są pisane na kolanie".
Przy projekcie Poznańskiej Ustawy Metropolitarnej bazowaliśmy na rozwiązaniach zawartych jeszcze w ustawie uchwalonej przez PO pod koniec kadencji, które były powszechnie znane i akceptowane, a przede wszystkim przemyślane i rzetelnie przygotowane. Dostosowaliśmy ją do warunków poznańskich. Koncepcja zaproponowanego przez nas Związku Metropolitalnego jest znana od października i ciągle ją konsultujemy.
Ustawa metropolitalna dla Warszawy pojawiła się z zaskoczenia i w bardzo krótkim czasie próbuje się ją przeforsować, bez jakichkolwiek konsultacji. Kierunek zaproponowanych zmian to istne novum nie tylko dla teoretyków prawa administracyjnego ale przede wszystkim dla samorządowców i mieszkańców.
Różnica trzecia, to opozycja pomiędzy "merytorycznym zarządem vs. polityczną strukturą".
W naszym projekcie zarząd Związku nie będzie miał charakteru politycznego, ale merytoryczny. Projekt zakłada że członkostwa w zarządzie nie można łączyć z funkcją wójta, burmistrz, prezydenta miasta, lub senatora. Zależało nam na tym aby zarząd koncertował się nie na polityce ale na realizacji konkretnych zadań publicznych przekazanych Związkowi. Zarząd będzie wybierany przez Zgromadzenie.
W przypadku PiSu z automatu zakłada się, że prezydent Miasta Stołecznego Warszawy (nowego tworu) będzie jednocześnie burmistrzem gminy Warszawa. Siłą rzeczy upolitycznia się mocno nowopowstałą strukturę. Zachodzi też duży konflikt interesów bowiem powstaje unia personalna pomiędzy Związkiem metropolitalnym, a jednym podmiotem wchodzącym w skład tego związku. Jak mają czuć się pozostałe samorządy zrzeszone w związku? To będzie chyba jedyny przypadek na świecie, gdzie mieszkańcy innych gmin będą wybierać burmistrza jednej gminy.
Ostatnia różnica dotyczy zasięgu terytorialnego związku.
Uważamy, że terytorium związku powinno zależeć od tego, jakie samorządy wyrażą wolę przystąpienia do związku, rozważając celowość i korzyści dla siebie, a przede wszystkim funkcjonalność w zakresie określonych zadań.
W przypadku PiSu, ustawodawca z automatu narzuca, które gminy mają przynależeć do związku, nie rozważając w ogóle aspektów funkcjonalnych i merytorycznych. Nie patrzy się przy tym na wolę poszczególnych gmin, a dziś wiemy, że raczej nie są one zainteresowane takim pomysłem. PiS po prostu określił zasięg terytorialny związku w oparciu o kryterium polityczne i wyborcze. I tyle.
Warto rozmawiać o przyszłości Polskich miast, pamiętając, że najlepsze rozwiązania są efektem szerokiej debaty, a nie narzucanych odgórnie propozycji. Zapraszam do dyskusji!