ŻYCZENIA ŚWIĘTEGO SPOKOJU! SZCZEGÓLNIE OD POLITYKÓW
Wigilijny wieczór. Na niebie świeci już pierwsza gwiazda. Cała rodzina zgromadzona wokół stołu z opłatkiem w ręku. Czas życzeń i rodzinnej atmosfery. W tym momencie w pokoju tuż obok choinki pojawia się Jarosław Kaczyński, Donald Tusk i Krystyna Pawłowicz. Niemożliwe? Błąd! To bardziej prawdopodobne niż Wam się wydaje.
Myślę, że nie ma zbyt wielu osób, które chętnie widziałyby w swoim domu polityków. Szczególnie w wigilijny wieczór. Potwierdzają to nawet badania socjologiczne. No i szczerze mówiąc nie ma się co dziwić.
Politycy sami sobie na to ciężko zapracowali. Szczególnie w ostatnich miesiącach. Wzajemne oskarżenia, okrzyki, przepychanki i protesty. W taki sposób politycy skutecznie zniechęcają do siebie coraz większe grupy społeczeństwa. No i jaki jest efekt?
Taki, że zajmujemy się nimi cały czas. Również w Święta. Nie ma nic złego w tym, że rozmawiamy o Polsce. Wręcz przeciwnie, to wspaniałe! Tylko rozmowa rzeczywiście musiałaby dotyczyć Polski i Jej przyszłości. Tymczasem coraz częściej zajmujemy się po prostu politykami. Kaczyńskim, Tuskiem, Piotrowiczem, Pawłowicz, Schetyną, Szydło, Petru i innymi.
I zapewne podczas Świąt w dużej liczbie domów (a szczerze mówiąc obawiam się, że w znacznej większości) gościć będzie dyskusja o tym, kto jest lepszy Kaczyński czy Tusk, która partia jest agenturą rosyjską a która niemiecką. Kto jest większym zaprzańcem a kto jest większym zdrajcą.
Politycy, a niestety nie sprawy Polski, absorbując nas każdego dnia, powodują coraz częstsze spory. A nawet kłótnie. Widać to wśród artystów, nauczycieli, dziennikarzy, ale przede wszystkim i wśród tak zwanych zwykłych ludzi.
Nie pozwólmy politykom wleźć do naszych domów i zepsuć świątecznego, rodzinnego nastroju. W każdej chwili (a będzie pewnie ich sporo), kiedy przy świątecznym stole pojawi się temat polityków pomyślmy czy są oni warci tego, żebyśmy tracili na nich swój cenny czas, szczególnie w tak ważnym okresie. Zastanówmy się też czy spory polityków, tak często przekształcające się po prostu w teatr kategorii ”B” a nawet ”C”, warte są burzenia naszego świętego spokoju i kłótni z najbliższymi…
To tak, jakbyśmy dobrowolnie zaprosili do naszych domów polityków, na których tak często narzekamy za ich dziecinne kłótnie i uczynili z nich główne gwiazdy naszego świątecznego spotkania. Są tego warci?