POPISIE - POCIĄG ODJECHAŁ!
Ostatnie konwencje programowe PiSu i Platformy pokazują jak bardzo "stare" partie oderwały się od rzeczywistości. Trudno ocenić, kto obiecał więcej. Nie pozostaje nic innego jak wręczyć pani Szydło i premier Kopacz łopaty i pojechać z nimi do Wałbrzycha, by szukały "złotego pociągu". Innej opcji nie ma.
Z budżetem państwa czy miasta jest jak z budżetem domowym. Wiem, że to truizm, ale mechanizmy są naprawdę takie same. Jeśli chcemy wydawać, to musimy zarabiać. To co zaserwowały nam dwie panie w garsonkach jest niczym innym jak POPiSem nierealnych obietnic.
Platforma obiecuje na potęgę, popełniając ten sam błąd, co tonący i chwytający się brzytwy prezydent Komorowski, ogłaszający referendum. Faktycznie, jest taka strategia negocjacyjna - obiecaj wszystko wszystkim. Ale podobnie jak kłamstwo, ma ona bardzo krótkie nogi i jest ona bardzo kosztowna. Sparzył się na tym prezydent Francji François Hollande (minimalnie wygrał z Sarkozy'm), teraz ma duże problemy z realizacją swoich obietnic i jest bardzo niepopularny. Obawiam się, że podobny los czeka prezydenta Poznania Jacka Jaśkowiaka, gdy pierwszy raz siądzie do układania budżetu miasta. Duże nadzieje, które nie są spełniane, powodują jeszcze większe rozczarowanie.
Platforma obiecując zmiany w podatkach, w ZUSie, KRUSie i NFZ, a także w stosunku do związków zawodowych zachowuje się totalnie niewiarygodnie. W dodatku wszystkie media zastanawiają się, o co jej tak naprawdę chodziło.
Ale Platforma może obiecywać dużo. Może, bo wie, że i tak przegra wybory, już te wybory przegrała mentalnie, a obiecując na potęgę liczy, że zminimalizuje rozmiary porażki.
"Ciemny lud" tego nie kupi. Jako były wyborca PO będę to powtarzała jak mantrę: mieliście 8 lat, by te zmiany wprowadzić. 8 lat i swojego prezydenta. 8 lat i większość parlamentarną. Czego zabrakło?
Mam nadzieję, że te obietnice to już ostatnie oszustwo Platformy.
No a PIS? Wiadomo, że tamtejsza myśl społeczna (jeśli jest) umiejscawia tę partię blisko czystego, prymitywnego socjalizmu. Na tym polega geniusz ekonomiczny "Człowieka Roku (Bez Konta) z Krynicy". Prezydent obiecał obniżyć wiek emerytalny, ale potem się z tego wycofał. Teraz Beata Szydło obiecuje po 500 zł na dziecko. Czemu nie 1000? Albo 2000? Obietnica z czapy taka sama jak każda inna.