POTRZEBUJEMY WIĘCEJ KOBIET W POLITYCE
Kilka miesięcy temu, jeszcze w kampanii wyborczej, zapytano mnie czy jestem feministką. Odpowiedziałam, że nie i wywołało to pewne zdziwienie, a u niektórych oburzenie:) Dalej jednak twierdzę, że kobiet w polityce brakuje. Jednak w odróżnieniu od prawicy czy lewicy nie traktuję tego ani jako dziwactwa, ani jako przymusu.
Na pytanie, czy kobiety muszą być obecne w polityce odpowiedziałabym: nie, nie muszą. Jeśli ktokolwiek ląduje w jakimś miejscu z przymusu, to skutki będą raczej opłakane. Czego przykładem jest Pani Premier.
Bez parytetów wiele kobiet nie przebije "szklanego sufitu męskiej polityki", ale nie rozumiem środowisk lewicowych, które większy nacisk kładą na płeć niż na kompetencje.
Nie rozumiem też środowisk prawicowych, które miejsce kobiety wyznaczają gdzieś między kuchnią a sypialnią.
Jeśli nasz kraj ma być prawdziwie wolny, kobiety same wybiorą miejsce dla siebie.
Ale ja osobiście, jako Joanna Schmidt, jako kobieta, zachęcam do polityki. Tej wielkiej, ogólnopolskiej i tej lokalnej – miejskiej, powiatowej, dzielnicowej. Dlaczego?
Dlatego, że nasz ogląd świata różni się od sposobu, w jaki go widzą mężczyźni. Nie wiem, czy widzimy więcej, czy mniej. Ale wiem, że patrzymy na świat inaczej. Inaczej robimy zakupy, najczęściej czytamy inne książki i oglądamy inne filmy. Inaczej rozmawiamy z przyjaciółmi.
Jeśli my, kobiety wycofamy się z życia publicznego, to idę o zakład, że z budżetu miasta prędzej powstanie jeden stadion niż kilkadziesiąt żłobków. Ale jeśli decyzja ta wynikać będzie z faktu, że nam, kobietom nie chciało się walczyć o mandaty radnych, to będziemy mogły mieć pretensje tylko do samych siebie.
Podobnie w przypadku dyskusji o całkowitym zakazie aborcji. Jestem przekonana, że gdyby w Sejmie zasiadało więcej kobiet, to niezależnie od opcji politycznej, pewne argumenty by się po prostu nie pojawiły.
Życie publiczne nas potrzebuje. A własne słabości i ograniczenia jakich się boimy są często wyłącznie naszą fantazją. Albo wymówką.
Moja mama nauczyła mnie pokory i wiary. To dzięki niej uwierzyłam, że można realizować swoje marzenia – mieć fantastyczną rodzinę, skończyć studia, zrobić doktorat, kierować wyższą uczelnią i wpływać na los Polski jako posłanka na Sejm Rzeczpospolitej.
Dlatego apeluję do wszystkich kobiet: nie bójcie się, że nie możecie, że nie zrobicie! Możecie i zrobicie!