CZY STAĆ NAS NA PROGRAM 500+?
Przyznam, że słysząc pierwotną wersję projektu 500+ byłem nastawiony bardzo optymistycznie. Owszem, spodziewałem się, że koszty programu będą wysokie. Domyślałem się, że te pieniądze będzie trzeba gdzieś znaleźć. Ale wierzyłem, że wreszcie doczekamy się programu, który będzie naprawdę prorodzinny.
Jak się jednak okazało diabeł tkwi w szczegółach. A w tym przypadku szczegóły to kilka dziur w programie, który może zdecydowanie zmniejszyć jego efektywność.
Jak pisała w czwartek Dziennik Gazeta Prawna - Program „Rodzina 500 plus” może spowodować chwilowy wzrost liczby urodzeń w niektórych grupach społecznych, lecz nie wpłynie na stałe podniesienie współczynnika dzietności. Zwiększy się natomiast dezaktywizacja zawodowa kobiet a tradycyjny model rodziny w Polsce ulegnie umocnieniu – to główne wnioski z debaty „500 złotych a polityka rodzinna” organizowanej przez Towarzystwo Ekonomistów Polskich.
Dezaktywizacja kobiet o której pisze DGP to problem jak najbardziej realny. Otóż może się okazać, że niektórym kobietom po prostu nie będzie się opłacać pracować. Szczególnie jak obecnie zarabiają niewielkie pieniądze. Może się bowiem okazać, że w momencie gdy będą posiadać więcej niż jedno dziecko, żeby na pierwsze otrzymać pieniądze zrezygnują ze swojej pracy. W ten sposób próg dochodowy rodziny będzie poniżej ustawowych 800 zł, a rodzina otrzyma pieniądze również na najstarsze dziecko.
Cena za wysoka?
Problem dostrzegło również ministerstwo finansów – „Należy spodziewać się, że wzrost transferów pieniężnych do rodzin spowoduje dezaktywację (rezygnację z pracy lub zaprzestanie jej poszukiwania) wśród rodziców, których (potencjalne) zarobi są drugie pod względem wysokości w rodzinie" – czytamy w piśmie MF oceniającym projekt ustawy.
Dodatkowo słyszymy o wysokich kosztach programu. Co ważne, to są koszty, które uderzą bezpośrednio w samorządy, a te i tak borykają się z zadłużeniem. Dodatkowo w najbliższych latach potrzebne im będą pieniądze – to ostatnia szansa by załapać się na fundusze unijne. A tymczasem słyszymy, że w takim Poznaniu do samej obsługi programu 500+ trzeba będzie zatrudnić dodatkowo ponad 70 urzędników. Tak proszę państwa, 70 osób, których koszty zatrudnienia poniesie samorząd.
Pewny zysk?
No dobrze, a gdyby patrzeć na projekt ustawy nie pod kątem kosztów i wydatków, ale zysków, które ma przynieść? Część ekonomistów zwraca uwagę, że te 500 zł przyczyni się do zwiększenia obrotów w handlu. Możliwe, że ewentualną nadwyżkę rodziny wykorzystają też do realizacji potrzeb, na które obecnie nie mają funduszy – jak udział w wydarzeniach kulturalnych czy wyjazdy na wakacje.
No właśnie, ale czy program doprowadzi do zwiększenia dzietności?
Socjolodzy są podzieleni. Niektórzy uważają, że bezpieczeństwo finansowe jest jednym z głównych elementów, dla których pary decydują się później na dziecko lub jest ono po prostu jedno. Inni zwracają uwagę, że nie chodzi o finanse, ale o możliwość opieki na dzieckiem (np. żłobki czy przedszkola przy miejscu pracy) przy jednoczesnej realizacji kariery zawodowej przez kobiety.
Według docierających do nas informacji program 500+ ma ruszyć 1 kwietnia br. By poznać jego efekty będziemy musieli poczekać co najmniej kilka lat. Ale czy państwo będzie na to stać? I czy ten albo kolejny rząd będzie na tyle cierpliwy by programu nie skasować?