ODCZARUJMY SZKOŁĘ!
Postanowiłam włączyć się w Poznaniu w kampanię promującą posyłanie sześciolatków do szkół, bo jest to dobre dla rozwoju naszych dzieci. Warto, by podobne akcje odbywały się w każdej wielkopolskiej gminie. Z przyjemnością pomogę:)
O ekonomicznych skutkach cofnięcia reformy edukacyjnej sprzed 7 lat mówiłam już w swoim wystąpieniu sejmowym sprzed paru tygodni. W 2009 roku dołączyliśmy jako jedno z ostatnich państw europejskich, do grona które zrozumiało, że właśnie we wczesnym okresie życia dziecka kształtuje się jego późniejszy potencjał społeczno-intelektualny i szansa na pomyślny rozwój.
Co ważne, cofnięcie sześciolatków do przedszkoli będzie również ciosem dla rodzin uboższych, o niższym statusie ekonomicznym i kapitale intelektualnym. Bogaci rodzice zawsze zadbają o dodatkowy rozwój swoich dzieci. Biedni zostaną zakonserwowani w starym systemie, przez który stracą rok edukacyjnego rozwoju.
Wszystkie badania potwierdzają, że 5-6 letnie dziecko jest gotowe do podjęcia edukacji szkolnej. Ich mózg rozwija się dzięki zdobywaniu nowych doświadczeń i stymulujących ćwiczeń, które zapewnia nauka w szkole. Przedłużanie okresu przedszkolnego jest czymś w rodzaju nieuzasadnionej nadopiekuńczości, której skutkami może być niska samodzielność i niedojrzałość emocjonalna. Chcąc w ten sposób troszczyć się o dziecko, skazujemy je na problemy w przyszłości.
Dlatego pytaniem kluczowym nie jest to, czy dzieci sześcioletnie mogą się uczyć w szkole, ale to czy szkoła jest gotowa na ich przyjęcie.
Pamiętam gorące dyskusje i opór rodziców, gdy wprowadzano reformę. Wskazywano w niej, że szkoły nie są przygotowane do przyjęcia małych uczniów. U wielu na plan pierwszy wysuwały się argumenty psychologiczne, trochę w formie wspomnień z dzieciństwa. Kto z nas lubił szkołę? Tę złą, szarą, rozkazującą szkołę? I ja mam tam posłać swoje dziecko? Nigdy!
Ale to się zmieniło. Zmieniły się szkoły dostosowując się do potrzeb najmłodszych. Powstały place zabaw. W wielu szkołach dzwonek nie obowiązuje, a nauka odbywa się w dalszym ciągu poprzez zabawę. Rodzice są zadowoleni ze zmian, również dzieci, co wielokrotnie wychodziło z wyników badań.
Tymczasem politycy bez specjalnego uzasadnienia wykonują ogromny krok wstecz. Zamiast z determinacją walczyć o jak najlepsze przygotowanie maluchów do nauki w szkole, przekreślają wszystko, co udało się dokonać. W tym wszystkim zagubieni są rodzice, a władze wielu gmin gorączkowo kombinują jak poradzą sobie we wrześniu z całą sytuacją.
Pozostaje mieć nadzieję, że zwycięży zdrowy rozsądek i jako rodzice podejmiemy mądre decyzje.
/za wsparcie merytoryczne w obszarze edukacji dziękuję prof. Stanisławowi Dylakowi z UAM/