TERAZ KURCZAK MY?
Ledwie dwa dni sejmowe za nami, a ja nie mogę oprzeć się wrażeniu, że "źle się dzieje w państwie duńskim". Może i "straszenie PiSem" przed wyborami było obśmiewane, ale w każdym stereotypie tkwi zawsze ziarno prawdy. A z tych ziaren, które się nazbierały, można będzie za chwilę upiec pokaźny bochen chleba.
Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory dające jej większość parlamentarną. Może mi się to nie podobać, ale wynik trzeba uszanować, bo na tym polega demokracja. Pełna władza, to pełna odpowiedzialność. Tylko czy ma to oznaczać lekceważenie demokratycznych standardów?
Najpierw pozbawiono PSL możliwości reprezentacji na poziomie wicemarszałka. To nie jest tak, jak pisali niektórzy komentatorzy, że PO i Nowoczesna zostawiły PSL samych z tym problemem. W głosowaniu opowiedzieliśmy się za dotychczasowym rozwiązaniem, by każdy, nawet najmniejszy klub, miał swojego wicemarszałka. Bynajmniej nie z sentymentu do tej partii. Ale z poszanowania zasad demokracji.
W kolejnym głosowaniu PSL został wycięty z Komisji ds. Służb Specjalnych. Najpierw zmniejszono liczbę członków Komisji z dziewięciu do siedmiu. Potem ustalono, że czterech reprezentantów będzie miał PiS, a trzech opozycja. Dodatkowo, głosami PiSu i kukizowców zlikwidowano rotacyjne przewodniczenie tej Komisji tworząc parasol ochronny nad prawomocnie skazanym ministrem.
Służby specjalne są po to, aby strzec bezpieczeństwa państwa i jego obywateli, a nie rozgrywać politycznie interesy partii rządzącej. Zadałam w tej sprawie pytanie: jaki jest cel proponowanych zmian. Zero reakcji.
Wreszcie, rzutem na taśmę, do Sejmu wpłynęła ustawa o zmianie składu Trybunału Konstytucyjnego, kwestionująca poprzedni wybór składu sędziowskiego i proponująca nowy. Szykuje się kolejny skok na ważną dla demokracji instytucję. Prawo nie działa wstecz? Okazuje się, że gdy się ma bezwzględną większość, to nie w każdym przypadku.
Co dalej? Zmiany w NIK?
Gdy zaraz po wyborach prezes Kaczyński zaklinał, że nie będzie odwetu, byli tacy, którzy wzięli to za dobrą monetę. "Dajmy im porządzić, a dopiero potem krytykujmy" - mówili. Ciągle się przed tymi myślami bronię, ale oby się nie okazało, że za kilka miesięcy również prawo do krytyki zostanie zniesione. I zostanie nam tylko bezsilność.