POZNANIACY, GŁOWA DO GÓRY!
Poznań jest już względnie czysty, jeżeli chodzi o obecność banerów i plakatów wyborczych. Względnie, bowiem o ile w publicznej przestrzeni nie uda nam się zobaczyć wizerunku kandydatów (przynajmniej ja jestem szczęściarą i już ich nie widuję), o tyle inne elementy pozostały. A czasem ktoś i przez pomyłkę, wrzuci spóźnioną ulotkę...
Listopad. I to tak już prawie w połowie. Od wyborów parlamentarnych minęły niespełna trzy tygodnie. Zdecydowana większość chce odpocząć od politycznych przepychanek, przynajmniej tych z etapu kampanijnego. Nie wszędzie jednak jest to w stu procentach możliwe.
- Ulewy może jeszcze nie było, ale deszcz jakiś tam jednak padał. Chyba pora brać szczotkę i szorować – apelował do Konrada Zaradnego kilka dni temu na swoim oficjalnym profilu na Facebooku, radny Tomasz Lipiński. Chyba jednak będzie ciężko, bo sam zainteresowany przekonuje, iż to tylko kreda, jest eko i zniknie sama. Ale coś nie schodzi...
Na profilu Zaradnego ludzie zadają wciąż te same pytania. - Kiedy pan zmyje swoje reklamy? Chyba niezbyt zaradny, skoro nie potrafi tego zrobić, a chciał współdecydować o kraju. Pięknie to świadczy o rozumieniu dobra publicznego – brzmi jedna z nich.
Były kandydat z listy PO twierdzi, że wielokrotnie odpowiadał na takie komentarze i nie będzie się powtarzał. - To niech Pan pokaże, gdzie, bo może to też było kredą na chodniku, tylko że to akurat się zmyło – zastanawia się jedna z osób.
Czasami odnoszę wrażenie, iż pan Konrad prowadzi nieustającą kampanię. Nie dalej niż we wtorek w swojej skrzynce pocztowej (tradycyjnej, nie e-mailowej – precyzując), znalazłam ulotkę właśnie z jego wizerunkiem. Wyjaśniając, dzień wcześniej z całą pewnością jej tam nie było. :) Albo zaspani, „odrobinę” spóźnieni wolontariusze poroznosili to, co zostało albo to jakiś żart. Jedno wiem na pewno, Zaradny nie daje o sobie zapomnieć. Być może to jakiś sposób na późniejszy start w wyborach. Ja tylko głośno się zastanawiam i staram się zrozumieć.
Ale żeby nie było, że polityków się tylko krytykuje, teraz napiszę o czymś przyjemnym. I nawet kilka osób na to zasługujących, pochwalę! Bo po pierwsze po sobie posprzątali, a po drugie zostawili po sobie dobry (a już na pewno wizerunkowo) ślad.
Joanna Schmidt i Marek Ruciński z .Nowoczesnej przekazali swoje banery wyborcze schronisku w Środzie Wielkopolskiej. - Plandeki używane podczas kampanii posłużą do ocieplenia boksów dla zwierząt – przekonuje pani poseł.
Akcję „sprzątamy materiały powyborcze” już 28 października ogłosił poseł Bartłomiej Wróblewski. I przedstawił dwie propozycje. - Część dostarczymy Warsztatom Terapii Zajęciowej dla osób niepełnosprawnych. Szyją ekologiczne torby z wyborczych banerów. Resztę przekażemy do przetworzenia na tzw. paliwo alternatywne, czyli paliwo z odpadów, wykorzystywane w cementowniach – pisał na Facebooku.
Na skromną pochwałę zasługuje także mniej znany, startujący z 15 miejsca na liście Zjednoczonej Lewicy Stanisław Schupke. Co prawda jego wizerunek nie okalał całego miasta, ale z racji tego, iż to taki mój dalszy sąsiad, plakaty promujące były wywieszone zarówno na moim osiedlu, jak i w najbliższej okolicy. Jeden z nich wisiał na płocie, kilka domów dalej od mojego. Dzień po wyborach, późniejszym wieczorem widziałam, jak pan Stanisław osobiście wraz z żoną, go zdejmuje. Nie wiem czy to z rozpaczy, czy raczej z poszanowania współobywateli, ale liczy się efekt.
Puentując, chciałabym na chwilę powrócić do słynnych i zaradnych napisów. Wydaje mi się, że obecnie sformułowanie: „Drodzy Poznaniacy, głowa do góry!”, może nabrać zupełnie innego znaczenia.