BANERY POLITYCZNE W MIEŚCIE - ZAKAZAĆ CZY ZWIĘKSZYĆ ILOŚĆ?
Z miasta powoli znikają banery z hasłami i twarzami kandydatów do Parlamentu w tegorocznych wyborach. Temat powinien jednak wrócić, bo obecne rozwiązania, jeżeli chodzi o wywieszanie dykt i plakatów nie zadowalają chyba nikogo.
Rację mają Ci, którzy twierdzą, że maksymalne ograniczenie wieszania banerów spowoduje ograniczoną możliwość promowania kandydata. Na bilbordy stać tylko tych, którzy mogą wydać więcej pieniędzy, a jednocześnie dobrze wiedzą gdzie i za jakim wyprzedzeniem rezerwować najlepsze miejsca. Przekonał się o tym w roku Szymon Ziółkowski, nr 1 na liście PO w Poznaniu, który był widoczny w mieście w dość ograniczony sposób, również z tego powodu, że nie miał wcześniej doświadczenia w organizowaniu przestrzeni do prezentacji swojej kandydatury. Bardziej doświadczeni kandydaci, lepiej zorientowani, wykupili najlpesze bilbordy wcześniej.
No i jeszcze jedno – w przypadku tych mniej znanych polityków duży bilbord, seria banerów to często jedna z nielicznych możliwości pokazania się większej ilości mieszkańcom.
Z drugiej strony rację mają też twierdzący, że powrót do zasad, które jeszcze parę lat temu funkcjonowały i pozwalanie na wieszanie banerów w wielu różnych miejscach zaśmieci miasto. Tak, nazwijmy to po imieniu – zaśmieci miasto – bo to coś znacznie więcej niż kilka plakatów. Twarze polityków widoczne były dla nas ze wszystkich stron. W nocy trwał wyścig pomiędzy poszczególnymi sztabami o to, kto wywiesi baner w lepszym miejscu, nieraz zdarzały się przypadki nielegalnego zrywania plakatów. A czym bliżej wyborów, tym częściej fragmenty twarzy kandydatów latały po chodnikach i ulicach, oderwane od słupów, płotów, etc.
Rację mają także Ci, którzy twierdzą, że obecny stan rzeczy jest niezadawalający. Specjalne wyznaczone w Poznaniu miejsca na wywieszenie swojego plakatu nie spełniają raczej swojej funkcji. Raz, że mało kto zwraca na nie uwagę (nie zawsze stoją też w miejscach, gdzie jest spory ruch), dwa że ilość przestrzeni na nich też jest ograniczona. 10-20 kandydatów z jednej partii ciężko umieścić na wydzielonej dla komitetu przestrzeni, a jeżeli się uda – to odbiorca, żeby coś dojrzeć musiałby podejść na odległość kilku metrów. Taką decyzję podejmie jednak niewielu.
Z drugiej strony, szczególnie w ostatnich tegorocznych wyborach, zwracała uwagę stosunkowo duża ilość plakatów powieszonych w niewłaściwych miejscach. Nielegalnie. Niezgodnie z prawem. Media społecznościowe w zasadzie codziennie ukazywały nam kolejnych kandydatów, którzy powiesili swój baner w miejscu, w którym nie mieli do tego prawa. Co jednak można było z tym zrobić? Jeden z kolegów zgłosił fakt nielegalnie wiszącego banneru do ZDM. Ten potwierdził, że baner wisi na jego terenie bez ich zgody. Kolega zgłosił zawiadomienie na policję, ale sprawy – w okresie kampanii wyborczej nie udało się rozwiązać. I jedyne co pozostało, to napiętnowanie kandydata w mediach społecznościowych.
Parę miesięcy temu jeden z radnych miejskich zaproponował zmiany w temacie wieszania banerów w okresie kampanii wyborczej. Podczas posiedzenia komisji Rady Miasta, a potem sesji Rady projekt nie zyskał akceptacji, gdyż propozycje radnego były zbyt daleko idące, niedopracowane też pod względem prawnym.
Do spraw promocji kandydatów i wieszania banerów czy plakatów w okresie kampanii wyborczej trzeba jednak wrócić. Bo inaczej za trzy lata, ponownie będziemy słyszeć narzekania ze strony polityków, że nie mają jak się promować a od mieszkańców, że otrzymywać zgłoszenia o kolejnych nielegalnych wiszących plakatach.