WALKA O SZKOŁY
Czarny Protest pokazał jedno. Że władza nie czuje się pewnie. Że w obliczu sprzeciwu - cofa się. W poniedziałek w 16 miastach wojewódzkich odbyły się protesty nauczycieli.
Planowana reforma edukacji jest oceniana przez Nowoczesną i przeze mnie osobiście bardzo źle.
Po pierwsze, nie ma ona żadnego uzasadnienia, nie ma żadnych wyników i analiz, badań, które by przemawiały za wprowadzaniem zmian.
Po drugie, nie ma powołanych zespołów programowych, bo nie wszędzie znaleźli się eksperci, żeby w 1,5 miesiąca przygotować programy dla poszczególnych klas.
Po trzecie, reforma ma zlikwidować najlepszą część polskiej edukacji, bo rzekomo gimnazja się nie sprawdziły. Najbardziej dotknie to środowisko wiejskie. Szkoda, że nie bierze się pod uwagę, że uczniowie gimnazjów osiągają jedne z najlepszych wyników w porównaniu do rówieśników z innych krajów Europy.
Po czwarte, reforma reforma powinna czemuś służyć np. poprawie jakości kształcenia, a ona zmienia tylko strukturę. Jest reformą administracyjną. Edukacja wymaga zmiany sposobu nauczania, położenia nacisku na praktykę, pracę w grupie, komunikację. Tych umiejętności nie wykształci szkoła po reformie minister Zalewskiej.
Po piąte, samorządy poniosą dodatkowe koszty, a część nauczycieli - wbrew obietnicom - straci pracę.
Ta reforma nie niesie za sobą nic dobrego, tylko chaos. Dlatego te zmiany, tę reformę, nazywamy Katastrofą+.
W poniedziałek miałam przyjemność rozmawiać z dyrektorami poznańskich gimnazjów. Zacytuję kilka opinii:
"Mam dobry nabór, 9 lat pracowałem, żeby gimnazjum miało jako pierwsze e-klasy, 40 nauczycieli, 17 pracowników obsługi. Zrobiłem rozeznanie, w pobliskich 5 podstawówkach na dzień dobry można zatrudnić maksymalnie 3 nauczycieli. Co z pozostałymi? Co z pracownikami obsługi i administracji. O nich się świadomie nic nie mówi. Na jakiej podstawie twierdzi się, że żaden nauczyciel nie straci pracy?"
"Zamiast rozpocząć dyskusję od zmian w podstawie programowej, rozpoczęto od nadbudowy, czyli struktury. I teraz to niej na szybko usiłuje się dopasować się program. Jaka w tym wartość dodana?"
"Dla małych gmin to będzie katastrofa".
"Wszystkie podręczniki będą zmienione i za chwilę okaże się, że mieliśmy innych bohaterów narodowych, niż myśleliśmy".
"Minister Zalewska obraziła nauczycieli. Ta reforma, to jak naplucie w twarz. To jak powiedzenie: nic nie znaczy twoja praca".
Padło też jedno bardzo ważne pytanie: czy nasz protest, protest środowiska nauczycielskiego, protest rodziców, coś zmieni. Rząd Premier Szydło, wbrew deklaracjom z expose, nie słucha Polaków. Chce odhaczyć kolejny z punktów programu pt. likwidacja gimnazjów. Wpisanego tam pewnie tylko dlatego, że w którymś z sondaży zwolenników likwidacji było procentowo więcej niż przeciwników.
To nie jest łatwe pytanie, bo nie znam odpowiedzi. Wiem, że oni potrafią się cofnąć, gdy czują opór. Dlatego będziemy próbowali ratować tę ustawę w komisji. Żeby poprawić chociaż największe absurdy jak np. repetowanie ucznia 2 klasy gimnazjum do nowej podstawówki.
A co za 3 lata, po wygranych przez Nowoczesną wyborach?:) Czy mamy odkręcać reformę czy ją zachować? Jakie jest Państwa zdanie?