POLITYCY OPAMIĘTAJCIE SIĘ, CZYLI O JEDNĄ ROCZNICĘ ZA DALEKO
Każdy region ma swoje święte daty. W Warszawie, to oczywiście 1 sierpnia. W Gdańsku 31 sierpnia- rocznica podpisania Porozumień Sierpniowych. A w Wielkopolsce taką świętą datą był 27 grudnia, czyli data wybuchu Powstania Wielkopolskiego. Niestety muszę pisać „był” a nie „jest”. W tym roku nawet wspólne świętowanie stało się pretekstem do politycznej walki.
27 grudnia, to dzień kiedy wszyscy Wielkopolanie ramię w ramię świętują pamięć tych, którzy w 1918 roku walczyli za naszą niepodległość. Tak jest. A właściwie (niestety) tak było. Powód? Apel smoleński.
Sytuacja, w skrócie wygląda tak: marszałek Marek Woźniak nie chce się zgodzić na odczytywanie apelu smoleńskiego podczas rocznicowych uroczystości. Wiąże się to z koniecznością rezygnacji z wojskowej asysty. Takiej sytuacji nie wyobraża sobie natomiast wojewoda wielkopolski Zbigniew Hoffmann, który uważa, że wojsko a za nim apel smoleński muszą pojawić się na rocznicowych obchodach.
Formalnością będzie dodanie, że Marek Woźniak jest z PO a wojewoda Zbigniew Hoffmann z PiS.
Efekt? Marszałek organizuje centrale wielkopolskie rocznicowe uroczystości w Poznaniu. Bez udziału wojska, wojewody i apelu smoleńskiego. A wojewoda? Zorganizuje swoje uroczystości z wojskiem, apelem smoleńskim, ale bez marszałka.
Do tej pory partyjne spory królowały w Sejmie i podczas demonstracji na warszawskich ulicach. Teraz zawitały do Wielkopolski. Niestety w swojej najgorszej formie.
Otóż szanowni państwo posłowie, wojewodowie, marszałkowie, radni, prezydenci miast- to, że się spieracie jest całkowicie naturalne. Taka jest demokracja. Można robić to w mniej lub bardziej merytoryczny i kulturalny sposób, spór jest przecież nieodzownym elementem politycznej rywalizacji. To jasne! Na tym buduje się polityczny kapitał i wygrywa wybory. Jednak kiedy spór wchodzi w warstwę sacrum staje się niebezpieczny. I to szczególnie dla stron, które go wywołały. Politycy w swym szaleństwie ostrej, zaciekłej, plemiennej rywalizacji zapominają, że ten teatr ich zachowań może prowadzić zarówno do zbijania politycznego kapitału, jak i zabijania zainteresowania polityką. I nimi samymi, co zapewne polityków zaboli najbardziej.
Kiedy pierwotny spór dwóch politycznych obozów, który od lat zżera polską scenę polityczną, zaczyna zaglądać bezpośrednio do naszych domów, grzebać w historiach rodzinnych i dzielić na tych, których pamięć jest godna asysty wojskowej a których nie- granica politycznego sporu została przekroczona.
Nie chodzi tutaj o to, że rację ma PO a nie PiS czy na odwrót. To bez znaczenia. Chodzi o pamięć ludzi, którzy prawie 100 lat temu oddali życie za to, żeby Wielkopolska mogła być częścią Polski. A teraz udział wojska tej samej Polski staje się kartą przetargową w bezpośredniej politycznej rywalizacji o punkty partyjnego poparcia. To po prostu obrzydliwe!
Takie sytuacje, jak ta z rocznicy Poznańskiego Czerwca, Powstania Warszawskiego czy teraz z Powstania Wielkopolskiego zapadają w pamięć ludzi (czyli przekładając na język polityków- wyborców). I nie załagodzi tego ani 500 zł na dziecko ani przekonywanie o tym, że jest się najbardziej proeuropejską partią. To po prostu zohydza patrzenie na politykę i polityków.
Czy nie można się spotkać w zaciszu gabinetów i ustalić, że robimy tak i tak? Czy konieczne są ostre słowa rzucane na forum publicznym? Szanowni państwo, to nie wy-politycy jesteście bohaterami 27 grudnia! To nie o was chodzi.
Wykażcie się odrobiną szacunku dla tych, którzy prawie wiek temu ginęli w realnej walce z wrogiem. Kiedy na plecach prawdziwych bohaterów politycy próbują budować swoją martyrologię politycznej walki stają się po prostu żałośni! I takimi zapamięta ich historia, bez znaczenia na partyjne sztandary.