PIS UDERZA W NAJBIEDNIEJSZYCH
Wiem już na co wiele rodzin przeznaczy 500 zł. Na zapewnienie przez rodziców opieki dla trzylatków, dla których w wyniku cofnięciu sześciolatków do przedszkoli zabraknie miejsc.
Taki obraz wyłania się z informacji przekazanych mediom z strony władz Poznania. Odroczenie obowiązku szkolnego oznacza spadek liczby sześciolatków w szkołach do 38%. Reszta będzie kontynuować naukę w przedszkolach. Warto zauważyć, ze dotychczas miasto zapewniało prawie 87% miejsca w przedszkolach dla dzieci trzyletnich. Teraz, w wyniku tych przesunięć, z takiej "szansy" skorzysta ledwie co drugi.
Najkorzystniejszym efektem poprzedniej reformy było objęcie jak największej liczby dzieci obowiązkiem przedszkolnym i uzyskanie większej liczby miejsc w przedszkolach dla dzieci najmłodszych.
Część rodziców będzie się cieszyć, że "przedłużyło dzieciństwo" swoim maluchom, druga grupa będzie musiała martwić się o to, jak zapewnić opiekę dziecku, które do przedszkola się nie dostanie.
Przez ostatnie 6 lat samorządy i szkoły przygotowywały się do przyjmowania sześciolatków, starając się swoimi działaniami odpowiedzieć na pojawiające się jak mantra pytanie: czy szkoła jest gotowa na ich przyjęcie, bo sześciolatki na pewno są gotowe. W samym Poznaniu zainwestowano ponad 23 mln zł w konieczną infrastrukturę. Oswojono zmianę. Teraz wszystko z powrotem stanie do góry nogami.
Osobiście i wspólnie z władzami Poznania zaangażowałam się w kampanię promującą posyłanie dzieci do szkół. Wygląda na to, że lęki rodziców przed szkołą okazały się decydujące. A może - optymistycznie rzecz biorąc - mamy po prostu rewelacyjne przedszkola:)
Paradoksalnie edukacyjnie w najgorszej sytuacji znajdą się dzieci ze środowisk wiejskich o mniejszej świadomości rodziców, dotyczącej wagi i znaczenia wczesnej edukacji. Już wyniki egzaminu szóstoklasisty wśród uczniów rozpoczynających naukę w wieku 6 lat są zdecydowanie lepsze od wyników ich rówieśników, zaczynających przygodę ze szkołą jako siedmiolatki.
W edukacji bardzo silnie widać tzw. efekt Św. Mateusza, wedle którego bogatemu będzie dodane, a biednemu zabrane. Chodzi o kapitał edukacyjny. W pewnym wieku te różnice będą już nie do zasypania.
To pokazuje po raz kolejny jak #dobrazmiana zamiast wyrównywać szanse, dzieli Polaków.