PRAWO DO SZCZĘŚCIA
Z ostatnim dniem czerwca zakończył się wstrzymany przez Prawo i Sprawiedliwość program refundacji in vitro. Od lipca 2013 r. dzięki programowi urodziło się ponad 5 tysięcy dzieci.
Za wstrzymaniem programu stały oczywiście przesłanki polityczne i ideologiczne. To niby nic nowego, od samego początku rządów od "dobrej zmiany" obrywają kolejne grupy społeczne. Teraz gorycz spotka pary starające się dziecko.
Bynajmniej nie dotyczy to ludzi zamożnych. Jeśli PiS chciał zrobić na złość nie-swojemu elektoratowi, to nie trafił (zresztą robią też na złość swojemu elektoratowi - vide ustawa ograniczająca obrót ziemią rolną - ale dzieje się tak raczej z powodu zwykłej niekompetencji).
Cała nadzieja pozostaje w rękach samorządów. Dofinansowanie do in vitro kilka lat temu wprowadziły władze Częstochowy, z dużych miast szansę mają mieszkańcy Łodzi i być może Poznania. W tym ostatnim przypadku z apelem do radnych miejskich zwróciła się poznańska Nowoczesna. To jednak w dalszym ciągu kropla w morzu potrzeb. Nie dla wszystkich zresztą oczywista.
Niektórzy twierdzą, że sprawa in vitro jest marginalna. Że są ważniejsze sprawy niż zaspokojenie potrzeb ludzi pragnących mieć dziecko. Czy 5 tysięcy kochanych i wyczekiwanych dzieci to mało? Czy 10 tysięcy szczęśliwych rodziców to mało? Czy kolejne tysiące zadowolonych dziadków, babć, cioć i wujków to mało?
Trudno jest mi pisać o dramacie kobiet starających się o dziecko, bo sama miałam szczęście. Wychowujemy z mężem trójkę rozbrykanych dzieci. Nie chcę pisać o uczuciach, których nie doświadczyłam, ani dawać złotych recept na każde problemy. Wiem jedno: lektura historii kobiet walczących o prawo do posiadania potomstwa niejednemu twardzielowi zmiękczy serce tak, że popłyną łzy.
Może zabrzmi to brutalnie i kontrowersyjnie, ale jest pewna niesprawiedliwość kryjąca się w fakcie, że wielu dobrych ludzi nadających się na rodziców nie może doczekać się dziecka, podczas gdy ci, którzy powinni mieć zakaz ich posiadania (bo biją, bo piją etc.)mają zwykle liczne potomstwo. I dodatkowe pieniądze z 500+ od państwa na alkohol.
Chyba Prawo i Sprawiedliwość nie lubi szczęśliwych ludzi. Uśmiechają się, więc są podejrzani, bo kto normalny pozwala sobie na ten nienaturalny, anty-polski, niecierpiętniczy grymas ust. A może ci, co się uśmiechają, wcale się nie uśmiechają, tylko się po prostu śmieją? Z kogo? Najpewniej z władzy.
W poniedziałek 4 lipca Amerykanie po raz kolejny obchodzili Święto Niepodległości. Twórcy amerykańskiej Konstytucji z 1776 roku uznali trzy rzeczy za podstawowe prawa człowieka: prawo do życia, prawo do wolności i prawo do poszukiwania szczęścia.
Czyż właśnie tym prawem nie jest chęć posiadania długo oczekiwanego dziecka?